W tej edycji uczestnicy nie mogli narzekać na warunki adekwatne do nazwy biegu, zwłaszcza że w niektórych miejscach wytyczona ścieżka zniknęła pod kilkunastocentymetrową warstwą śniegu. Tomasz Lipiński dotarł do mety jako piąty, osiągając znaczną poprawę w stosunku do zeszłorocznej edycji, którą ukończył na 11. lokacie. Teraz jego czas wyniósł 1 godz. 43 min 51 sek.
- Do czołówki zabrakło mi kilku minut, więc przede mną jeszcze trochę pracy. Zwłaszcza że ta czołówka też nie śpi i regularnie trenuje, żeby nadal zachować taką dyspozycję - mówi trener chełmskiej Implozji. - Nie było podium, ale z wyniku i tak jestem bardzo zadowolony, ponieważ tego dnia nie sprzyjało mi szczęście. Wyjechałem na bieg o 4:30, a że warunki na drodze nie sprzyjały szybszej jeździe, to na miejsce dotarłem na 20 minut przed startem. To przełożyło się na brak czasu na rozgrzewkę, więc piąte miejsce to i tak duży sukces.
Czytaj również:
Napisz komentarz
Komentarze