Od co najmniej kilku lat nie mieliśmy tak srogiej zimy. Dzieci cieszą się z dużej ilości śniegu i mrozu, bo mogą pojeździć na sankach, ulepić bałwana. Takiej euforii nie widać natomiast u dorosłych. Ci, którzy mieszkają we własnych domach, ponoszą wyższe koszty ich ogrzania. W piecu trzeba palić więcej, aby w domu było ciepło. Z kominów unosi się więcej dymu, a to dramatycznie pogarsza jakość powietrza we Włodawie.
- To, co od dłuższego czasu obserwuję w naszym mieście, jest przerażające. Wychodząc na spacer, zamiast oddychać świeżym powietrzem, wdychamy trujące pyły. Drogi oddechowe są podrażnione, a w buzi długo czuć osad. Po powrocie ze spaceru pies śmierdzi dymem, jakby mieszkał w kotłowni. Śmierdzą też moje ubrania i włosy. Bieganie i jazda rowerem nie wchodzą w grę w takich warunkach. Mamy piękne ścieżki, z których nie możemy korzystać, bo tylko większą szkodę możemy wyrządzić dla swojego organizmu. Sytuacja jest dramatyczna. Smród jest tak potworny, że okna nie mogę otworzyć, aby przewietrzyć mieszkanie. Dobrze, że wychodząc z domu muszę założyć maseczkę na twarz. Przynajmniej częściowo chroni moje płuca przed dymem i pyłami, ale przecież nie o to chodzi. Maseczka ma chronić mnie przed COVID-em, a nie przed zawieszonymi w powietrzu pyłami z kominów – pisze do naszej redakcji mieszkanka Włodawy.
Fatalną jakość powietrza w mieście potwierdzają wskaźniki miejskiej stacji pomiarowej. O ile wskaźnik przekroczenia pyłów PM10 świeci przeważnie na pomarańczowo, co oznacza dostateczną jakość powietrza i tylko niekiedy zapala się na czerwono, to czujniki stężenia pyłów PM1 i PM2,5 niemal bez przerwy świecą na czerwono. Oznacza to złą jakość powietrza, szczególnie przed południem i wieczorami. Warto podkreślić, że urządzenia zostały zamontowane w budynku urzędu miejskiego i według burmistrza nie zbierają danych z całego miasta, a jedynie z centrum. Skoro w centrum powietrze jest złe, to na obrzeżach Włodawy, czyli na osiedlach domów jednorodzinnych, powietrze może być bardzo złej jakości.
- U nas najgorzej jest na osiedlu Kraszewskiego. Przeważają tam domy jednorodzinne wyposażone w indywidualne kotłownie i piece centralnego ogrzewania. Pamiętajmy jednak, że mamy mróz, więc powietrze i wszystko, co się w nim znajduje, stoi w miejscu. Jednak to nie jest problem tylko naszego miasta. To samo dzieje się też w innych miastach i na wsiach. Wydaje mi się, że we Włodawie jeszcze nie mamy tragedii. Na tę chwilę nic z tym nie możemy zrobić. Mogę jedynie zachęcać mieszkańców, aby rezygnowali z indywidualnego ogrzewania domów i przyłączyli się do miejskiej ciepłowni lub sieci gazociągowej. Grzanie będzie wtedy ekologiczne i jakość powietrza się poprawi. Na pewno wystąpimy również o pieniądze unijne na montaż pomp ciepła oraz paneli fotowoltaicznych dla mieszkańców posiadających własne domy. Już teraz mogą oni indywidualnie korzystać z dofinansowania na energię odnawialną z programów środowiskowych – tłumaczy burmistrz Wiesław Muszyński.
Napisz komentarz
Komentarze