Ta niezrozumiała przez wszystkich decyzja została podjęta i nic już nie przywróci życia kochanemu przez rodzinę psu. Zrozpaczona kobieta zastanawia się teraz, dlaczego urzędnicy nie podjęli decyzji o wszczęciu poszukiwań właściciela czy też właścicieli Grubci. Dlaczego nie umieszczono suczki w kojcu miejskim, gdzie trafiają odłowione psy?
- Grubcia została adoptowana przez nas kilka lat temu, jako pies dorosły, wyciągnięta ze schroniska. Miała u nas dożyć w spokoju kresu swoich dni. Obecnie była już schorowaną staruszką, ale mimo jej choroby, zdecydowaliśmy, że nie będziemy jej usypiać. Żyła razem z nami w domu, była członkiem naszej rodziny. Była bardzo związana z dziećmi, a dzieci z nią – żali się w swoim internetowym wpisie pani Agnieszka.
Pies opuścił posesję przez niedomkniętą furtkę. Grubci poszukiwała cała rodzina i jej przyjaciele. Ostatecznie została odnaleziona nieopodal domu, przez przypadkową osobę, która w poczuciu obowiązku zaalarmowała odpowiednie służby.
- Pies został zabezpieczony i przewieziony do weterynarza. Tam zapadła decyzja o uśpieniu Grubci. Od chwili zaginięcia do chwili uśpienia minęło 3-4 godziny...! – nie może uwierzyć zrozpaczona właścicielka.
Na tę szokującą sytuację zareagował niemal natychmiast burmistrz Włodawy Wiesław Muszyński.
- O całej sprawie dowiedziałem się z postu. Od razu, kiedy go przeczytałem, zadzwoniłem do Pani Agnieszki, właścicielki suni, z wyrazami mojej empatii oraz żeby poinformować, że zobowiązuję się, że niezwłocznie poczynię wszelkie kroki, aby całą sprawę wyjaśnić. Całą sytuacją jestem zdruzgotany, jak również tym, że nie powiadomiono mnie i nie skonsultowano ze mną tej decyzji – stwierdził z kolei w swoim wpisie na Facebooku włodarz miasta.
Tłumaczy też, że nigdy wcześniej nie miała miejsce taka sytuacja.
- Zawsze ogłaszamy na stronach Straży Miejskiej i miasta zwierzaki, które odławiamy. Czekamy aż znajdzie się właściciel poprzedni lub nowy, który postanowi o adopcji, ewentualnie jeżeli po kilku dniach nie odnajdziemy opiekuna, pieski trafiają do schroniska, z którym mamy podpisaną umowę. Ale też nigdy wcześniej nie trafił do nas piesek z tak widocznymi objawami bardzo ciężkiej choroby. Stąd strażnicy zgodnie z prawem podjęli decyzję o konsultacji weterynaryjnej. Dlatego proszę Was, poczekajmy na więcej szczegółów, które są mi niezbędne do podjęcia ewentualnych dalszych czynności.
Poinformował też, że na poniedziałek (26 lutego), w celu zdobycia pełnych informacji, zwołał w trybie pilnym zebranie pracowników, którzy na każdym z etapów tej sprawy pełnili swoje czynności służbowe.
- W poniedziałek odbędę też spotkanie z lekarzem weterynarii, do której sunia trafiła. Muszę dokładnie zapoznać się z całą sprawą, abym mógł zdecydować o dalszych krokach - napisał w poście burmistrz Muszyński.
Do sprawy wrócimy...
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze