Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Gm. Dorohusk. Przewoźnicy nadal protestują. Rozmowy ze stroną ukraińską nic nie dały...

Spotkali się, porozmawiali i rozeszli. Tak w skrócie można podsumować ostatnie rozmowy protestujących przedstawicieli branży transportowej z Serhijem Derkaczem, ukraińskim wiceministrem rozwoju społeczności lokalnych i infrastruktury, które miały miejsce w poniedziałek, 13 listopada, w Dorohusku. Delegaci strony polskiej twierdzą, że po drugiej stronie nie ma woli, by rozwiązać problem, który nabrzmiewa, wobec czego nie widzą podstaw do tego, aby zejść z ulicy.
Gm. Dorohusk. Przewoźnicy nadal protestują. Rozmowy ze stroną ukraińską nic nie dały...
Polska delegacja w trakcie spotkania z ministrem Derkaczem

Źródło: Profil Facebook Rafał Mekler

"Zabija nas czas..."

Nasze firmy transportowe upadają masowo z dwóch powodów. Pierwszy z nich to czas. Czas oczekiwania na odprawę po ukraińskiej stronie. Obecnie samochód, pusty, który chce powrócić do kraju po wykonaniu zlecenia, musi spędzić w kolejce ponad tydzień. Spędzić w sposób fizyczny, po prostu czekając, podczas gdy ukraińscy kierowcy nie muszą „koczować” w swoich autach, a poza tym czekają znacznie krócej lub nie czekają w ogóle, omijając system. Wszystkiemu winna jest Echerga, czyli elektroniczny system, w którym należy się zapisać i grzecznie czekać na swoją kolej. To, w jaki sposób kolejka się „przesuwa”, można sprawdzić na ekranie swojego smartfona. Polscy kierowcy nierzadko otrzymują komunikat, że z kolejki zostali po prostu wykreśleni. I to w momencie, kiedy mieli właśnie przekraczać granicę. Możliwe? Rafał Mekler, jeden z organizatorów trwającego właśnie protestu przewoźników twierdzi, że jak najbardziej.

- Powiem więcej. Kiedy kierowca zostanie z tej kolejki wykreślony, musi się w niej zarejestrować ponownie. Zatem znowu oczekuje na przejazd ponad dwa tygodnie. Wiemy to, ponieważ dysponujemy zapisami z GPS-ów naszych aut. W tym czasie ukraiński kierowca może wykonać już kilka kursów na terenie naszego kraju, ponieważ jego usługi są obecnie bardzo tanie. Szacuje się, że koszt takiej usługi to mniej niż 30% ceny, którą jest w stanie zaproponować polski przewoźnik – zaznacza Mekler.

System e-kolejki to jedno z dwóch zagadnień, a właściwie problemów, jakie przewoźnicy poruszali podczas spotkania z Derkaczem. Ze strony polskiej padło wiele konkretnych propozycji, które jednak nie spotkały się z pozytywnym odbiorem przedstawicieli ukraińskiego państwa.

- Mogę powiedzieć, że nie osiągnęliśmy praktycznie nic, zatem te rozmowy absolutnie nie spełniły naszych oczekiwań. Ukraińcy zarzucili nam, nam czyli polskim służbom granicznym, opieszałość. Stwierdzili, że problem tkwi po naszej stronie i że nasi kierowcy cierpią przez opieszałość swoich rodaków. To absurd. Wojewoda Lech Sprawka zaproponował, aby, na zasadzie programu pilotażowego, uruchomić jedno czy dwa przejścia bez konieczności rejestracji i zobaczyć, jak to będzie funkcjonowało. Pomysł ten nie spotkał się z pozytywnym odzewem – relacjonuje Mekler.

Naiwni Polacy?

Podobno nieoficjalnie Derkacz przychylił się do propozycji Sprawki, ale w związku z tym, że nie mógł, z wielu względów, poprzeć tego projektu, to spełzł on na niczym.

- Ukraińcy wykazali, że przejścia po ich stronie pracują zgodnie z planem, wykazują idealną wręcz przepustowość. Skoro tak jest, to dlaczego nasze auta czekają na przejazd dwa tygodnie? Coś tu się nie zgadza – zastanawia się przedstawiciel branży.

To istotnie zastanawiające, ponieważ po naszej stronie czas oczekiwania na odprawę wynosi obecnie ok. 48 h.

Drugi palący problem, który powoduje rozchwianie rynku, to zezwolenia na wjazd. W czerwcu ubiegłego roku przedstawiciele Unii Europejskiej postanowili znieść wszelkie limity dla kierowców z Ukrainy, co spowodowało, że co mogą świadczyć swoje usługi w całkowicie nieskrępowany sposób. Nie są obciążeni tzw. europejskim Pakietem Mobilności, nie odprowadzają w tej chwili podatków, pracują za niższe pensje, zatem budują - jak skarżą się przewoźnicy - dla polskiej branży niezdrową, bo opartą na dumpingu, konkurencję.

- Poczuliśmy się potraktowani bardzo niesprawiedliwie, ponieważ w ogólnoświatowych mediach już pojawiła się informacja (tj. 14 listopada – przyp. red.), że, ogólnie rzecz ujmując, „naiwni Polacy poszli prosić Ukraińców, aby Ci odstąpili lub też wpłynęli na to, aby limity zezwoleń zostały przywrócone”. Poza tym próbuje się to okrasić takim propagandowym sosem pomówień, że „sponsoruje nas Kreml”. Nie wiem, jak odpowiadać na takie zarzuty. Protestujemy, ponieważ widzimy problem. Protestujemy, ponieważ polski rząd nie zainteresował się naszym problemem. Protestujemy, bo polskie firmy transportowe masowo upadają. Walczymy o byt – stwierdza w zdecydowany sposób przedsiębiorca.

Zaprosili, więc przyszli 

I przypomina, że na spotkanie z ministrem Derkaczem polskie, czteroosobowe delegacje z trzech granic – z Hrebennego, Dorohuska oraz Korczowej – udały się na wyraźne zaproszenie strony ukraińskiej. Przewoźnicy zaproponowali, że nie domagają się przywrócenia takiej proporcji w zezwoleniach, jaka obowiązywała przed wojną, czyli, mniej więcej, 50 do 50. Obecnie Polacy przystaliby na to, aby to było 60% zezwoleń po stronie ukraińskiej i 40 po polskiej. Ale i w tym przypadku Ukraińcy próbowali „zepchnąć” sporną kwestię na margines.

- Argumentowali to tym, że w tej chwili nie ma rządu, więc nie jesteśmy „stroną” w tym sporze. A poza tym kwestia zezwoleń to kwestia prawa unijnego ustalonego na poziomie centralnym, więc to ew. organy centralne UE powinny przyjrzeć się tej kwestii. Powiedzieliśmy „ok, rozumiemy to”. Ale jednocześnie zaznaczyliśmy, że przecież można tę kwestię uregulować w ramach stosunków bilateralnych, pomiędzy dwoma, darzącymi się szacunkiem, mam taką nadzieję, państwami – tłumaczy Rafał Mekler.

Polska strona usiadła do rozmów przekonana o tym, że nikt nie będzie kwestionował działań, jakie do tej pory podjęli polscy obywatele na rzecz Ukrainy. Że nikt nie podda pod wątpliwość serca, zaangażowania i ogromu życzliwości, jakie polskie władze, ale i zwykli ludzie, ofiarowali cierpiącym Ukraińcom. A jednak. Okazuje się, że to niedobrze dbać o nasze, swoje interesy. Że to nie na miejscu i passe... I że w ogóle jesteśmy chyba strasznie małostkowi... Tak to czują ci, którzy walczą o swój byt.

- Zadeklarowaliśmy, że jeśli te limity zostałyby przywrócone nawet od stycznia, to w tym momencie jesteśmy w stanie zejść z blokad. Ale niestety nikt nam takich gwarancji nie udzielił... - podsumowuje Mekler.

Rodzi się więc pytanie, co dalej? I chyba drugie, ważniejsze od pierwszego – jak rozumieć ukraińskie działania? Czym są motywowane? Tymczasem wiadomo jedno. Protest nie zakończy się, póki władze – europejskie lub polskie – nie zaproponują konkretnych rozwiązań.

Czytaj także:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamaprzystań
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: Alex .Treść komentarza: Na ulicy Mościckiego w Chełmie brak studzienek burzowych !Data dodania komentarza: 13.12.2025, 12:47Źródło komentarza: Zakończono modernizację sieci wodociągowej na ul. Mościckiego i Litewskiej w ChełmieAutor komentarza: FanpslTreść komentarza: Patrząc na tą radę to sukces że ta gmina jeszcze istniejeData dodania komentarza: 13.12.2025, 06:00Źródło komentarza: Gm. Białopole. Wójt zarobi więcej, ponieważ tak postanowił rząd. Podwyżkę otrzymali także inni samorządowcyAutor komentarza: EwelinaTreść komentarza: Mieszkam na Dyrekcji i mam małe dziecko któremu ten łomot nie jest potrzebny i jak mam je uśpić przy tym hałasie czy ktoś przemyślał ta decyzję chcecie robić proszę bardzo jest do tego amfiteatr a nie w środku Miasta gdzie mieszkają rodziny i ludzie starsiData dodania komentarza: 12.12.2025, 19:47Źródło komentarza: Wystrzałowy Sylwester w Chełmie jednak z TV Republika. Może kosztować 6 mlnAutor komentarza: ElvoTreść komentarza: Niby tak, ale weź pod uwagę koszty. Robienie referendum w każdej sprawie wyszłoby strasznie drogo.Data dodania komentarza: 12.12.2025, 13:24Źródło komentarza: W Chełmie ruszają wielkie przygotowania do sylwestra z TV Republika. Od 15 grudnia zamknięte ulice i zmiany tras autobusówAutor komentarza: Też mieszkaniecTreść komentarza: Wójt i radni zarabiają więcej ponieważ tak postanowili radni, a nie dlatego, że Rząd tak postanowił. Rząd zwaloryzował tylko maksymalne, a t tym samym i minimalne stawki wynagrodzenia w których dotychczasowe wynagrodzenie w średniej się znajdowało. Więc nie było obowiązku ich podwyższania a tylko prawo. A przecież to jedna z mniejszych gmin, a sukcesów jakoś nie widać.Data dodania komentarza: 12.12.2025, 10:34Źródło komentarza: Gm. Białopole. Wójt zarobi więcej, ponieważ tak postanowił rząd. Podwyżkę otrzymali także inni samorządowcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama