Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Stachniuk Optyk
Reklama baner reklamowy

Gm. Wola Uhruska. Tu wybudowali swój „szklany dom”

Było ich troje, jak w „Ziemi obiecanej” Władysława Reymonta. Nie mieli nic, ale towarzyszyły im marzenia. O czym? Aby pamięć o ludziach, którzy, z dużym trudem budowali przed wiekiem hutę „Nadbużanka” nigdy nie została przysypana pyłem obojętności.
Gm. Wola Uhruska. Tu wybudowali swój „szklany dom”

Źródło: profil Facebook Huta Szklana Robotnicza Nadbużanka

Wtedy, w 1922 roku, hutnicy, którzy zaangażowali się w budowę swojego, budowanego ze składek, zakładu, też mieli marzenia. Ale równocześnie bardzo twardo stąpali po ziemi. Chcieli udowodnić, że ich rzemiosło, zbudowane w oparciu o manualną sprawność i artystyczną wrażliwość, jest jednym z najlepszych rzemiosł w regionie. Że zbudują potęgę. I zbudowali. Praktycznie z niczego.

- Można chyba powiedzieć, że huta w Nadbużance powstała dzięki hucie w Józefowie. Właścicielem był żydowski przedsiębiorca. Po pewnym czasie część pracowników wyszła z założenia, że warto byłoby pójść „na swoje”. Zebrali środki, zbudowali pierwsze, zakładowe budynki. Szybko też powstało nowe osiedle domów. W taki sposób powstała w zasadzie miejscowość Nadbużanka. Tak też zaczęła rozrastać się, rozbudowywać sama Wola Uhruska. Przez wszystkie lata funkcjonowania zakładu pracowało w nim ok. 300 osób – mówi o marzeniu, które stało się faktem, Piotr Kańczugowski, jeden ze współzałożycieli muzeum huty szkła i jednocześnie wnuk byłych pracowników zakładu.

Pan Piotr oraz dwójka jego przyjaciół, Katarzyna Wnuk – wnuczka jednego ze współzałożycieli huty szkła oraz Zbigniew Lipert – syn jednego ze współzałożycieli zakładu uznali, że pamięć o zakładzie, a przede wszystkim związanych z nim ludziach, nie może zaginąć w odmętach historii. O szacunku dla przeszłości świadczą nasze czyny. A najlepiej o stosunku do tego, co przeminęło, świadczy próba ocalenia śladów po naszych przodkach. Tak więc ocalają. Jak mogą, jak umieją, borykając się przy tym z różnymi przeciwnościami losu.

- Nasz ruch, nasza grupa, podjęła decyzję o tym, aby spróbować zorganizować coś w rodzaju muzeum huty „Nadbużanka”. Naszą badawczą pracę rozpoczęliśmy jednak nie od zorganizowania ekspozycji, ale od próby ocalenia wspomnień pracowników zakładu. W pewnym momencie pojawiła się możliwość zrealizowania projektu w ramach polsko-amerykańskiej Fundacji Wolności. Założenia projektu były dosyć ciekawe, ponieważ za jego realizację odpowiadali dwaj liderzy – starszy i młodszy. W rolę naszego mentora wcielił się wtedy Zbyszek, a ja pełniłem rolę młodszego lidera. Kasia zajęła się dokumentami. Udało nam się nagrać wspomnienia pracowników huty szkła. Wszystkie materiały mamy już zarchiwizowane w naszych zasobach i prezentujemy je w czasie muzealnych wydarzeń – wyjaśnia pan Piotr.

Pasjonaci dzielą się ze światem wszystkim, czym tylko mogą. Posiadają prywatne zbiory pamiątek po hucie, ale eksponaty pozyskują też w inny sposób. Także na internetowych aukcjach. Pamięć o hucie i przedmioty z nią związane przechowywane są czasami w odległych zakątkach naszego kraju, a nawet świata. Mieszkańcy regionu i pracownicy huty wyemigrowali w poszukiwaniu lepszego życia lub z innych, sobie tylko znanych powodów. Dzisiaj trójka regionalistów natrafia na bliskie sobie tropy we Francji, Niemczech, Włoszech, Stanach Zjednoczonych, a nawet w Australii. Okazuje się więc, że emigrant może stracić fizyczną łączność z krajem, ale to, co najważniejsze, pozostaje niezatarte – pamięć.

- W naszych zbiorach znajdują się także szkła z okresu przedwojennego, oryginalne dokumenty pracowników i jak wspomniałem, bezcenne nagrania ludzi, którzy pamiętają czasy, kiedy zakład funkcjonował. Ale to nie wszystko. Proszę sobie wyobrazić, że udało nam się skontaktować z córką założyciela zakładu, która obecnie ma 105 lat. Mieszka w Szwecji. Jej wspomnienia z perspektywy człowieka, który pamięta praktycznie początki zakładu, wydają się zupełnie unikatowe. W naszym gronie żartujemy zresztą, że współpracujemy z takimi trzema „babciami”. Jedna z nich ma właśnie 105 lat, druga 97 (związana jest obecnie z Toruniem – przyp. red.), natomiast trzecia mieszka tutaj, na miejscu i skończyła 94 lata. Na różne dokumenty natrafiliśmy także w czasie kwerend w lubelskim archiwum – opowiada z zapałem Kańczugowski.

Drzewo zagadnień na temat huty rozrasta się praktycznie z dnia na dzień. Wciąż odzywają się do muzealnej „bazy” nowi świadkowe, przybywa dokumentów, wspomnień i relacji. Praca historyka to walka z upływającym czasem. Walka o każdy wspomnieniowy flesz, ostatnie wypowiedziane zdanie, każdy dokument, zdjęcie, piękny, bo unikatowy, przedmiot...

- Dzisiaj wiemy, że przed wojną huta produkowała między innymi butelki piwne oraz monopolowe – na alkohole, ale też oranżadę. Produkty były sprzedawane do zakładów praktyczne w całej Polsce. W naszych zbiorach mamy kilka butelek, które produkowane były dla browaru w Białymstoku, dla browaru w Tychach czy Warszawie. Wiemy też, że butelki trafiały do Łucka. Czy butelki trafiały wówczas także za granicę? Trudno powiedzieć, ponieważ okres przedwojenny mamy niestety najsłabiej udokumentowany. Więcej wiemy już o latach powojennych. Nowa władza uczyniła zakład państwowym. Wtedy huta zmieniła nieco swój profil produkcyjny. Zaczęła produkować szklanki, talerze i mniejsze talerzyki. Czyli tzw. szkło gospodarcze. Ten okres mamy najlepiej udokumentowany – wyjaśnia muzealnik.

W okresie PRL „Nadbużanka” słynęła z produkcji syfonów do wody mineralnej oraz szklanych izolatorów.

Ukazanie tego całego, historycznego bogactwa nie byłoby jednak możliwe, gdyby nie intensywna praca założycieli muzeum. Sięgnęli po nowe formy przekazu, które z ich perspektywy okazały się być prawdziwym strzałem w przysłowiową „dziesiątkę”. Na społecznościowym profilu muzeum pojawiło się mnóstwo obserwatorów, którzy nie tylko obserwują badania z wygodnej pozycji własnego fotela i biurka, ale jadą do muzeum po to, aby podziwiać efekty mozolnej pracy.

- Naszą bazą stała się słynna wieża ciśnień, która pełni obecnie rolę siedziby naszego muzeum. W tej chwili funkcjonujemy w tym obiekcie na szkolnych stołach, które nie pozwalają niestety na wyeksponowanie wszystkiego, czym dysponujemy. Chcielibyśmy zainstalować profesjonalne gabloty, dzięki których moglibyśmy zaprezentować nasze najcenniejsze obiekty. Jednym z naszych marzeń jest także pozyskani profesjonalnego sprzętu do nagrywania czy chociażby skanera, dzięki któremu moglibyśmy sprawniej digitalizować nasze zbiory dokumentów – mówi o realiach Piotr Kańczugowski.

Nie warto jednak zatrzymywać się do końca nad tym, co trudne. Przyjaciele planują już koleje duże wydarzenia, które skupią hutników z różnych zakątków Europy i świata. Przyjadą do Woli Uhruskiej po to, aby opowiedzieć, jak było, powspominać, spotkać się ze sobą i zapalić na grobie swoich przodków symboliczne światełko. Powrócą, aby tchnąć w stare korzenie drzewa przeszłości nowe życie...

- Spotkamy się między innymi z potomkami rodziny Talmów, którzy związani byli z hutą, ale też szeregiem innych zakładów tego typu. Podróżowali po Polsce w poszukiwaniu zatrudnienia i tak się złożyło, że mieli swój wkład także w nasz zakład. Dzieci i wnuki Talmów postanowiły, aby spróbować pozbierać te rodzinne ślady, a za miejsce spotkania po latach obrali właśnie nasze muzeum. Myślę, że będzie ciekawie – mówi Kańczugowski.

Wszyscy mają nadzieję na to, że do Woli będzie można przyjechać nie tylko po to, aby popodziwiać, ale także po to, aby nauczyć się czegoż pożytecznego. Być może stanie tam tradycyjny piec, a jeden z emerytowanych pracowników huty pokaże kilka „sztuczek”. Na razie nie wiadomo jednak, czy muzeum będzie funkcjonowało dalej tu, gdzie funkcjonuje, czyli w wieży. Grupa nie otrzymała jeszcze ze strony władz gminy ostatecznego potwierdzenia w tej sprawie. Pojawiło się też kilka innych zagadnień do rozwiązania.

- Teraz zbieramy środki na wyjazd i zeskanowanie zbiorów, które znajdują się w Sosnowcu, w archiwum posiadającym zbiory Lubelskich Hut Szkła. Częścią tego konglomeratu była właśnie „Nadbużanka” - mówi o bieżących planach pan Piotr. 

Tymczasem trzeba jeszcze wiele ocalić. Czas upływa zbyt szybko...

Czytaj także:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
Reklama
Reklama
Reklama
Reklamareklama Bon Ton
Reklama
Reklama
Reklama