Chłopiec urodził się 22 października ubiegłego roku. Jego mama Marta, będąc w ciąży, nie czuła żadnych dolegliwości. Prowadzone sukcesywnie badania lekarskie także nie wykazały niczego niepokojącego. Dopiero po porodzie okazało się, że maleństwo ma wadę serca. Zostało poddane badaniom kardiologicznym, które wykazały wrodzone zwężenie ujścia tętniczego lewego.
Częściej w szpitalu niż w domu
Dwa dni później niemowlaczek został przetransportowany do Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie jeszcze tego samego dnia przeszedł tzw. balonikowanie zastawki aortalnej. Był to zabieg ratujący jego życie. Nie był to jednak koniec złych informacji. Specjaliści stwierdzili u Błażeja również niewydolność krążenia, przetrwałe krążenie płodowe i ubytek przegrody międzyprzedsionkowej.
- Z kolei po zabiegu pojawił się problem z nadciśnieniem płucnym. Było to powikłanie pooperacyjne, z którym borykamy się do dnia dzisiejszego. Jest to groźna przypadłość i nie można jej całkowicie wyleczyć – opowiada pani Marta.
Po miesięcznym pobycie w szpitalu maluszek wrócił do domu, ale nie na długo. W grudniu znów wrócił na oddział i został poddany badaniom kontrolnym. Wyniki były złe. Stwierdzono dużą niedokrwistość i pogarszający się stan zastawki aortalnej i dwudzielnej oraz lewej połowy serca.
Zawodnicy z Agrosu szkolą się do ważnych zawodów i biją rekordy! [CZYTAJ]
- 2 stycznia znowu trafiliśmy do Centrum Zdrowia Dziecka. Kolejne badania wykazały złą morfologię i głęboką anemię. Potwierdziły problemy z zastawką i powiększenie lewej komory oraz przedsionka. Pięć dni później przypadek naszego syna został przedstawiony specjalnemu konsylium kardiochirurgicznemu, które stwierdziło, że jedyną szansą na ratunek dla Błażeja jest przeszczep zastawek. Zdecydowało też o kolejnej konsultacji ze specjalizującym się w podobnych przypadkach profesorem z Austrii. Czekamy na tę konsultację i decyzję o zakwalifikowaniu naszego synka do operacji – tłumaczy mama trzymiesięcznego chłopczyka.
Jeśli operacja odbędzie się w Polsce, to sfinansuje ją Narodowy Fundusz Zdrowia, ale jeżeli rodzice będą musieli wyjechać z dzieckiem do Austrii, to tam będą musieli za nią zapłacić. Jeszcze nie wiadomo, jaka to może być kwota.
Już teraz ponoszą duże koszty związane z leczeniem chłopca. Błażej wymaga ciągłej opieki kardiologicznej, kontrolnych badań oraz leczenia farmakologicznego. Jakby tego było mało, podczas styczniowego pobytu w szpitalu okazało się, że wymaga też rehabilitacji ze względu na wzmożone napięcie mięśniowe i asymetrię ciała.
Pomóżmy! To jest takie proste...
Z pomocą rodzinie pospieszyli mieszkańcy gminy. W niedzielę w kościele w Urszulinie odbyło się kolędowanie, podczas którego zbierano do puszek datki na leczenie dziecka. Akcję koordynowała gminna radna Kamila Grzywaczewska. Zebrano 750 zł. Z kolei podczas noworocznego koncertu Polskiego Stronnictwa Ludowego informację o zbiórce pieniędzy nagłośnił radny powiatowy Adam Panasiuk. Zebrano kolejne 1200 zł. Zakład Karny we Włodawie na aukcję charytatywną "Serduszko Błażeja" przekazał rękodzieła wykonane przez osadzonych.
Pomocą objęła chłopca również Fundacja Serce Dziecka im. Diny Radziwiłłowej w Warszawie i uruchomiła numer konta bankowego, na które można dokonywać wpłat na leczenie Błażeja. Numer rachunku do wpłat w polskiej walucie to: PL 17 1160 2202 0000 0000 8297 2843, natomiast do wpłat w euro: PL 09 1160 2202 0000 0001 2152 1272 SWIFT BIGBPLPW. Jako tytuł przelewu/wpłaty należy wpisać: ZC 8525 Błażej Szadkowski.
Każdy z nas może przekazać także 1 procent swojego podatku na leczenie chłopca. Jest to bardzo proste. W rozliczeniu PIT należy podać numer KRS 0000266644, a jako cel szczegółowy wpisać: ZC 8525 Błażej Szadkowski.
- Jesteśmy dumni z naszego synka, który mimo tak ciężkiej wady serduszka, jest radosny i pełen energii. Nie poddaje się trudnościom, przeciwieństwom losu i zachwyca nas swoim uśmiechem. Dziękujemy także wszystkim, którzy do tej pory nas wsparli. Dzięki waszej ofiarności będziemy nadal mogli ratować chore serduszko naszego synka – mówi pani Marta.
Napisz komentarz
Komentarze