- Kobieta przyznała się do winy i złożyła wyjaśnienia. Teraz o wysokości grożącej jej kary zdecyduje prokurator i sąd - informuje kom. Piotr Wasilewski, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Krasnymstawie.
O bulwersującej sprawie informowaliśmy w drugiej połowie lipca br. Krasnostawscy policjanci otrzymali zgłoszenie o skrajnie zaniedbanym psie, który należał do 85-letniej mieszkanki gminy Żółkiewka. Kobieta trzymała go na uwięzi w stodole. Łańcuch o długości 1 metra był przyczepiony do furmanki. Jaro, który został tak nazwany przez wolontariuszy Chełmskiej Straży Ochrony Zwierząt, nie był wygłodzony. Miał jednak paskudne rany na szyi i żył w skandalicznych warunkach.
Z ustaleń ChSOZ wynika, że pies ma około 7 lat i całe swoje życie spędził w stodole. Był prezentem dla 85-latki. Kobieta podobno o niego nie prosiła, ale przyjęła zwierzaka. Trafił do lecznicy, gdzie wycięto wrastający mu w szyję łańcuch. Materiał filmowy z tego zabiegu jest tylko dla ludzi o mocnych nerwach. Odcięto również ciężkie kołtuny z kału i błota.
Chełmska Straż Ochrony Zwierząt prowadziła zbiórkę na leczenie psiaka za pośrednictwem strony "www.ratujemyzwierzaki.pl/jaro". W ciągu zaledwie 13 dni udało się zebrać ponad 10 tys. zł na dalsze leczenie, zabiegi i pobyt w hotelu dla zwierząt. Wpłat dokonało 239 osób, a informację udostępniło na portalach społecznościowych prawie 3,5 tys. internatów.
Z ostatniego wpisu wolontariuszy ChSOZ wynika, że rany po łańcuchu ładnie się goją. Jaro został poddany zabiegowi kastracji i ostrzyżony. Konieczne było bardzo krótkie golenie. Dokonano też oznakowania elektronicznego. Przed nim jeszcze szczepienia.
- Niebawem zostanie przewieziony do hotelu dla zwierząt, gdzie będzie uczony chodzenia na smyczy, życia u boku człowieka, a nie tylko na uwięzi. Jak tylko poznamy się lepiej i zapanujemy nad jego temperamentem, będziemy szukać dla niego odpowiedzialnego domu stałego - czytamy na stronie zakończonej zbiórki internetowej.
Napisz komentarz
Komentarze