Znów "tylko" dopłaty
Czym innym są bowiem jednorazowe, doraźne dopłaty, a czym innym gruntowna przebudowa systemu, który pozwoliłby produkować i sprzedawać płody na stabilnym rynku. Aby te oczekiwania mogły zostać spełnione, potrzebna jest, zdaniem producentów żywności, zmiana niekorzystnych zapisów prawa, których znaczna część uchwalana jest dziś w Brukseli. Potrzebna jest dobra wola europejskich decydentów, a tej, niestety, brakuje. Ostatnie tygodnie pokazały, że szereg rozmów i konsultacji na najwyższych szczeblach kończy się na mglistych deklaracjach. Polski rząd być może i chciałby zmienić rzeczywistość, ale w gruncie rzeczy może niewiele.
W takiej atmosferze minister Czesław Siekierski zaproponował rolnikom mechanizm dopłat do 1 tony sprzedanego zboża. Według tego, co zapowiedział na ostatniej konferencji prasowej, dopłaty miałyby zostać zaoferowane zarówno tym rolnikom, którzy już sprzedali swoje płody w minionym okresie (od 1 stycznia do 10 marca), jak i tym, którzy planują to uczynić w najbliższym czasie. To rozgraniczenie czasowe ma znaczenie, bowiem dla tych, którzy pozbyli się swojego zboża w pierwszych trzech miesiącach tego roku, oferowana jest dopłata w wysokości 200 zł do tony, natomiast dla tych, których obejmie kolejny okres (od 11 marca do 31 maja) oferowana jest już dopłata w wysokości 300 zł do tony. Tak więc w tym przypadku prawo zadziała „wstecz” i pieniądze otrzymają także ci, którzy już dokonali operacji sprzedaży swoich produktów.
– Jest to pomoc związana ze skutkami wojny rosyjsko-ukraińskiej i zmian, które dotknęły polski rynek. W szczególności zmian związanych z otwarciem granic celnych UE, nadmiernym napływem ukraińskiego zboża na polski rynek oraz destabilizacji tego rynku w ostatnich dwóch latach – podkreślił w czasie spotkania, na którym omówiono szczegóły programu, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jan Grabiec.
Robią, co mogą?
Szefowie resortu podkreślają natomiast, że pomoc ma charakter doraźny i posłuży zdjęciu z rynku nadwyżki zbóż. Pieniądze na ten cel pochodzą z funduszu pomocy utworzonego przez polski rząd w związku z wojną na Ukrainie.
– Chcemy osłaniać polską gospodarkę, polskich rolników przed negatywnymi skutkami tych zdarzeń, które dotknęły zwłaszcza sektor rolnictwa – podkreślił minister Jan Grabiec.
Wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak wyjaśnił natomiast zasady przyznawania pomocy, które zostały zapisane w rozporządzeniu.
– Mówimy tutaj o pomocy do hektara, bo to jest zasada wyliczania tej pomocy. Unia Europejska i zasady unijne przewidują tylko i wyłącznie pomoc, która jest kierowana do hektara, a wielkość tej pomocy wylicza się na podstawie wielkości plonów z GUS-u. I te wielkości tutaj są na podstawie wielkości plonów. Przy pszenicy to jest 5 ton 400 kilogramów i przy pozostałych zbożach wymienionych, to 3 tony 700 kilogramów – stąd też te sumy – powiedział.
Utrzymuje on, że mechanizm dopłat wypracowano podczas licznych konsultacji i spotkań z przedstawicielami sektora – chociażby w czasie ostatnich rozmów, jakie miały miejsce podczas forum w Jasionce k. Rzeszowa.
Tymczasem producenci żywności nie zamierzają rezygnować ze swoich postulatów, to znaczy uregulowania przepływu produktów rolnych z Ukrainy przez nasz kraj oraz całkowitego zniesienia przepisów w ramach europejskiego Zielonego Ładu. Zapowiadają też kolejne akcje protestacyjne, które mają rozpocząć się 10 maja.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze