- Wiem, że jedna z pracownic sklepu ma koronawirusa, a sklep pracuje jakby nigdy nic. Pozostali kasjerzy nie są na kwarantannie. To przecież może być ognisko, wylęgarnia choroby - oburza się jeden z mieszkańców Wojsławic. Jak sam jednak przyznaje, wie o podobnych przypadkach zachorowań wśród pracowników innych sklepów w regionie, które też nie były zamykane. Z powodu chorych na Covid-19 nie zamyka się też banków, stacji paliw i innych miejsc obsługi klientów. Bardzo rzadkie są przypadki znacznych ograniczeń przyjęć interesantów w urzędach gmin.
- Przecież przez cały czas w pracy zachowujemy najwyższą ostrożność - nosimy maski, dezynfekujemy ręce, staramy się zachowywać odległości. Obsługujemy klientów zza szyb z pleksi - oburza się plotkami i krytyką jedna z kasjerek, która zadzwoniła do naszej redakcji.
Postanowiliśmy więc zapytać, jakie są procedury, gdy u pracownika sklepu stwierdzony zostaje koronawirus. Biuro prasowe Biedronki odesłało nam wypowiedź Kamila Chmiela, kierownika operacji i sprzedaży, odpowiedzialnego za sklep w Wojsławicach przy ul. Krasnystawskiej 4A: "Sieć Biedronka zawsze stosuje się do decyzji wydawanych przez Państwową Inspekcję Sanitarną, która to, oprócz wysłania pracownika sklepu w Wojsławicach na zwolnienie lekarskie, nie wskazała dodatkowych czynności w tej sprawie. W pełni dostosowujemy się do poleceń oraz procedur instytucji odpowiedzialnych. Zgodnie z decyzją sanepidu, nie zostały spełnione przesłanki, by podjąć inne dodatkowe działania lub by izolować innych pracowników. Sklep w Wojsławicach przy ul. Krasnystawskiej 4A jest bezpieczny i funkcjonuje normalnie. Serdecznie zapraszamy na zakupy".
Napisz komentarz
Komentarze