Legalnie działające koła gospodyń wiejskich zarejestrowane są w związku rolników, kółek i organizacji rolniczych i traktowane jako związek zawodowy. Mają one swoje regulaminy, legitymacje, deklaracje członkowskie, zarząd i komisje rewizyjne. Prowadzą zeszyty z przychodami i rozchodami. Nie płacą podatków, bo działają jako organizacje pozarządowe na rzecz lokalnej społeczności, a nie dla zysków. Do niedawna nikt nie miał do tego zastrzeżeń.
- Każdy obywatel powinien płacić podatki, ale czy te koła są jedynymi ostatnimi organizacjami, które ich nie płacą? - zastanawia się Jan Rudnicki, prezes Regionalnego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych.
Co nam wolno?
W ubiegłym tygodniu zorganizowano spotkanie dla przewodniczących kół gospodyń wiejskich na temat stosowania przepisów dotyczących wymogów sanitarno-epidemiologicznych w odniesieniu do przygotowywanych i sprzedawanych na dożynkach i festynach potraw regionalnych. Były na nim obecne przedstawicielki urzędu skarbowego i sanepidu. Współorganizatorką była radna powiatowa Dorota Łosiewicz, dyrektorka GOK-u w Rejowcu.
- Żadne koło nie robi czegoś dla własnego zysku. Chcemy wiedzieć, jak legalnie zarobić, by potem te pieniądze wydać na cele społeczne - mówi Łosiewicz.
- Inspiracją dla tego spotkania był incydentalny przypadek podczas Święta Pszczoły. My wiemy, że nalewek sprzedawać nie wolno, ale dziewczyny trochę poszalały i akurat pech chciał, że zostały namierzone. Takie przypadki zdarzają się raz, dwa rocznie w skali kraju - wspomina Rudnicki.
Przestrzegł on gospodynie, by nie wystawiały na stoły nalewek, bo grozi to mandatem albo skierowaniem sprawy do sądu. Urzędnicy wyjaśnili, że w takim przypadku, już od pierwszej sprzedaży, niezbędna jest kasa fiskalna. Również wtedy, gdy gospodynie nie handlują alkoholem, mogą natknąć się na kontrole i narazić na nieprzyjemności. Obecne na spotkaniu pracownice urzędu skarbowego zachęcały przedstawicielki kół do zarejestrowania się w urzędzie skarbowym. Wszelkie składki, darowizny i dochody z handlu stanowią przychód, który powinny wykazywać. Możliwości zarejestrowania się jest wiele. Mogą one działać na przykład jako stowarzyszenie. Dotąd tego unikały ze względu na formalności.
- Jest z pewnością kilkanaście kół, które pięknie rozwijają swoją działalność i powinny się zarejestrować dla swojego spokoju i raz w roku złożyć prościutkie sprawozdanie. Macie prawo wykazać wszelkie koszty prowadzonej działalności - podsumowuje Rudnicki.
Oznaczałoby to, że koła gospodyń będą musiały prowadzić ewidencję przychodów i rozchodów.
Formalności zabiją inicjatywę
- To wszystko prowadzi do zniszczenia naszej działalności - martwią się gospodynie. Wielu szefowym kół trudno jest namówić koleżanki do upieczenia sernika i wyjazdu na festiwal. - Jak teraz mamy im powiedzieć, że trzeba brać faktury, dokumentować wydatki i się rozliczać? - dziwią się przewodniczące kół.
Pod uwagę muszą brać również wymogi sanepidu. Jasno powiedziano na spotkaniu, że wszystkie panie, które przygotowują żywność i ją sprzedają, a nawet te, które tylko stoją na stoisku, muszą mieć książeczki zdrowia.
Gospodynie odpowiadają za ewentualne zatrucia klientów. Dlatego w trakcie festynów produkty łatwo psujące się, a więc garmażeryjne, mięsne, powinny być przechowywane w torbach chłodniczych. Nie dotyczy to żywności wysokiego ryzyka tj. ciasta z kremem, które muszą być trzymane w odpowiednio niskiej temperaturze, jakiej nie da się utrzymać w takich torbach. Lepiej na festyn nie zabierać takich ciast, a zwłaszcza kremów z surowym jajkiem. Ponadto żywność na stoisku powinna być przykryta, a gospodynie czysto i schludnie ubrane.
Napisz komentarz
Komentarze