W odpowiedzi na jego wypowiedź dziennikarz Damian Maliszewski napisał w mediach społecznościowych: „Panie profesorze, pobudka, jest rok 2024, jesteśmy w przyszłości”.
Organizacja Otwarte Klatki również zareagowała. Wyraziła żal z powodu braku empatii znanego i lubianego językoznawcy.
Nie umrzeć, nie adoptować
Prof. Jerzy Bralczyk podczas programu „100 pytań do” na antenie TVP Info skrytykował używanie słów „umrzeć” i „adopcja” w kontekście zwierząt. Podkreślił, że w tym przypadku woli tradycyjne formy językowe. Jego zdaniem określenie „umarł” nie pasuje do zwierząt. W rozmowie wyjaśnił, że dla niego pies „zdycha”.
Burza w sieci
Słowa prof. Bralczyka spotkały się z szeroką krytyką w sieci. Językoznawcy zarzucono, że nie rozumie on, że świat się zmienił, a język ewoluuje. I dziś wszystkie istoty żywe, w tym zwierzęta, umierają, a nie zdychają.
Organizacja Otwarte Klatki również wyraziła swoje oburzenie. Stwierdziła, że brak empatii profesora dotyczy nie tylko zwierząt, ale także osób, które mają dla nich empatię. I dodała, że język opisuje rzeczywistość i powinien się dostosować do zmian w społeczeństwie.
Niech każdy mówi, jak chce
W odpowiedzi na tę krytykę prof. Bralczyk stwierdził, że jest zmęczony całą sytuacją i nie śledzi burzy, która wybuchła w internecie. Powiedział, że nie ma nic przeciwko, jeśli ktoś chce mówić, że zwierzęta umierają. Jednak jego zdaniem właściwym słowem na określenie tej przykrej sytuacji jest „zdychać”.
Prof. Bralczyk uważa, że określenie „umieranie” w odniesieniu do zwierząt jest nadużyciem metaforycznym. Choć zarazem podkreślił, że bardzo lubi zwierzęta i absolutnie nie chce umniejszać cierpienia, które pociągają za sobą ich zgony.
Czytaj też:
Napisz komentarz
Komentarze