Czyich? Jak wylicza w swojej publikacji tygodnik „Wprost”, m.in. do kół łowieckich, leśników, myśliwych i prywatnych biznesmenów. Dlatego na takie polowania oszczędza się najpiękniejsze okazy, które są pozycją w cenniku dla cudzoziemców polujących w naszych lasach.
Jeleń na 4500 złotych
A działa tu prosta zasada: im okaz piękniejszy, tym cenniejszy. „Wprost” sporządził taki „cennik”:
jeleń – 4500 zł,
sarna – 800 zł,
dzik – 250 zł.
To – jak podaje tygodnik – „cennik” Ośrodka Hodowli Zwierzyny w jednym z podkarpackich nadleśnictw. Do tego trzeba doliczyć koszty trofeów: od kilku do nawet kilkunastu tysięcy złotych.
Biznes kręci biznes
Polowania organizowane dla cudzoziemców do duży biznes. Bo – oprócz samego strzelania – dewizowy myśliwy musi jeszcze gdzieś spać i coś jeść.
„Tym zajmują się wyspecjalizowane biura polowań, zwykle prowadzone przez myśliwych. Tak w polskich lasach kręci się krwawy biznes” – czytamy we „Wprost”
A żeby „rachunek się zgadzał”, zagraniczny myśliwy „nie może dostać byle czego”. Musi więc zastrzelić największego, najpiękniejszego byka, a czasem wilka lub żubra.
Na dewizowe polowania do Polski przyjeżdżają m.in. Niemcy, Belgowie, Francuzi, Włosi, Duńczycy.
Polowania w liczbach
Według danych, którymi dysponują Lasy Państwowe, w poprzednim sezonie wydano 32 579 uprawnień na polowania indywidualne. 4014 otrzymali zagraniczni myśliwi.
Jeśli chodzi o polowania zbiorowe, to wzięło w nich udział 4949 zagranicznych myśliwych.
A są to dane tylko z jednego źródła. Odrębnymi informacjami dysponują np. koła łowieckie.
Jak podał „Wprost”, w 2020 roku pojawiły się wyliczenia, że rocznie w Polsce poluje około 30 tys. cudzoziemców. W 2016 roku zostawili oni w kołach łowieckich ponad 72 mln zł.
Czytaj też:
Napisz komentarz
Komentarze