Przebudowaliby powiatówkę i potem "zęby w ścianę"
Gdyby gmina otrzymała w spadku po powiecie drogę relacji Alojzów – Leszczany (a mówimy o szosie liczącej w sumie ok. 4,3 km), to uregulowanie jej stanu geodezyjnego i gruntowna przebudowa mogłaby kosztować nawet 14 mln złotych. Tak wynika ze wstępnych wyliczeń, o jakie pokusiły władze samorządu. Na taką „rozrzutność” gminy zwyczajnie nie stać.
- Wiecie państwo, że otrzymaliśmy dosyć nieoczekiwanie pismo, w którym zarząd starostwa poinformował nas o zamiarze przekazania gminie jednej z dróg powiatowych. Chodzi konkretnie o ul. Strażacką. Postanowiliśmy zatem pojechać do panów starostów, aby porozmawiać o zaproponowanych rozwiązaniach. Na spotkanie udało się również kilku naszych radnych gminnych, był też radny powiatowy Radosław Rakowiecki i oczywiście starostowie. Przepisy dopuszczają możliwość przekazania gminom dróg wyższej kategorii, jeśli powiat przejmuje np. drogę wojewódzką. Tak się stało w styczniu tego roku. Starostwo otrzymało drogę wojewódzką nr 839, Marynin – Rejowiec Fabryczny – wyjaśniała tytułem wstępu wójt Niezgoda.
Powiat „wzbogacił się” o kolejne kilometry nawierzchni do wyremontowania, ale, jak twierdzi jego zarząd – gra jest warta świeczki. Dawna droga wojewódzka prowadzi bowiem do terenów inwestycyjnych, zatem jej wyremontowanie traktowane jest przez władze powiatu jako strategiczne. Wszystkie inne, ważne gminne sprawy muszą zejść w tej chwili na dalszy plan, ponieważ zarząd powiatu wszystkie siły i środki rzucić chce właśnie na przejętą drogę wojewódzką. Jednocześnie należy podkreślić, że to przedsięwzięcie niezwykle kosztowne. Na remont blisko 23 kilometrów nawierzchni powiat usiłuje pozyskać dofinansowanie w wysokości blisko 30 mln złotych. Na remont drogi relacji Alojzów – Leszczany powiatu już nie stać.
- Nie godzimy się, aby na nasze barki składać akurat tę drogę. Uważamy, że w zasobach starostwa jest tyle dróg w lepszym stanie, że ten proces mógłby przebiegać w zupełnie inny sposób. Sądzę, że moglibyśmy dojść do porozumienia. Zaproponowaliśmy, że gmina mogłaby przejąć inną drogę, o podobnej długości, w Kazimierówce. Jest to droga gruntowa, zatem faktycznie kwalifikowałaby się do tego, aby mogła zostać uznana za drogę gminną – omawiała problem włodarz gminy.
Gmina wzięła sprawy w swoje ręce...
... i przypomniała, że samorząd przejął już kilka odcinków dróg powiatowych właśnie po to, aby poprawić ich stan. Mowa o odcinku drogi relacji Klesztów – Wołkowiany. Prace drogowe gmina planuje przeprowadzić też w samych Wołkowianach, a będą dotyczyły również byłej drogi powiatowej. Ktoś mógłby zapytać: Po co samorząd występował z taką inicjatywą? Wójt Niezgoda twierdzi, że odpowiedź na nie jest bardzo prosta – ponieważ się nie doczekał... Deklaracji w sprawie powiatówek składano do tej pory wiele, a faktycznie mieszkańcy do tej pory nie doczekali się na wiele obiecywanych im rozwiązań.
- Przedstawiliśmy nasze rozwiązania, ale nie było żadnej rozmowy. Uważam, że sposób, w jaki starosta z nami rozmawiał, uwłacza godności samorządowca. Ale nie tylko. Po prostu człowieka, osoby dobrze wychowanej. Na spotkaniu pojawili się przecież radni, a on stwierdził krótko, że będzie robił, co zechce i nie będzie z nami dyskutował. I po prostu wyszedł. Nie możemy dalej tolerować takiego zachowania pana starosty. Jest ono niedopuszczalne – wyjaśniała radnym wójt Edyta Niezgoda.
Uważa, że zaproponowany przez zarząd powiatu projekt uchwały zawiera zapisy, które okażą się brzemienne w skutkach, ponieważ gminy zwyczajnie nie stać na to, aby zająć się w przyszłości dziurawą drogą.
- Przecież jesteście państwo tego świadomi. Mamy tyle zaplanowanych zadań, tyle jeszcze do zrobienia, a tymczasem przejęcie drogi i jej wyremontowanie wiązałoby się dla nas z poniesieniem wydatków rzędu całego naszego rocznego budżetu. Samo jej geodezyjne uregulowanie to koszt rzędu ok. 1 mln złotych, a remont to kolejne kilkanaście milionów. Nie mówiąc już o bieżącym letnim i zimowym utrzymaniu – skwitowała Niezgoda.
Tyle mogą - zająć stanowisko...
Wszystkie te wyjaśnienia miały stanowić uzasadnienie do uchwały, w której radni mieli zająć stanowisko w sprawie proponowanych przez powiat rozwiązań. Uchwała ma teraz stanowić dodatkowy argument przeciwko przyjmowaniu dokumentu zarządu na najbliższej radzie powiatu. A Żmudź to, przypomnijmy, nie jedyny samorząd, który próbuje się obdarować drogowym "prezentem". Zmiany planowane są również w innych gminach - Sawin, Dorohusk, Leśniowice, Wojsławice oraz mieście Rejowiec Fabryczny i Rejowiec.
Wicestarosta Jerzy Kwiatkowski mówi, że spotkanie nie przebiegało co prawda „w zbyt dyplomatycznej atmosferze”, ale jednocześnie skupione było na wyjaśnieniu, jakie argumenty kryją się za aktualnymi działaniami zarządu powiatu.
- Nasza decyzja o zmianie kategorii dróg powiatowych ma przede wszystkim związek z finansami powiatu. Nas również nikt nie pytał o stanowisko, kiedy przekazywano nam drogę wojewódzką. Chciałbym podkreślić, że decyzję w tej sprawie będzie podejmowała rada powiatu i jest jeszcze czas na dyskusje i korzystne, dla obu stron, porozumienie. Z drugiej strony nie dziwię się samorządom, ponieważ nikt nie chce otrzymać takiego „prezentu”, do którego musi następnie dołożyć własne środki – skomentował wicestarosta Kwiatkowski.
Napisz komentarz
Komentarze