Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama Mieszkania, apartamenty, kawalerki do wynajęcia
Reklama

Lepiej zapłacić niż odstrzelić

- Nie da się ograniczyć populacji bobrów. Im częściej do nich strzelamy, tym bardziej się rozmnażają - tłumaczyli radnym i sołtysom przedstawiciele chełmskiego oddziału Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie.
Lepiej zapłacić niż odstrzelić

W gminie Urszulin jest tak dużo gryzoni, że rolnicy nie potrafią już z nimi walczyć. Jakiś czas temu, na wniosek radnych i sołtysów, władze samorządowe wystąpiły do RDOŚ o wyjaśnienia w kwestii odszkodowań za straty wyrządzone przez bobry. Odpowiedź nie usatysfakcjonowała zainteresowanych. Zaprosili więc inspektorów na sesję, żeby wyjaśnili mieszkańcom sposoby walki z gryzoniami oraz zasady rekompensaty szkód.

- Uczestniczyliśmy w kilku spotkaniach zespołu, który miał opracować plan "zagospodarowania" bobrów. Niestety nie wiemy, na jakim etapie obecnie jest ten dokument – wyjaśniał Marek Sołtys z wydziału do spraw terenowych chełmskiego RDOŚ.

Przekonywał, że RDOŚ wydaje pozwolenia na odstrzał pewnej liczby bobrów. Często jednak trudno znaleźć myśliwego, który podjąłby się takiego polowania. Z reguły zleca się odstrzał ok. 30 sztuk, ale zwykle kończy się na zabiciu zaledwie kilku zwierząt.

- Niemożliwe jest wyeliminowanie całej bobrzej rodziny, a to dlatego, że wzrasta ich potencjał rozrodczy. Już nawet w drugim roku życia zaczynają się rozmnażać, co jeszcze kilka lat temu nie było możliwe. Poza tym mają nawet dwa mioty w ciągu roku, co też do niedawna nie było spotykane. W tak sposób bronią się przed wyginięciem, natomiast my jesteśmy z góry na przegranej pozycji. Lepszym rozwiązaniem jest szacowanie wyrządzanych przez nie szkód – wyjaśniał pracownik RDOŚ.

Okazuje się, że jest to dość długotrwała procedura. Zgłoszeń jest tak dużo, że na przyjazd komisji rolnik czeka nawet miesiąc. Potem dokumenty trafiają do RDOŚ w Lublinie, a następnie do ministerstwa środowiska. Zanim dojdzie do wypłaty rekompensaty, mija prawie rok. Jednak nie wszyscy mogą liczyć na pieniądze za zniszczone uprawy. Odszkodowanie nie obejmuje tzw. korzyści utraconych. - W takiej sytuacji poszkodowany może skierować sprawę do sądu - dodał urzędnik.

Radni skarżyli się również, że rolnicy tracą dopłaty rolno-środowiskowe na grunty, które zostały zalane, ponieważ bobry zbudowały tamy. Prosili o interwencję do właściwego ministerstwa o złagodzenie obostrzeń.

- Jeżeli przyjeżdżamy i stwierdzamy, że teren został zalany z powodu działalności bobrów i nie było możliwości zebrania plonów, to taki protokół uznawany jest przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa – wyjaśniał.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklamabaner reklamowy
Reklamareklama Bon Ton
Reklama
Reklama
Reklama