Co powie premier?
Przewodniczący Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych „Solidarność” Tomasz Obszański wyjaśnia, że w tej chwili grupa protestujących oczekuje na przybycie premiera Donalda Tuska, który, jak twierdzą, blokować ma realizację wzajemnych zobowiązań.
- W naszej ocenie ministerstwo rolnictwa w tej chwili nie pracuje. W zasadzie żaden zapis, jaki zawarty został w podpisanych przez obie strony dokumencie, nie został zrealizowany. Walczymy o polskie rolnictwo. O Polskę tak naprawdę – wyjaśnił w rozmowie z nami działacz.
Na co zgodziły się obie strony? Przypomnijmy, że w dokumencie, nie porozumieniu, ale rodzaju komunikatu, jakie obie strony wydały po serii burzliwych rozmów, znalazł się między innymi zapis mówiący o tym, że trudna sytuacja polskiego rolnictwa wynika z wielu przyczyn i zaniedbań. Za najważniejszy czynnik, który pogłębił kryzys, uznano agresję Rosji na Ukrainę.
Ale mowa jest też o przyczynach, których źródła należy upatrywać w ramach samej wspólnoty UE.
- „Strony niniejszych uzgodnień zwracają uwagę na fakt, że jedną z zasadniczych przyczyn destabilizacji europejskiego rynku rolnego była bezwarunkowa zgoda Unii Europejskiej na nielimitowany import produktów rolnych z Ukrainy, poparta jednoznacznym stanowiskiem ówczesnego Rządu RP. Dostarczając potrzebę wsparcia humanitarnego, gospodarczego i wojskowego Ukrainy, która padła ofiarą rosyjskiej agresji, obie strony wskazują jednocześnie na fakt, że ukraińska produkcja rolna oparta jest na całkowicie odmiennej strukturze gospodarstw i nie podlega takim wymogom, jakie nałożone są na europejskich producentów żywności. Nieuwzględnienie tego faktu przy podejmowaniu decyzji o zniesieniu ograniczeń dla ukraińskich producentów w dostępie do unijnego rynku było krótkowzroczne, i poza negatywnymi skutkami gospodarczymi uderza także w relacje polityczne i społeczne między państwami i społeczeństwami” (pis. oryg.) - czytamy w dokumencie zawierającym wzajemne uzgodnienia.
Chcą współpracować, ale na równych zasadach
Zarówno rolnicy, jak i strona rządowa dostrzegają fakt, że relacje gospodarcze z Ukrainą są ważne i wartościowe, jednak wzajemne zobowiązania pomiędzy krajami muszą być realizowane w taki sposób, aby nie destabilizować polskiego i innych europejskich rynków.
- ”Obie strony uznają za konieczne wypracowanie zasad regulujących handel artykułami rolno-spożywczymi, w tym także ich tranzyt między Polską i Ukrainą. Utrzymane zostanie obowiązujące embargo na produkty rolne wprowadzone rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 15 września w 2023 roku” (pis. oryg.) - mówią kolejne punkty.
Już po rozmowach w Jasionce minister rolnictwa zwrócił się z wnioskiem do Rady Ministrów o wstrzymanie tranzytu produktów objętych wyżej wymienionym rozporządzeniem przez terytorium Polski z dniem 1 kwietnia 2024 r.
- "Obie strony zgadzają się, że uregulowanie relacji handlowych z Ukraińców musi przede wszystkim mieć wymiar wspólnotowy i opierać się na ustaleniu warunków dostępu do rynku dla towarów z Ukrainy, w tym przede wszystkim dla zbóż, rzepaku, kukurydzy (i produktów pochodnych dla tych kategorii, jak śruty, mąki, kasze, oleje) cukru, drobiu, jaj, owoców miękkich (i produktów pochodnych), jabłek i koncentratu jabłkowego. Podstawą tych warunków powinny być ustalone okresy referencyjne" (pis. oryg.) – brzmi kolejny zapis.
Po Jasionce wszystko miało się zmienić
Rolnicy chcą, aby niezależnie od wypracowania mechanizmów regulujących rynek spożywczy zostały także wdrożone inne rozwiązania, które będą w stanie uchronić ich gospodarstwa przed bankructwem. O jakich rozwiązaniach mowa?
- „Pszenica, pszenżyto, jęczmień, żyto, mieszanki zbożowe zostaną objęte dopłatami (do pierwszych 300 ha) opartymi o schemat pomocy obowiązujący w 2023 roku, które będą obejmować sprzedaż dokonaną w okresie od 1 stycznia 31 maja 2024 r. Poza tym konieczne jest utrzymanie podatku rolnego na poziomie nie wyższym, niż w 2023 roku” (pis. oryg.) - wnioskowali rolnicy.
Tymczasem, jak twierdzi przewodniczący Obszański, te ustalenia nie są dotrzymywane, dlatego rolnicy liczą na kolejne rozmowy ze stroną rządową.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze