W połowie stycznia gruchnęła wiadomość, że we włodawskich szpitalu szczepione są osoby spoza grupy lekarzy, pielęgniarek, medyków i innych osób świadczących usługi medyczne. Newsa opublikował onet.pl, do którego miał się zwrócić z prośbą o nagłośnienie sam personel medyczny. Jak podawał portal, „autorzy skargi” twierdzili, że zaszczepiono nie tylko osoby spoza grupy „zero”, ale także pracowników administracji z dyrektorką szpitala Teresą Szpilewicz, zamiast medyków, którzy bezpośrednio narażeni są na zakażenie koronawirusem. Personel szpitala rzekomo miał nawet nie wiedzieć, że do szpitala dotarły szczepionki.
- To prawda, że pani dyrektor zaszczepiła się jako druga, ale zrobiła to dlatego, żeby dać przykład innym pracownikom, którzy niezbyt licznie zapisywali się na listę. Do 18 grudnia zapisała się zaledwie jedna trzecia personelu. Poza tym, pani dyrektor była jedną z pierwszych wpisanych na listę szczepień – tłumaczyła wówczas Izabela Dowierciał, koordynatorka szczepień przeciw COVID-19 we włodawskim szpitalu.
Doniesieniami zainteresował się oddział NFZ w Lublinie. Od władz szpitala zażądał dokumentów i rejestrów związanych z realizacją szczepień, m.in. grafiku szczepień, listy zaszczepionego personelu z wyszczególnieniem podstaw kwalifikacji do szczepienia (chodziło o personel medyczny, techniczny, administracyjny, studentów kierunków medycznych, a także rodziny pracowników szpitala, pacjentów) oraz grafiku dyżurów personelu za grudzień i styczeń. Szczególną uwagę kontrolujący zwrócili na 11 osób z rodzin personelu SP ZOZ, które zostały zaszczepione, oraz pracownika apteki przyszpitalnej. Jednak według rozporządzenia, osoby te mogły wówczas przyjąć szczepionkę. Kontrola potwierdziła, że do zmiany kolejności osób szczepionych doszło, ale było to spowodowane tym, że nie wszyscy (z różnych przyczyn) stawili się na szczepienie w wyznaczonym dniu i o danej godzinie. Aby nie zmarnować szczepionek Pfizera, które musiały być rozdysponowane w ciągu 120 godzin, zdecydowano o zaszczepieniu osób z grupy „zero”, które wcześniej nie były na liście chętnych do przyjęcia preparatu, a w ostatniej chwili zmieniły zdanie i postanowiły się zaszczepić. Nie uznano tego za nadużycie.
- Zawsze w podobnych sytuacjach zalecam powstrzymanie się z ostatecznymi osądami i wydawaniem wyroków na podstawie powielanych, niesprawdzonych informacji. Tak, jak zapewniałem już w styczniu nikt spoza grupy „zero” nie został zaszczepiony w naszym szpitalu. Te informacje pozyskałem już wtedy od dyrekcji i ze spokojem czekałem na wynik kontroli Narodowego Funduszu Zdrowia. Dziwi mnie jedynie fakt, iż plotki często są podsycane przez przedstawicieli opozycji, którzy bardzo wiele mówią o dobru szpitala, a jednocześnie szkalują jego dobre imię i poniekąd zniechęcają naszych mieszkańców do korzystania z usług tej placówki. Mam nadzieję, że będzie to kolejna lekcja tego, aby z ostatecznymi osądami powstrzymać się do czasu wyników kontroli odpowiednich, kompetentnych organów – tłumaczy starosta włodawski Andrzej Romańczuk.
Napisz komentarz
Komentarze