Od kilku tygodni trwa remont czterech ulic w Orchówku: Szkolnej, Leśnej, Kochanowskiego i Dąbrowskiego, na modernizację których gmina pozyskała fundusze z budżetu państwa. Stara nawierzchnia asfaltowa z ulicy Dąbrowskiego została całkowicie zebrana i skruszona. Wójt Dariusz Semeniuk wpadł na pomysł, aby tę ściętą masę bitumiczną wysypać na ulicę Ojca Tomasza, która ma gruntową nawierzchnię. Miałby kolejną utwardzoną drogę w tej miejscowości. Może nie byłby to rarytas, jakiego oczekują mieszkańcy, ale przynajmniej po zimowych roztopach mogliby przejść suchą nogą, nie brodząc w błocie.
W środę na ulicę wjechała ekipa i w ciągu zaledwie kilku godzin rozsypała na drogę asfalt pocięty w drobne kawałki, ale zamiast podziękowań Semeniuk usłyszał pod swoim adresem sporo krytycznych słów. Trudno nawet opisać, jaka było złość mieszkańców, gdy zobaczyli, co się dzieje. Jeszcze togo samego popołudnia zebrali się na drodze i ustalili, że nie chcą takiej nawierzchni. Wolą drogę gruntową. Dlaczego?
- Kawałki pociętego asfaltu są ostre i możemy zniszczyć na nich opony w samochodach. Po drugie, z takiej skruszonej masy unosi się pył, który będzie osiadał na naszych oknach, parapetach i ścianach domów, a z pewnością będzie szkodliwy dla naszego zdrowia – przekonywali nasi rozmówcy.
Byli oburzeni, że taką decyzję wójt podjął bez konsultacji z nimi. W czwartek rano pojechali do urzędu, aby wykrzyczeć swoje niezadowolenie. W efekcie jeszcze tego samego dnia na ulicę Ojca Tomasza ponownie wjechali drogowcy i zaczęli zbierać to, co dzień wcześniej rozsypali.
Od wójta Semeniuka chcieliśmy dowiedzieć się, ile gmina zapłaci firmie za rozsypanie i utwardzenie pociętego asfaltu, a potem jego zebranie? Wójt jednak był dla nas niedostępny. Mieszkańcy Orchówka twierdzą natomiast, że przedsiębiorca zgarnie za tę usługę około 50 tys. zł i według nich, zmarnowano publiczne pieniądze.
Napisz komentarz
Komentarze