Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Kolejny thriller spod pióra krasnostawskiej autorki - Niewyparzonej Pudernicy

Medialnie znana jako Niewyparzona Pudernica, oficjalnie – Wioletta Pyzik, dla przyjaciół – Pudi. Pochodząca z Tarnogóry-Kolonii, od lat związana z Krasnymstawem influencerka właśnie wydała kolejną książkę.
Kolejny thriller spod pióra krasnostawskiej autorki - Niewyparzonej Pudernicy
„Za wszelką cenę” to drugi kryminał w dorobku krasnostawskiej autorki

Autor: MajFoto

Źródło: Wioletta Pyzik

Po debiucie, który określiłbym mianem socjologicznej, skłaniającej do refleksji satyry, zupełnie zmieniłaś konwencję, wydając thriller, który był mocno osadzony w lokalności i słowiańskiej mitologii. Teraz nie zmieniasz gatunku, ale klimat już tak. I to drastycznie. Skąd ten pomysł?

W głowie mam milion pomysłów na sekundę, drobny szczegół dnia codziennego zamienia się w mojej głowie w pomysł na kolejną powieść. Ciężko to wytłumaczyć. To taki kalejdoskop, w którym drobiazgi układają się w całość z każdym ruchem. Długo myślałam, od czego chcę zacząć. Padło na satyrę lub - jak to określam - memizację kraju. Był to poniekąd hołd dla moich dotychczasowych czytelników, którzy doskonale znają mój styl. Chciałam, żeby pierwsza książka nie była dla nich szokiem, choć dla ludzi spoza tego kręgu takim szokiem była. Walenie prawdy między oczy nigdy nie jest przyjemne i choć doskonale znamy realia otaczającego świata, to nie każdy ma odwagę wypowiedzieć pewne kwestie głośno. Moje kolejne książki to dla mnie żaden przeskok, choć może to dziwić. Tak jak ciężko jest opisać mnie samą, tak ciężko przyporządkować moje powieści do konkretnego gatunku. Życie też przecież nie jest czarno-białe, nigdy nie jest tylko dramatem, tylko komedią, albo tylko thrillerem. Najnowsza powieść „Za wszelką cenę”, którą wydałam w wydawnictwie Purple Book, porusza kilka kwestii, przede wszystkim pokazuje współczesny świat i dążenie „po trupach” do spełnienia marzeń o prestiżowym życiu. Dosłownie. Jest trochę lokalnie, choć powieść ma wymiar uniwersalny, bo każde miasto ma swoje Izabele. Uważny czytelnik zgadnie, w jakim miejscu toczy się akcja i nie jest to Krasnystaw (śmiech).

Czy zakreślenie rysu psychologicznego bohaterki Twojej nowej książki, ale i kierujących nią motywacji to takie przysłowiowe włożenie kija w mrowisko polskiego środowiska celebrytów i influencerów?

To, co dla jednych jest wkładaniem kija w mrowisko, dla innych jest codziennością. Każde środowisko ma swoje jasne i ciemne strony. Każdy, kto jest częścią jakiejś społeczności o tych ciemnych stronach, wie, ale ze względu na różne zależności woli o tym nie mówić. Cóż, ja jestem niezależna i nie boję się mówić, jak jest.

Skąd wziął się pomysł rozpoczęcia przygody z książkami, tworzeniem fabuły od podstaw zamiast pewnej formy publicystyki, którą do tamtej pory prowadziłaś?

Odkąd pamiętam, chciałam napisać książkę. Mniej więcej od pierwszej klasy szkoły podstawowej, kiedy to zamiast kilku zdań o swoim psie zapisałam cały zeszyt. Na pytanie, jaką książkę chcę napisać, odpowiadałam wtedy – żółtą. I tak też zrobiłam. Moja debiutancka książka miała żółtą okładkę (śmiech).

Od „Narodowego kalendarium...”, przez „Mgłę Roztocza” widać, że Twoje pióro cechuje dość duży naturalizm języka, nie wzbraniasz się przed potocznością i wulgaryzmami, które w obu pierwszych pozycjach nadzwyczaj pasowały do oddania pewnych realiów. Jak będzie tym razem? Czy czytelnicy mogą dalej spodziewać się ostrego pazura Pudi?

Zaiste, słownictwo jest proste, gdyż jakże by to wyglądało, gdybym pisząc o zwykłych ludziach, używała górnolotnych stwierdzeń? Kiedy to mijamy przed domem swego sąsiada, z ust jego nie sączy się trzynastozgłoskowiec, lecz swojskie „Cześć sąsiad, śmieci wystaw, bo dzisiaj plastik zabierają, a znowu żeś k... zapomniał wynieść hehe”. Jeśli coś ma być prawdziwe, to nie widzę powodów, dla których mam pudrować zwyczajne życie. Myślę jednak, że tym razem ten pazur bardziej pojawia się w fabule. Przekleństw jest mniej, choć oczywiście są obecne. Zresztą przekleństwa to tylko słowa jak wszystkie inne. Zawsze zastanawia mnie, że ludzi oburza przekleństwo, a nie oburza ich patologia, która dzieje się wokół.

Dwa pierwsze tytuły, które napisałaś, cechowały się pierwszoosobową narracją. Jak będzie teraz? Jeśli również będziesz opowiadać historię bohaterki „jej ustami”, to skąd ten wybór i co ma na celu?

Tym razem też postawiłam na narrację pierwszoosobową. Jeśli chodzi o wybór, zwyczajnie lubię czytać książki pisane w ten sposób, więc i takie piszę. Myślę, że lepiej wczuć się wtedy w treść, przeniknąć w postać bohaterki, przeżywać razem z nią jej życie.

Jesteśmy tuż po premierze „Za wszelką cenę”. Jakie masz w związku z tym plany promocyjne?

Premierę mam już za sobą, miała miejsce 27 września. Teraz książka jest szeroko dostępna w wielu miejscach, od sieci księgarni, przez pocztę, po supermarkety, również w formie ebooka i audiobooka. Teraz czeka mnie kilka spotkań online i w największych miastach. Właśnie dopinam spotkania autorskie w innych miejscach. Oczywiście jestem otwarta na wszystkie propozycje z naszego regionu, bo przecież jestem stąd.

Nie ukrywasz, że nie brakuje Ci pomysłów do tworzenia dalszych historii. Skąd czerpiesz na nie inspirację? I w jakim kierunku teraz zamierzasz iść? Czy rękawica rzucona Remigiuszowi Mrozowi sprawia, że możemy spodziewać się kolejnych kryminałów?

Ci którzy mnie znają żartują, że mam tempo pisania jak Remek, ale rzucać w niego niczym nie będę (śmiech). Mróz jest fajny, ale tylko w okolicach świąt i kiedy prószy śnieg, osobiście wolę ciepłe miesiące i wolę wprowadzać powiew świeżości także do świata książek. Tak jak wspominałam, moja twórczość to mix wielogatunkowy, choć faktycznie bez „trupa” w fabule nie pisałoby mi się tak dobrze. Kolejna będzie druga część „Mgły Roztocza”, a następnie coś dla dwóch pokoleń, ale w tym przypadku nie chcę jeszcze zdradzać więcej szczegółów. W głowie mam już kilka kolejnych historii więc zajęcie na najbliższe lata mam. A inspiracja jest wszędzie. Ostatnio na wieczornym spacerze zerknęłam w czyjeś okno i pomyślałam „a co jeśli zobaczyłabym, że ktoś tam kogoś zabija?”. Zdecydowanie mój kierunek będzie wyznaczała strużka krwi, choć nie wykluczam innych gatunków. Nigdy nie wiem co podpowie mi głowa.

Nie zdradzając nadto fabuły, jakbyś mogła zachęcić naszych Czytelników, mówiąc, czego mogą spodziewać się po „Za wszelką cenę”?

Po mojej najnowszej książce można spodziewać się wartkiej akcji osadzonej w realiach współczesnego świata. Poznacie zwyczajną dziewczynę ze wschodu Polski, która próbuje wyrwać się z szarej rzeczywistości. Iza jest gotowa postawić wszystko na jedną kartę, żeby zostawić za sobą smutne, biedne dzieciństwo i nudne życie. Jej odskocznią jest Instagram, to tam jest podziwiana i doceniana. Świat realny przeplata się ze światem wirtualnym. Z pozoru sielankowe życie, jakie pokazuje w social mediach, to jednak stek kłamstw. Bohaterka jest alkoholiczką, lekomanką, nimfomanką i uzależnioną od pochlebstw zdesperowaną oszustką. Jej życie to pasmo wymysłów, a jej nadrzędnym celem są sława i pieniądze. Iza w desperacji pogrąża się coraz bardziej, dochodzi do morderstwa, kolejnych łgarstw, przemytu. Bohaterka zrobi wszystko, żeby dopiąć swego, ale może tak naprawdę to ona jest tu główną ofiarą? To bardzo niejednoznaczna książka. Tu jednocześnie wszyscy są winni i nikt nie jest winny. Myślę, że takie rzeczy dzieją się wokół nas, tylko nie zawsze chcemy to widzieć i słyszeć, ludzie wolą ładne obrazki. Poza tym warto sięgnąć po moją książkę, żeby potem móc powiedzieć „czytałem ją, zanim była bardziej znana od Remka” (śmiech). No i warto sięgać po lokalnych autorów, a ja jestem stąd!

Dziękuję za rozmowę.

Czytaj także:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamareklama Bon Ton
Reklama
Reklama
Reklama