Tomasz Lipiński podsumowuje swój start jako bardzo udany, zwłaszcza że pokonał praktycznie wszystkie przeszkody, bo trudność sprawiła mu tylko jedna.
- Więcej czasu, niż miałem nadzieję poświęcić, zajęło mi pokonanie tzw. piorunów, czyli zygzakowatych poziomych belek, po których trzeba było poruszać się na specjalnych obręczach - wspomina chełmski biegacz. - Niestety, nie miałem jak przetestować tej przeszkody w praktyce, a nauka techniki w teorii nie pomogła, więc uporałem się z nią siłowo.
Po ok.3-4 km Tomasz Lipiński wyszedł na piątą pozycję i udało mu się ją utrzymać aż do mety. Przed samym finiszem jeden z rywali próbował go wyprzedzić, ale ostatecznie zajęli to samo miejsce z identycznym czasem.
- W połowie października planuję jeszcze jeden start w Runmageddonie, a będzie to zakończenie ligi w Bałtowie. Tam zmierzę się z formułą hardcore, czyli ponad 21 kilometrami i ponad setką przeszkód. Liczę, że uda mi się tam zająć miejsce w czołowej dziesiątce.
Napisz komentarz
Komentarze