Sam pomysł akcji związanej z produkcją świec okopowych zrodził się w Warszawie. Osoby, które rozpoczęły te działania, stwierdziły, że każdy ma w domu niedopalone świece, na cmentarzach są nie do końca zużyte znicze bądź wkłady, więc można je wykorzystać w dobrym celu. Na Ukrainie, w rejonach bombardowania, ludzie są bez prądu i ogrzewania. Tymczasem świece takie mogą być wykorzystywane nie tylko w okopach, ale i w domach.
- Jak są robione w dużych puszkach, to można na nich spokojnie postawić garnek, zagrzać wodę czy nawet coś ugotować. Można je też potraktować jako miejsce, przy którym można się ogrzać. Postawienie kilku takich świec w pomieszczeniu dużo lepiej działa niż siedzenie w jednym miejscu pod kocem. Na dodatek dają światło. To jest główna myśl: dajmy trochę światła Ukrainie i takiej nadziei przy okazji - mówi Rot.
W niedzielę na warsztaty może przyjść każdy. Na Facebooku zostało utworzone specjalne wydarzenie, żeby można było zorientować się, jakie będzie zainteresowanie akcją wśród mieszkańców Chełma.
Niedziela, godz. 14 - dajmy światełko nadziei Ukrainie.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze