Na obrzeżach Sobiboru miały powstać cztery wielkopowierzchniowe kurniki, w których prowadzona byłaby hodowla co najmniej kilkunastu tysięcy sztuk brojlerów. Przed tygodniem informowaliśmy o proteście mieszkańców przeciw planom przedsiębiorcy. We wtorek, 20 listopada mieli się spotkać z inwestorem, aby przekonać go do swoich racji i prosić, by jednak zrezygnował z pomysłu. Zebranie się odbyło, ale bez udziału przedsiębiorcy, który dzień wcześniej w urzędzie gminy złożył pismo z informacją, że rezygnuje z przedsięwzięcia i wycofuje wniosek o wydanie decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych. Czy to oznacza, że inwestycja nie dojdzie do skutku?
- Na tę chwilę wniosek został wycofany, więc sprawa jest zamknięta. Nie wyklucza to jednak ponownego złożenia wniosku przez przedsiębiorcę na tę lub inną działkę w tej, lub sąsiedniej miejscowości. Jako samorząd będziemy monitorować sprawę – wyjaśniła zebranym Marta Wawryszuk, która reprezentowała wójta gminy Dariusza Semeniuka.
Mieszkańcy nie kryli zadowolenia, że inwestor wysłuchał ich sprzeciwu i poszedł im na rękę. Przekonywali, że choć na początku trudno było się z nim skontaktować, to później chętnie rozmawiał. Nie byli osamotnieni w swoich działaniach. Solidaryzowali się z nimi mieszkańcy m.in. Sobiboru Stacji, Dubnika, Wołczyn, a nawet oddalonych o około 20 km: Mszanny, Mszanki, Bytynia i Woli Uhruskiej. Przedstawiciele tych wszystkich miejscowości przedłożyli pisma protestacyjne z podpisami mieszkańców przeciwko fermie planowanej w Sobiborze.
- Powinniśmy podziękować przedsiębiorcy, że chciał z nami rozmawiać i nie upierał się przy swoim oraz za wsparcie mieszkańców tych miejscowościom, które opowiedziały się po naszej stronie. Zwycięstwo jest także efektem naszego uporu i konsekwencji w dążeniu do celu. Udowodniliśmy, że jeśli się zjednoczymy, to w obliczu interesu ważnego dla całej miejscowości, możemy wygrać – mówili zgromadzeni.
- Czujemy niesamowitą ulgę, bo przez pewien czas przeżyliśmy sporo nerwów. Obawialiśmy się, że jeśli ferma powstanie, to Sobibór znowu się wyludni. Nie chcieliśmy do tego dopuścić, gdyż od kilku lat sporo młodych ludzi się tu osiedliło, wybudowali domy, założyli agroturystykę. Rozwinęło się kajakarstwo i Sobibór ponownie zaczął tętnić życiem. Baliśmy się, że to się skończy, a pozostanie jedynie smród, który strasznie utrudni nam życie. Chcemy mieć zdrowe powietrze i żyć w spokoju - tłumaczył Arkadiusz Szarpak, przewodniczący Stowarzyszenia Mieszkańcy Sobiboru, które zawiązało się po to, aby nie dopuścić do inwestycji.
Marek Baj, jeden z członków stowarzyszenia stwierdził na koniec zebrania, że skoro organizacja już powstała, to warto byłoby ją zarejestrować, aby oficjalnie działała na terenie miejscowości. Zachęcał szczególnie młodych ludzi, aby się zapisali do stowarzyszenia.
- Celem założenia stowarzyszenia było uniemożliwienie inwestycji, skoro to się udało, moglibyśmy znacznie więcej zrobić dla Sobiboru. Tym bardziej że sporo mamy potrzeb. Przydałby się chodnik dla pieszych do końca wsi, wieża widokowa, czy światłowód. Jako prawnie działająca organizacja moglibyśmy oficjalnie występować do różnych instytucji o przeprowadzenie konkretnych działań, a nawet ubiegać się o dofinansowanie na realizację naszych pomysłów – zachęcał Baj.
Napisz komentarz
Komentarze