- Maila, który od razu mnie zaniepokoił, odczytałam tuż przed godziną 16. Zauważyłam, że dodarł na naszą redakcyjną skrzynkę po 14.40. Przestraszyłam się, że na to, by zapobiec tragedii, może być już za późno... - mówi Agnieszka, dziennikarka Super Tygodnia. – Od razu wiedziałam, że tego desperackiego sygnału zlekceważyć nie mogę, bo przecież chodzi o czyjeś życie. Zadzwoniłam do dyżurnego policji, przesłałam mundurowym maila. Pan policjant zapewnił mnie, że zrobią wszystko, by jak najszybciej ustalić tego mężczyznę i odwieść go od samobójstwa.
Autor maila napisał, że otrzymał negatywne orzeczenie o niepełnosprawności i najwyraźniej miał o to żal do urzędników. "Czy po moim samobójstwie, które popełnię dziś, pani przewodnicząca też powie, że jestem zdolny do pracy w normalnych warunkach? Po pogrzebie proszę o wysłanie tej wiadomość do Dyr. MOPR.PZOON." – napisał w wiadomości.
- Poczułam się przez chwile odpowiedzialna za los tego mężczyzny. Nie byłam w stanie sama do niego dotrzeć, gdyż nie podał swoich danych ani żadnego telefonicznego kontaktu do siebie – dodaje dziennikarka. - Na wysyłanie maila i oczekiwanie na odpowiedź nie było już czasu. A gdyby przed śmiercią nawet nie zajrzał do swojej skrzynki...?
Na szczęście policjanci zaraz po zgłoszeniu ustalili personalia nadawcy wiadomości.
- Okazało się, że to 62-letni mieszkaniec gminy Rejowiec Fabryczny. Funkcjonariusze dotarli do mężczyzny. Początkowo zaskoczony był ich wizytą, ale po krótkiej chwili zaczął z nimi rozmawiać – mówi Ewa Czyż, rzeczniczka prasowa KMP w Chełmie.
Przyznał, że miał przez moment desperackie myśli, ale na razie mu przeszły. Mundurowi nie mogli jednak ryzykować i zostawić go bez specjalistycznej opieki. Skierowana na miejsce załoga karetki pogotowia przetransportowała mężczyznę do szpitala.
Nigdy nie wiadomo, jaki impuls może popchnąć zdesperowanego człowieka do targnięcia się na swoje życie. Jedną z przyczyn takich aktów, szczególnie wśród ludzi starszych, są trudności ekonomiczne np. brak pracy i środków do życia.
- Odkąd tu pracuję, nie słyszałam o tego typu sytuacjach – mówi Katarzyna Sokołowska, dyrektor MOPR w Chełmie. – Nie mamy wpływu na takie zachowania ludzi. Sprawy, którymi się zajmujemy, są oczywiście niekiedy trudne i mogą wywoływać emocje, nawet te negatywne. Czasami petenci są niezadowoleni z wydanych przez nas decyzji, ale przecież są jeszcze możliwości odwołania. Ten mężczyzna ma pretensje do przewodniczącej Powiatowego Zespołu do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności w Chełmie całkiem niesłusznie. To nie ona wydaje te opinie, tylko składy orzekające. Jej rolą jest to, by je powołać, dokładając staranności i zachowując wszelkie procedury.
Na szczęście tym razem wszystko dobrze się skończyło. I pamiętajmy, że stwierdzenie, że "osoba, która chce popełnić samobójstwo, nie mówi o tym, a jeśli ktoś mówi, to znaczy, że nie chce tego tak naprawdę zrobić, tylko straszy otoczenie" – to mit. Jak wskazują statystyki, aż 80% samobójców mówi wcześniej o swoich zamiarach lub daje jakieś sygnały, najczęściej bliskim. Niektórym jednak najwyraźniej czasami łatwiej otworzyć się przed obcymi...
Napisz komentarz
Komentarze