Nasz rozmówca podkreśla, że tak źle nie było od 15 lat. Wówczas w hydroforni w Koszarsku spaliły się dwie pompy. Dopiero trzecie tego typu urządzenie zaczęło działać prawidłowo i zapewniać odpowiednie ciśnienie wody. Teraz sytuacja wygląda ponoć jeszcze gorzej.
- Proszę sobie wyobrazić, że rozpoczęły się żniwa. Człowiek wraca styrany z pola, ale nie może nawet się umyć. Brakuje również wody, aby napoić zwierzęta w gospodarstwach. Trzeba ją łapać w nocy lub nad ranem i to musi wystarczyć na cały dzień. Próbowaliśmy interweniować w Zakładzie Usług Komunalnych w Żółkiewce, ale kierownik i pracownicy bezradnie rozkładają ręce. Twierdzą, że obniżył się poziom wód gruntowych i podobno niewiele da się z tym zrobić - mówi nasz Czytelnik.
Mężczyzna chciałby wiedzieć, jak długo ta sytuacja jeszcze potrwa. Nie wierzy, że problem jest tak skomplikowany. Apeluje o jak najszybsze działania, bo ujęcie w Koszarsku zaopatruje w wodę mieszkańców kilku wsi w południowej części gminy Żółkiewka.
- Awarię sieci wodociągowej mamy od 24 lipca. Problem z ciśnieniem pojawił się w godzinach wieczornych. Pracownicy Zakładu Usług Komunalnych w Żółkiewce starają się ją usunąć we własnym zakresie. Próbują obniżyć rury ssawne do lustra wód gruntowych - informuje sekretarz gminy Marcin Zając.
Dodaje, że zbiorniki na wodę w hydroforni nie mogą do końca się napełnić właśnie przez niski poziom wód gruntowych. Z tego powodu pojawia się słabsze ciśnienie w sieci.
- Problem zostanie rozwiązany, jeśli uda się pozyskać dofinansowanie z regionalnego programu operacyjnego. Projekt zakłada połączenie i modernizację ujęć wody w Koszarsku i Żółkiewce. Inwestycja opiewa na ponad 3 mln zł. Wniosek złożyliśmy w maju br. Aktualnie czekamy na wyniki naboru - dodaje sekretarz.
Napisz komentarz
Komentarze