O stan lokalnego środowiska zatroskani są też mieszkańcy Uchańki, którzy nie chcą, aby fermę rozbudowano o kolejne kurniki. Próbowaliśmy zweryfikować, z kim w istocie i w jakim zakresie współpracuje StoFarm, jeśli chodzi o odbiór ścieków – zarówno tych bytowych, komunalnych, jak i technologicznych.
O ściekach dyskutują od ponad roku
Ostatni raz do zagadnienia ścieków z lokalnej fermy drobiu odnosiliśmy się rok temu. Wówczas to, podczas jednej z sesji, radni przegłosowali specjalny wniosek o natychmiastowe zaprzestanie zrzutu ścieków przemysłowych do lokalnej oczyszczalni ścieków w Dubience. Przewodniczący Mieczysław Neczaj wyjaśniał wtedy, że instalacja nie jest absolutnie przystosowana do tego, aby przyjmować ścieki w takich ilościach i o takich parametrach. Przypominamy, że chodzi o znaczną ilość, bo prawie 40 tys. m3 rocznie.
- Fakty są takie, że prace wokół tej oczyszczalni ścieków podejmuje już trzeci samorząd. Jej funkcjonowanie zostało zaplanowane wówczas, kiedy stanowisko wójta piastował Henryk Grządkowski. Sama budowa została podjęta za wójta Waldemara Domańskiego. Wybudowaliśmy tę oczyszczalnię przy bardzo dużym wysiłku samorządu. Na tę inwestycję samorząd wydał blisko 3 600 000 zł przy udziale własnym wynoszącym ponad 1 mln złotych. Konsekwencje finansowe odczuwamy do chwili obecnej – oceniał rok temu przewodniczący Neczaj.
Teraz debata wokół oczyszczalni rozgorzała ze zdwojoną siłą, bowiem okazało się, że co prawda Dubienka odciążyła już swoją instalację i przyjmuje ze StoFarmu tylko ścieki komunalne, ale nie wiadomo do końca, tak twierdzi m.in. radny z terenu Uchańki Henryk Hryniuk, co dzieje się z tymi technologicznymi.
- Oczywiście podtrzymuję swoje stanowisko, które przedstawiałem państwu w ubiegłym roku. Nasza oczyszczalnia działa w oparciu o życie biologiczne, a ścieki przemysłowe po prostu to życie zabijają. Jego odtworzenie jest niezwykle skomplikowane i kosztowne. Budowa oczyszczalni była jedną z najdroższych inwestycji, jakie zrealizowaliśmy na terenie naszej gminy. Z konsekwencjami finansowymi borykamy się właściwie do dzisiaj. Nie możemy pozwolić na to, aby nierozsądne decyzje zniszczyły coś, co udało się wybudować przy ogromnych nakładach sił i środków – ocenił w rozmowie z nami przewodniczący Neczaj.
I dodał, że obecnie wszelkie stosunki z firmą zostały już uregulowane. Nie ma natomiast wiedzy na temat tego, gdzie trafiają ścieki powstające w wyniku prowadzonej przez spółkę hodowli drobiu.
Kto pozbył się problemu, a kto musi go rozwiązać?
Dokładne dane na ten temat próbował też uzyskać radny z terenu Uchańki Henryk Hryniuk.
- Cóż, podejrzewam, ponieważ próbowałem weryfikować to w różnych instytucjach, że ścieki przemysłowe wylewane są wprost z zakładu na przyległy teren. Sam przyłapałem dwukrotnie pracowników zakładu na wylewaniu tych ścieków przy pomocy strażackich węży. Poprosiłem też o przeprowadzenie kontroli, ale problem polega na tym, że na czas kontroli te węże znikają i później kontrolerzy stwierdzają, że taki proceder nie ma miejsca. To taka zabawa w ciuciubabkę – mówi radny Hryniuk.
A jak problem ocenia wójt Krystyna Deniusz-Rosiak?
- Dla mnie ta sprawa jest zamknięta i jasna. Nasza oczyszczalnia w Dubience nie jest przygotowana do odbioru ścieków. Co do zarzutów radnego Hryniuka, to niech udowodni to firmie StoFarm. Potwierdzam, że o tych ściekach rozmawialiśmy i z Wodami Polskimi, i z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska. Były prowadzone kontrole. Konsultowaliśmy to też z firmą. Potwierdzili, że z ich strony wszystko jest w jak najlepszym porządku – twierdzi wójt.
Jeden z pracowników urzędu poinformował nas natomiast o tym, że zgodnie z jego wiedzą zezwolenia na odbiór i transport tego typu odpadów ma na naszym terenie tylko kilka firm. I to te właśnie podmioty uprawnione są do tego, aby ścieki z fermy przewozić dalej, poza gminę.
- Jest to nasze Przedsiębiorstwo Usługowo-Produkcyjne z Dubienki, Gminny Zakład Obsługi z Dorohuska, przedsiębiorstwo Kacpra Zielińskiego z Chełma oraz Eco Scania Karolina Maciukiewicz. Te firmy mają zezwolenie na transport tego typu ścieków. Dysponujemy dokumentami, które mówią, że firma Eco Scania ma podpisaną umowę ze zlewnią w Chełmie i tam dostarcza ścieki z firmy. Takie dane nam przedstawiono – poinformował nas pracownik urzędu gminy Jan Zaprawa.
Opinie są podzielone
Co innego na ten temat twierdzi natomiast prezes chełmskiego Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej Jakub Oleszczuk.
„Z firmy „Stofarm" nigdy nie odbieraliśmy ścieków przemysłowych. Nie ma podpisanej umowy na odbiór takich ścieków. Nie ma także decyzji „Wód Polskich". Firma wystąpiła o zgodę na wprowadzanie ścieków przemysłowych do instalacji MPGK. Zgoda została udzielona. Obecnie nie otrzymaliśmy jeszcze z „Wód Polskich" wniosku o zgodę. Z terenu gminy Dubienka w tym roku nie odnotowano ani jednej dostawy żadnych ścieków” (pis. oryg.) – twierdzi Jakub Oleszczuk.
Tymczasem zarząd spółki informuje:
„Firma StoFarm działa zgodnie z najważniejszymi standardami oraz z poszanowaniem przepisów prawa. W chwili obecnej mamy podpisane dwie umowy na wywóz nieczystości z profesjonalnymi podmiotami działającymi na lokalnym rynku. Ścieki bytowe odbiera od nas PUP Dubienka. Z kolei ścieki bytowe oraz technologiczne, za pomocą wyspecjalizowanego transportu, przekazywane są zgodnie z umową z przewoźnikiem do oczyszczalni w Chełmie. Z rosnącym zdumieniem obserwujemy próby wmieszania nas w toczącą się kampanię samorządową przez osoby ubiegające się o stanowiska w samorządzie. StoFarm pozostaje firmą, dla której poszanowanie przepisów i dbałość o środowisko są najważniejsze” (pis. oryg.) – potwierdziła Aneta Zawada, dyrektor ds. rozwoju przedsiębiorstwa.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze