Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Mieszkania, apartamenty, kawalerki do wynajęcia
Reklama

Protestują przeciw biogazowni. "Nie chcemy tutaj bomby ekologicznej!"

Ponad 100 mieszkańców czterech miejscowości podpisało się pod protestem przeciwko budowie biogazowni w Wincentowie w powiecie krasnostawskim.
Protestują przeciw biogazowni. "Nie chcemy tutaj bomby ekologicznej!"

Autor: JanNijman, mohamed_hassan

Źródło: Pixabay, nadesłane

Mieszkańcy Wincentowa, Krupca, Siennicy Nadolnej i Kasjanu stanowczo sprzeciwiają się budowie elektrociepłowni na biogaz na działkach należących do gminy Krasnystaw, które 24 października zostały przeznaczone do sprzedaży.

"Zwracamy się do Rady Gminy Krasnystaw i Wójta Gminy Krasnystaw o podjęcie wszystkich możliwych kroków prawnych w celu uniemożliwiania potencjalnemu inwestorowi wykorzystanie ww. działek w tym celu. Szczególnie niepokoi nas fakt, że firma planująca budowę biogazowni rozpoczęła postępowanie związane z wydaniem decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla tego przedsięwzięcia, nie będąc właścicielem gruntów i nie posiadając żadnego tytułu prawnego do tych nieruchomości" - czytamy w proteście, który otrzymaliśmy do wiadomości.

Mieszkańcy mają obawy

Na zebraniu wiejskim 4 listopada mieszkańcy wypytywali wójt Edytę Gajowiak-Powroźnik, dlaczego cena wywoławcza za 5 hektarów terenu wynosi około półtora miliona złotych. Ich zdaniem, to zbyt mała wartość. Sugerują się tym, że dwa razy więcej będzie kosztowała budowa drogi do sprzedawanych nieruchomości. Dodatkowo nie wiadomo, czy na potrzeby sporządzenia operatu szacunkowego uwzględniony został koszt budowy drogi dojazdowej jako składnik dokonywania wyceny.

- Istnieje wiele powodów, dla których taka inwestycja nie może i nie powinna dojść do skutku w tym miejscu. Najbardziej uciążliwe dla codziennego życia są: związany z nią smród, hałas i wzmożony ruch pojazdów wielkogabarytowych. Już w tej chwili w ciągu roku po naszych drogach gminnych i powiatowych przemieszcza się ponad 60 tysięcy 40-tonowych ciężarówek z burakami, cukrem, zbożem, kukurydzą czy rzepakiem - argumentują protestujący mieszkańcy.

W bliskim sąsiedztwie planowanej biogazowni mieszka około 3 tys. osób. Już teraz niektórzy narzekają na utrudnienia i nieprzyjemne zapachy związane z działalnością funkcjonujących w tamtym rejonie firm i zakładów. Przeciwnicy inwestycji boją się również utraty wartości gruntów i budynków, a właściciele gospodarstw agroturystycznych obawiają się mniejszych zysków. Uważają też, że nie poprawi się dzięki niej rynek pracy. Zatrudnienie może znaleźć tam zaledwie kilka osób.

Pożyjemy, zobaczymy

Wójt Edyta Gajowiak-Powroźnik podkreśla, że osobiście również byłaby za tym, gdyby pojawił się inwestor mający w planach firmę zapewniającą większą liczbę miejsc pracy. Zaznacza, że wartość działek i koszt budowy drogi to dwie odrębne sprawy, których nie należy łączyć. Środki na drogę zostały przyznane w marcu 2021 z rządowego funduszu i w całości pokryją wartość inwestycji. Z kolei sprzedaż gruntów jest dochodem gminy, który można w przyszłości zainwestować w inne zadania budowlane z korzyścią dla mieszkańców.

- Budowa biogazowni nie jest jeszcze przesądzona. Nawet nie będąc właścicielem działek, inwestor ma prawo sprawdzić, czy na danych terenie istnieją środowiskowe uwarunkowania na realizację takiej inwestycji. W pewnym sensie podejmuje w takim przypadku ryzyko, bo musi liczyć się z tym, że ktoś może go później przelicytować. Zainteresowanie naszymi terenami inwestycyjnymi wyrażało do tej pory pięć podmiotów - tłumaczy wójt gminy Krasnystaw.

- Protest mieszkańców to dla nas sygnał, w jakim kierunku podejmować ewentualne decyzje w tej sprawie. W  każdym przetargu zamieszczamy zawsze zapis pozwalający zakończyć procedurę bez podawania przyczyny. Zasadnym byłoby jednak sprawdzenie, jakie wpłyną oferty. Termin na składanie wniosków o nabycie nieruchomości przez osoby z prawem pierwokupu mija 5 grudnia. Potem ogłoszenie o sprzedaży działek o wartości powyżej pół miliona złotych, zgodnie z przepisami, musimy zamieścić w ogólnopolskiej prasie i czekać około dwóch miesięcy na oferty zainteresowanych - dodaje.

Zaznacza, że od zakupu działek do realizacji związanych z nimi planów może upłynąć dużo czasu. Podaje przykład, że w przeszłości jedna z firm kupiła teren od gminy, bo chciała wybudować tłocznię oleju. Z tych planów nic nie wyszło, a później nieruchomość została odsprzedana właścicielowi zakładu przetwórstwa zbożowego. W innym przypadku zamiast jakiegoś zakładu wyrosła farma fotowoltaiczna.

Czytaj także:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklamareklama Bon Ton
Reklama
Reklama
Reklama