Banalnym wydaje się stwierdzenie, że życie pisze czasami niespodziewane scenariusze. Niemniej tak właśnie było w przypadku Jana Redzeja, skromnego nauczyciela, który nieoczekiwanie został wciągnięty w wir „wielkiej historii”. Nie należał do pokolenia „Kolumbów”, ale nieco wcześniejszego, określanego przez wielu mianem „formacji 1910”. Do pokolenia tego zwykło się zaliczać grono wybitnych artystów i intelektualistów, którzy mimowolnie stali się świadkami dynamicznych zmian zachodzących w „wieku nowoczesności”. Do grona „formacji 1910” zalicza się m.in. Teodora Parnickiego, Czesława Miłosza, Stefana Kisielewskiego czy Jerzego Turowicza.
A Redzej? Jego historia dowodzi dobitnie, że także przeżył swój czas, swój „wiek nowoczesności”, który dla tego pokolenia stanowił lekcję tyleż fascynującą i odkrywczą, co miażdżącą i śmiertelną. Jan Redzej urodził się 24 listopada 1910 roku w Wiszniowie w powiecie hrubieszowskim. Od 1925 roku zaczął pobierać naukę w seminariach nauczycielskich – początkowo w Turkowicach, a następnie, od 1929 roku, w słynnym Seminarium Nauczycielskim Męskim w Chełmie. Po ukończonym kursie podjął pracę nauczyciela i jednocześnie, w 1937 roku, studia na Wydziale Pedagogicznym Wolnej Wszechnicy Polskiej w Warszawie. Tuż przed wojną, w czerwcu 1939 roku, udało mu się zdobyć dyplom tej uczelni. Miejscem zawodowego zaangażowania Redzeja jest w tych latach szkoła powszechna w Warszawicach, w powiecie garwolińskim. Będzie w niej pracował jeszcze przez jakiś czas po wybuchu wojny.
W pierwszych miesiącach okupacyjnego życia Redzej próbuje włączyć się w nurt tworzących się właśnie, konspiracyjnych struktur niepodległościowych. Jego nauczycielska profesja sprawia jednak, że jest w terenie zbyt rozpoznawalny, dlatego decyduje się, we wrześniu 1940 opuścić prowincję i przenieść na stałe do Warszawy, samego serca polskiego państwa podziemnego. Używa w tamtym okresie dokumentów na nazwisko „Jan Retko”. Nieszczęśliwy splot okoliczności sprawił, że wpadł w ręce gestapo już pierwszej nocy po przybyciu do stolicy, 21 września 1940. W przypadku Redzeja łapanka, w której został aresztowany, oznaczała tylko jedno – natychmiastowy wyjazd do obozu w Auschwitz.
W obozie
Zostaje zapisany jako nr 5430. Pracuje przy żywności, w specjalnym magazynie. W pierwszych tygodniach pobytu w znienawidzonej placówce udaje mu się nawiązać kontakt z członkami tajnej, obozowej komórki konspiracyjnej – Związku Organizacji Wojskowej, której założycielem był rtm. Witold Pilecki. Redzej zostaje jednym z pierwszych członków organizacji, ponieważ formalnie Pilecki przystąpił do jej tworzenia w październiku 1940 roku. Jesienią następnego roku organizacja założona przez rotmistrza zostaje formalnie poddana pod rozkazy Związku Walki Zbrojnej, późniejszej Armii Krajowej. Przez kilka lat Pilecki wraz z podległą sobie strukturą dokumentuje skrupulatnie wszystkie najważniejsze fakty na temat funkcjonowania obozu. Gdy wszystko jest już gotowe, a informacja wydaje się Pileckiemu kompletna, konspiratorzy podejmują w nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 roku udaną próbę ucieczki poza obozowe druty. Cały plan akcji został poprzedzony skrupulatną analizą możliwości i kalkulacją szans. Wydawał się ryzykowny, ale nie na tyle, by nie podjąć próby jego realizacji. Wieloletnia praca konspiracyjna nie poszła na marne i spiskowcy zamierzali wykorzystać kontakty nawiązane uprzednio z pobliską piekarnią. Zauważyli mianowicie, że funkcyjni więźniowie z komanda zaopatrującego obóz w żywność pozostają często na noc poza obozem, w pomieszczeniach zakładu. I są wówczas pilnowani tylko przez dwu strażników. Dzięki tej obserwacji zdecydowano, by ucieczkę zaplanować w okresie świąt Wielkiej Nocy, ponieważ wówczas większość niemieckiej załogi udawała się na świąteczne urlopy. Tuż przed świętami Witold Pilecki oraz Edward Ciesielski, drugi z najbliższych współpracowników rotmistrza, zostali przeniesieni do bloku 15., w którym przebywali piekarze. To pozwoliło zaplanować kolejny krok ucieczki – próbę znalezienia się na nocnej zmianie w piekarni. Przeszkodę w ucieczce z budynku zakładu stanowiły, poza niemieckimi strażnikami, duże żelazne drzwi, do których Redzej zdobył klucz. Kiedy nadarzyła się stosowna po temu okazja, cała grupa otworzyła kluczem potężne wrota, naparła na nie i oddaliła pospiesznie od piekarni w kierunku wschodnim. Wkrótce potem spiskowcy przeprawili się łodzią na drugi brzeg Wisły i przekroczyli granicę Generalnego Gubernatorstwa. W Alwerni pomógł im miejscowy ksiądz. Następnie udali się w kierunku Tyńca, Wieliczki i Puszczy Niepołomickiej, gdzie uniknęli konsekwencji bardzo groźnie zapowiadającego się spotkania z niemieckim oddziałem. Pilecki zostaje wówczas ranny w rękę, ale kontynuuje wędrówkę.
Pragnie jak najszybciej nawiązać kontakt z najbliższą placówką AK i nakłonić dowództwo po podjęcia próby ataku na obóz i odbicia więźniów. Po kilku miesiącach i wielu perypetiach Pilecki trafia ostatecznie, w sierpniu 1943 roku, do Warszawy. Swój raport pozostawił po drodze w Nowym Wiśniczu. Dokumenty pozostały zakopane w ziemi i odkopane dopiero po wojnie.
W tym samym czasie Redzej związał się na pewien czas ze strukturami AK w rejonie Bochni, ale wkrótce, w ślad za Pileckim, również wyruszył w drogę powrotną do Warszawy, gdzie znalazł się we wrześniu 1943 roku. Posługiwał się w tym czasie dokumentami na nazwiska „Adam Gałązka” i „Stanisław Kowalski”
W konspiracji i w trakcie powstania
Po przybyciu do stolicy Redzej rozpoczyna pracę w oddziale II Komendy Głównej Armii Krajowej, która wypełnia zadania informacyjno-wywiadowcze, a następnie wiąże się z komórką więzienną, funkcjonującą pod kryptonimem „Kratka”. Po aresztowaniu Jerzego Stiasnego „Krügera” - w nocy z 8/9 lub 9/10 grudnia 1943 r. i po krótkim okresie pełnienia funkcji kierownika "Kratki" przez Kazimierza Leskiego „Bradla”, został w styczniu 1944 r. kierownikiem „Kratki”. Funkcję tę pełnił aż do wybuchu Powstania Warszawskiego. Był w tamtym okresie jedynym łącznikiem pomiędzy komendą a noszącymi grypsy pracowniczkami Pawiaka. Na teren więzienia przedostawał się wielokrotnie w przebraniu robotnika budowlanego.
W powstaniu warszawskim Jan Redzej walczył w strukturach I Obwodu "Radwan" (Śródmieście), w zgrupowaniu "Chrobry II", w I batalionie "Lecha Żelaznego", w 1. kompanii - "Warszawiance”. Został ciężko ranny 3 sierpnia w trakcie natarcia powstańców na gmach Wojskowego Instytutu Geograficznego (otrzymał serię z karabinu maszynowego w brzuch). Zmarł w wyniku odniesionych ran 5 sierpnia 1944 roku w Szpitalu Dzieciątka Jezus i pochowany w przypadkowym, dostępnym wówczas miejscu. Po wojnie jego szczątki zostały ekshumowane i przeniesione na cmentarz wojskowy na warszawskich Powązkach.
Napisz komentarz
Komentarze