Wicewojewoda nie został ciepło przyjęty, a samo spotkanie przebiegało burzliwie. W wystąpieniu gość mówił o przyczynach obecnego stanu i nakreślił ciężar sytuacji. Rolnicy domagali się jednak konkretów.
– Jeśli chodzi o granicę, wszystkie służby postawione są w stan gotowości. Zapewniam, że produkty legalnie wprowadzone na rynek w Polsce są bezpieczne – mówił, na co tłum odpowiedział śmiechem i buczeniem. - Chcemy ostrzec importerów, którzy robią coś niezgodnego z prawem, że kary będą bardzo wysokie. Wysyłajcie sygnały do urzędu wojewódzkiego, jeśli zauważycie nieprawidłowości, będziemy je badać. Ja, z poziomu województwa na pewno granicy zamknąć nie mogę. Dokonać tego może tylko UE, musi to być koalicja wielu krajów. Nie traktujcie mnie jak wroga. Będziemy zdeterminowani, żeby przywrócić sytuację w polskim rolnictwie, żebyście byli zadowoleni. Wasze protesty spowodowały to, że w rozporządzeniu KE wprowadzona została furtka pozwalająca na dwustronne porozumienie w sprawie limitowania produktów. Trwają dwustronne rozmowy ze stroną ukraińską na temat systemu limitowania wybranych produktów wjeżdżających na nasz teren. Będziemy walczyć również o to, żeby Zielony Ład w takiej formie, w jakiej został zaproponowany, nie wszedł w życie. Jestem pod wrażeniem waszego protestu, że was tak dużo przyjechało…
Przemówienie wicewojewody nie przekonało rolników, wznoszono m.in. okrzyki: Tu jest Polska!, Rząd pod sąd!, Rolnik w Polsce gospodarzem! Atmosfera była napięta.
Prezes Lubelskiej Izby Rolniczej Gustaw Jędrejek mówił:
– Dowiedzieliśmy się, że na wojnie przemysł Francji i Niemiec zarabia wielkie pieniądze. W tej części Europy rolnictwo jest praktycznie do zlikwidowania. Sytuacja jest prawie beznadziejna. Minister rolnictwa po dwóch tygodniach rozmów z rolnikami nie znał ich postulatów. Powołaliśmy więc grupę roboczą, aby przygotować postulaty, które minister ma przedstawić stronie europejskiej - zapewniał.
Protesty odbywają się w całym kraju, jedne są spokojne, inne burzliwe, są też takie, które zostały rozwiązane. Taka sytuacja miała miejsce na proteście w Hrubieszowie. Sławomir Szlachta, organizator protestu w Hrubieszowie, wyjaśnił przyczyny: – Pierwszą przyczyną było zastraszanie, że będziemy płacić za straty ponoszone przez firmę transportową; drugą, że pracownicy firmy też ponosili straty, gdyż przez tydzień nie dostawali pieniędzy; trzecią było zmęczenie. Staliśmy osiem dni non stop i to też zrobiło swoje.
Pan Sławek podkreślił też, że trzeba wiedzieć. kiedy ze sceny zejść z honorem. Zwrócił się również do Andrzeja Maja: - Panie wojewodo, nie ma mowy o negocjacji nowego ładu, Zielony Ład ma w całości iść do kosza.
Te słowa skwitowano brawami.
Bartłomiej Szajner, rolnik z gm. Wojsławice, powiedział:
– Panie wojewodo, tu nie ma czasu. Sytuacja trwa dwa lata. Dwa lata walczymy o racjonalne decyzje rządzących. Trzeba zamknąć granice, nas już nie stać na przyjmowanie tych towarów. Ponadto ekoschematy to ekoterroryzm, zamykamy to. Chłop wie najlepiej, jak uprawiać ziemię.
Adam Bojarski przypomniał słowa śp. Jana Olszewskiego z nocy, w której był odwoływany: - Wtedy zadał pytanie: gra nie idzie o to jaka będzie Polska, tylko czyja będzie Polska? Częściowo tę lekcję odrobiliśmy. Zostało część kopalni, zostały firmy energetyczne, rolnictwo. Dlaczego nie chcą nas słuchać?
Przedstawiciele górników i przewoźników wspierają rolników. Górnicy mówią, że oni przespali sytuację i ich branża jest wygaszana. Przewoźnicy opowiadali o swojej walce i konsekwencjach, jakie ponoszą w związku z tą sytuacją.
Tego dnia odśpiewano hymn Polski i inne pieśni, które przez wieki łączyły Polaków. Atmosfera była bardzo podniosła. Po wystąpieniach uczestnicy poszli w marszu. Uroczysty marsz tysiąca polskich flag przeszedł w kierunku granicy. Prowadzeni pieśnią szli w zadumie i nadzieją w sercu…
Napisz komentarz
Komentarze