- Nie wierzę w cuda – powiedziała wiele lat temu na łamach Super Tygodnia Chełmskiego Elżbieta Sapieha-Nizio, mama małej Niny. Jej córka urodziła się z dziecięcym porażeniem mózgowym. Nie zaczęła nauki chodzenia jak inne dzieci. Gdy miała półtora roku, nawet nie siadała i bez przerwy się śliniła. Cud jednak się wydarzył, bo Nina po powrocie z delfinoterapii zrobiła ogromne postępy. Potem dzięki uporowi rodziców i rodziny oraz pomocy naszych Czytelników mała Nina pojechała jeszcze raz na spotkanie z delfinami. Nie dla zabawy. Delfinoterapia jest metodą medycznej i psychologicznej rehabilitacji dla dzieci i dorosłych cierpiących na różne zaburzenia rozwoju. Jest też bardzo droga.
Dzisiaj Nina na pierwszy rzut oka wydaje się całkiem zdrową dziewczynką. Wystarczy jednak się przyjrzeć, żeby zobaczyć, że jednak ani prawa noga, ani ręka nie są całkiem sprawne. Dziewczynka ma też padaczkę i choruje na wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Jakby tego było mało, zapada się jej krtań. Miała już być operowana, bo ta choroba utrudniała jej mówienie i oddychanie.
- Myśleliśmy na początku, że może to jakaś alergia. Zaczęło się od wysokiej temperatury i kaszlu. Okazało się jednak, że na krtani ma dwa guzy. Zanim doszło do operacji, znaleźliśmy terapię, która jej pomaga. Na razie operacja jej nie grozi. To kolejny cud w naszym życiu - mówi mama Niny. - W tym roku i poprzednim, gdy wybuchła pandemia, niemal wszyscy zapomnieli o niepełnosprawnych dzieciach. Cała pomoc została skierowana do seniorów, a przecież chore dzieci też są poszkodowane. Mają trudniejszy dostęp do lekarzy i badań - dodaje.
Zajęcia z rehabilitantami, dojazdy na nie i prywatne wizyty u lekarzy specjalistów są bardzo kosztowne. Droga też jest nowa terapia Niny. Jeżeli chcesz jej pomóc, w rozliczeniu rocznym PIT wpisz KRS: 0000005861 z dopiskiem dla Niny Nizio.
Napisz komentarz
Komentarze