Do zdarzenia tego doszło 13 maja ub. r. w mieszkaniu przy ul. Lubelskiej w Chełmie. Na imprezie suto zakrapianej alkoholem spotkało się kilka osób. Nieoczekiwanie między dwoma mężczyznami wywiązała się sprzeczka. Pokłócili się o finansowe rozliczenia. 44-latek popchnął znajomego do kuchni, tam przewrócił go na podłogę i zaczął skakać mu po głowie i kopać go po całym ciele. Działa jak w amoku. Nie reagował na prośby innych biesiadników, którzy przekonywali go, by przestał, bo źle się to skończy.
Potem zostawił swą ofiarę zakrwawioną na podłodze w kuchni i poszedł spać. Poszkodowanym zajęli się inni uczestnicy balangi. Zobaczyli, że mężczyzna z trudem oddychał i charczał, więc postanowili wezwać pogotowie ratunkowe. Z poważnymi obrażeniami, m.in. głowy i twarzy oraz wewnątrzczaszkowymi, trafił do szpitala. Jego życie było zagrożone, przeszedł poważny zabieg i czekała go długa hospitalizacja. Niestety, 10 października zmarł. Pojawiły się powikłania, m.in. dostał zapalenia płuc, a śledczy uznali, że ta śmierć była w pewnym sensie efektem pobicia.
Oskarżony przyznał się do winy, ale odmówił składania wyjaśnień. Biegli uznali, że ma zaburzenia osobowości i ograniczoną zdolność pokierowania swoim postępowaniem.
Pod koniec listopada mężczyzna usłyszał wyrok. Sąd uznał go winnym i skazał na bezwzględne więzienie. Wyrok musi się jeszcze uprawomocnić.
Napisz komentarz
Komentarze