Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Gm. Dorohusk. Przewoźnicy zamierzają walczyć dalej

Polscy przedstawiciele branży transportowej, którzy jeszcze niedawno, do poniedziałku, 11 grudnia, dochodzili swoich praw na granicy w Dorohusku, rozeszli się co prawda do domów, ale nie złożyli broni. Tuż po rozwiązaniu protestu przez wójta Wojciech Sawę złożyli kolejne zgłoszenie o zamiarze zorganizowania zgromadzenia publicznego. Z jakim skutkiem?
Gm. Dorohusk. Przewoźnicy zamierzają walczyć dalej
Komitet protestacyjny podczas spotkania z ministrem Dariuszem Klimczakiem. Rozmowy miały miejsce 13 grudnia w Lublinie.

Źródło: Ministerstwo Infrastruktury

Można się było domyślać, że wójt nie wyda tym razem zgody na organizację kolejnego zgromadzenia i tak też się stało. Kolejna akcja, jeśli doszłaby do skutku, miałaby się rozpocząć w poniedziałek, 18 grudnia. Zgłoszenie trafiło do gminy dzień po rozwiązaniu poprzedniego zgromadzenia, 12 grudnia. Wiemy już, że, przynajmniej na razie, przewoźnicy nie będą mieli możliwości, aby zorganizować kolejną blokadę. Dlaczego? 

- Należy wskazać, że przebieg zgromadzenia zagraża mieniu w znacznych rozmiarach. Utrudnienia w ruchu transgranicznym, powstałe na skutek prowadzonych dotychczas zgromadzeń, spowodowały ogromne zmniejszenie skali odpraw pojazdów ciężarowych na przejściu granicznym w Dorohusku, a co za tym idzie, skutkowały zmniejszeniem wymiany towarowej. Przedsiębiorstwa działające nie tylko na terenie gminy, ale również całego kraju zgłaszały fakt ponoszenia przez nie olbrzymich strat finansowych w związku z trwającymi dotychczas zgromadzeniami, odbywającymi się w tym samym miejscu – czytamy w uzasadnieniu ostatniej decyzji wójta Sawy.

W uzasadnieniu pojawia się też stwierdzenie, że dotychczas prowadzone przez protestujących akcje nie przyniosły żadnego rezultatu i że fakt ten należy traktować jako kolejny argument za tym, aby nie organizować kolejnego protestu. Pojawił się i ten argument, że akcje protestacyjne przynoszą straty nie tylko tym firmom, które funkcjonują dzięki wymianie towarowej z Ukrainą, ale i samej gminie, która starała się pomagać oczekującym w kolejce ukraińskim kierowcom. Wójt Wojciech Sawa wielokrotnie nadmieniał, że strażacy-ochotnicy dostarczali im koce i gorące napoje, a środki na te działania zostały wyasygnowane z rezerwy celowej i są, jak stwierdzono w piśmie, na wyczerpaniu. 

- Rezerwa celowa wynosiła 70 tys. zł – nadmieniono.

Zdaniem władz gminy kolejne zgromadzenie, które miałoby tym razem trwać do 8 marca 2024 roku, mogłoby powodować kolejne, coraz silniejsze napięcia pomiędzy protestującymi, polskimi przewoźnikami a oczekującymi w kolejce do granicy kierowcami z Ukrainy. Ale nie tylko. Na sytuację w Okopach mieli narzekać również sami mieszkańcy gminy, którzy główną drogę krajową pokonują niemal codziennie. 

- Otrzymywaliśmy sygnały, że oczekujące w kolejce auta umyślnie blokowały drogi dojazdowe, w efekcie czego wielu mieszkańców gminy nie mogło dojechać do pracy – stwierdzono dalej w uzasadnieniu.

Jak swoje dalsze działania planują sami protestujący? Tymczasem wiadomo, że komitet protestacyjny już odwołał się od decyzji włodarza gminy do Sądu Okręgowego w Lublinie. Wiadomo też, że protestujący spotkali się 13 grudnia z nowym ministrem infrastruktury Dariuszem Klimczakiem, które uważają za konstruktywne. 

- Widzimy dobrą wolę ze strony ministra, prawie 2h rozmawialiśmy o problemach branży. To dobrze świadczy, że w chwilę po zaprzysiężeniu zainicjował z nami spotkanie i pojawił się w Lublinie. Mamy nadzieję mieć w osobie ministra ambasadora branży. Dajemy mandat zaufania i wracamy na granicę z nadzieją rozwiązania naszych problemów w bliższej niż dalszej perspektywie – stwierdził po rozmowach Rafał Mekler, jeden z organizatorów dotychczasowych protestów, a jednocześnie przedstawiciel branży transportowej. 

– Przyjechałem tu w pierwszych godzinach mojej pracy, jako ministra. Jestem wdzięczny osobom, które przybyły do Lublina na to spotkanie, mogliśmy się dzięki temu spotkać w połowie drogi. Uzyskałem od protestujących wiele informacji, to była rzeczowa, pełna konkretów rozmowa. Ten obszar funkcjonowania polskiej gospodarki, przewoźnicy, byli w moim odczuciu zaniedbywani, pomijani. Ich argumenty nie były wysłuchiwane – powiedział po spotkaniu minister Dariusz Klimczak. 

Czytaj także:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

miejscowy 18.12.2023 14:50
Do Tomcia. Wójt zły bo z KO, banda Morawieckiego dobra, bo nie zrobiła nic by problem rozwiązać. Ot pisowskie rozumowanie.

Tomcio 15.12.2023 14:03
Nie dać się wójtowi to POwski pupilek

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklama
Reklamareklama Bon Ton
Reklama
Reklama
Reklama