W trakcie postępowania inwestor uzyskał pozytywne opinie od kluczowych organów, takich jak: Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (RDOŚ), Wody Polskie oraz sanepid. Niemniej jednak, po analizie zebranych materiałów dowodowych, władze miasta podjęły decyzję o odmowie, uznając obawy społeczne za kluczowy czynnik w procesie decyzyjnym.
"W dniu 6 listopada 2024 r. została wydana decyzja odmawiająca określenia środowiskowych uwarunkowań zgody na realizację przedsięwzięcia pn. „Budowa Zakładu do odzysku energii z odpadów o wydajności maksymalnej 400 kg/h na działkach 34/6, 35/6 i 36/9 obręb 0008 w m. Chełm”. W toku prowadzonego postępowania Inwestor uzyskał pozytywne uzgodnienia i opinie. Analizując całość zebranego materiału dowodowego w sprawie organ stwierdził, że podejmując realizację takiej inwestycji należy mieć na uwadze nie tylko czynnik ekonomiczny, ekologiczny ale również społeczny. Organ podejmując decyzję przeanalizował zarówno argumenty za jak i przeciw realizacji inwestycji przychylając się ostatecznie do obaw mieszkańców w zakresie budowy spalarni i związanym z tym potencjalnym zagrożeniem dla środowiska oraz zdrowia i życia" (pisownia oryg.) - napisał w swoich mediach społecznościowych prezydent Jakub Banaszek.
Czy EMKA złoży odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego? Prezes firmy EMKA S.A. Krzysztof Rdest powiedział nam, że wszystko będzie zależało od uzasadnienia decyzji magistratu. I choć inwestor nie otrzymał jeszcze oficjalnej decyzji w sprawie budowy, odniósł się do medialnych deklaracji prezydenta Chełma, wyrażającego sprzeciw wobec planów inwestycyjnych.
- Skomentuję decyzję dopiero po jej otrzymaniu, natomiast wiem, że pan prezydent wyraził swoje negatywne stanowisko. Ubolewam nad tym, choć rozumiem jego trudne położenie – z jednej strony musi trzymać się obowiązującego prawa, z drugiej odczuwa presję społeczną – tłumaczy prezes Rdest.
I podkreśla, że część mieszkańców i samorządowców opiera swoje oceny na przestarzałych wyobrażeniach na temat przetwarzania odpadów.
- Od dawna nie mamy do czynienia ze spalarniami odpadów w tradycyjnym rozumieniu. Nowoczesne zakłady, które projektujemy, są zaawansowanymi instalacjami do odzyskiwania energii – zaznacza.
Właściciel firmy wyraził rozgoryczenie faktem, że przeciwnicy inwestycji nie poświęcili czasu, by przyjrzeć się tej technologii bliżej, mimo że firma ma już dwie podobne instalacje w Polsce.
- Zastanawiam się, dlaczego ci wszyscy, którzy tak bardzo negatywnie oceniają tę naszą inwestycję, nie zadadzą sobie trudu w kierunku poznania nowych technologii i tego, co we współczesnym świecie obowiązuje. Dlaczego nie zrobią researchu naszych mediów społecznościowych czy strony internetowej? W tej chwili jesteśmy właścicielami dwóch najnowocześniejszych instalacji do odzysku energii z odpadów. W Kędzierzynie i Redzikowie nasze instalacje spotkały się z pozytywnym odbiorem lokalnej społeczności, a dla niektórych stały się wręcz symbolem nowoczesności i ekologicznej odpowiedzialności – zapewnia prezes.
Inwestor wyraził rozczarowanie, że temat budowy instalacji do odzysku energii z odpadów stał się narzędziem politycznej walki, a przeciwnicy projektu wykorzystywali go do zdobycia poparcia wyborców podczas kampanii samorządowej.
- Szanuję głosy tych, którzy mają wątpliwości, ale jednocześnie czuję żal, że nasza inwestycja stała się trampoliną polityczną dla osób, które nie mają innego pomysłu na siebie – mówi, apelując, aby przeciwnicy projektu nie budowali swojej kariery na obawach i niepewnościach mieszkańców.
Inwestor zapewnia o gotowości do dialogu i apeluje do mieszkańców, by otworzyli się na nowoczesne technologie i przestali postrzegać firmę jako zagrożenie.
- Moje dotychczasowe doświadczenie mówi mi, że jeśli prowadzimy otwarty dialog, na końcu czeka sukces – dodaje, zastrzegając, że chętnie odpowie na wszelkie pytania dotyczące inwestycji.
Prezydent był "rozdarty"?
Prezydent, jako organ wydający decyzję, przychylił się do licznych skarg i obaw mieszkańców, choć jeszcze na początku bieżącego roku, w wywiadzie dla Radia Bon Ton wydawał się "rozdarty".
- Swego czasu odbyliśmy taką dyskusję wewnątrz kierownictwa urzędu, kiedy zastanawialiśmy się, jak odpowiedzieć na głosy mieszkańców, które - mówiąc wprost - na jednej z komisji były wręcz apokaliptyczne. Każdy ma do tego prawo - ale nie odnajdywały one odzwierciedlenia w tym, co my widzimy w dokumentach i informacjach. Zadałem pytanie, komu wierzyć - czy ekspertom (osobom, które się pod tym podpisują i biorą odpowiedzialność), czy po prostu kilku osobom, które nie słuchają w ogóle argumentów. Jeden z moich pracowników powiedział: „No tak, prezydent jest nawoływany do tego, żeby opowiedział się po stronie mieszkańców, ale kiedy dany przedsiębiorca zaskarży taką decyzję lub ją podważy, to prezydent będzie miał albo zarzuty, albo inne problemy”. Ja muszę trzymać się ram prawnych - powiedział w styczniu br. Elizie Kudelskiej-Nowosad prezydent Chełma.
Kontrowersje wokół tej inwestycji pojawiły się w marcu 2023 roku. Wtedy prezes Rdest wyjaśniał, że zakład ma być instalacją do odzysku energii, a nie klasyczną spalarnią śmieci.
- To jest taka różnica jak między kotłownią a przedsiębiorstwem energetycznym – nowoczesna technologia pozwala nam bezpiecznie, czysto i ekologicznie unieszkodliwiać odpady, a jednocześnie odzyskiwać energię cieplną - tłumaczył Rdest.
Zwrócił też uwagę, że energia generowana w procesie mogłaby zasilić lokalne sieci ciepłownicze, a miasto zyskałoby oszczędności i zmniejszyć koszty ogrzewania mieszkańców oraz wydatki związane z utylizacją odpadów w Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Chełmie.
Powody lokalizacji w Chełmie
Inwestycję w Chełmie Rdest uzasadniał kilkoma powodami. Zwracał uwagę, że województwo lubelskie jest jedną z „białych plam” na mapie tego typu usług, przez co odpady medyczne muszą być transportowane do innych regionów, co podnosi koszty i obciąża środowisko. Według prezesa, budowa zakładu pozwoliłaby na zgodne z prawem, szybkie unieszkodliwianie odpadów w miejscu ich powstawania.
- Chełm posiada najlepszą gospodarkę planistyczną w regionie. Lokalizacja przy ul. Towarowej, gdzie wcześniej znajdowała się asfaltownia, jest idealna pod względem planu zagospodarowania przestrzennego - wyjaśniał Rdest.
Zaznaczył także, że bliskość Miejskiego Przedsiębiorstwa Ciepłowniczego ułatwiłaby dystrybucję energii z zakładu. Na poparcie swojej wizji prezes EMKA. S. A. przywoływał przykłady z innych miejscowości, gdzie spółka z powodzeniem wdrożyła podobne projekty.
- W Kędzierzynie-Koźlu i Radzikowie wartość nieruchomości wzrosła – tania energia przyciągnęła firmy i zwiększyła wartość lokalnego rynku nieruchomości - stwierdził Rdest.
Inwestycja bez zgody mieszkańców
Od początku pojawiały się głosy sprzeciwu wobec inwestycji. Już w 2022 roku mieszkańcy oraz organizacje społeczne zaczęły wyrażać obawy co do potencjalnych skutków zdrowotnych i środowiskowych działania spalarni. Obawy te były omawiane podczas rad osiedli, spotkań i dyskusji miejskich, a konflikt narastał, zyskując szeroki rozgłos. Mieszkańcy kwestionowali zapewnienia inwestora o minimalnym wpływie zakładu na środowisko, wskazując na ryzyko emisji szkodliwych substancji oraz możliwość pogorszenia jakości życia na osiedlach sąsiadujących z planowaną lokalizacją.
Zawiązano nawet "Komitet Społeczny Aglomeracja Chełm Przeciw Spalarni", który rozpoczął działania mające na celu wstrzymanie budowy zakładu. Komitet skierował petycję do władz miasta, podkreślając, że inwestycja nie powinna być realizowana w tak bliskiej odległości od osiedli mieszkalnych. Mieszkańcy wskazywali również na obawy dotyczące spadku wartości działek w sąsiedztwie zakładu oraz potencjalne problemy z nieprzyjemnym zapachem. Komitet społeczny wystosował nawet petycję sprzeciwiającą się budowie spalarni, którą skierował do radnych Rady Miasta Chełm. Podpisało się pod nią ok. 7 tysięcy osób.
- Bardzo nas cieszy to, że miasto podjęło taką decyzję. Po półtora roku walki z inwestorem oraz wskazywaniu, że to miejsce nie jest miejscem odpowiednim do realizacji takiej inwestycji, ponieważ zbyt blisko są placówki oświatowe, zabudowania mieszkalne czy firmy produkujące żywność, które są zresztą wizytówką naszego miasta. Cieszymy się, że władze miasta wsłuchały się w głos mieszkańców, zaakceptowały i postawiły się w ich obronie. Natomiast nie fetowałbym pełnego sukcesu, bo jest na to zbyt wcześnie. To jest to wygrana bitwa, ale miejmy nadzieję, że w końcu inwestor przyjmie do wiadomości to, że w tym miejscu takiej instalacji mieszkańcy miasta Chełm nie chcą - powiedział nam Łukasz Krzywicki, radny miejski oraz przedstawiciel Komitetu Społecznego Aglomeracja Chełm Przeciw Spalarni.
Sponsor się wycofa z miasta?
EMKA S.A jest jednym z głównych sponsorów Chełmskiego Klubu Sportowego (zaraz po Mieście Chełm), finansowała także Dni Chełma oraz wiele innych charytatywnych, edukacyjnych i sportowych akcji. Czy skoro włodarz miasta nie przychylił się do pozytywnego rozpatrzenia sprawy nowej inwestycji, EMKA zrezygnuje ze sponsoringu w naszym mieście?
- Jeżeli daję słowo, to nie po to, żeby rzucać je na wiatr, tylko po to, żeby to słowo miało swoją określoną wartość. Podjąłem zobowiązania w Chełmie, jestem mecenasem kultury i sportu w mieście i nie zamierzam z tego rezygnować - zapewnił nas Krzysztof Rdest.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze