Ten dodatkowy punkt szczepień został uruchomiony w przychodni przyszpitalnej (duży żółty budynek przy ulicy Piłsudskiego we Włodawie, w którym mieszczą się m.in. gabinety lekarskie) na zlecenie wojewody lubelskiego, po to, aby przyspieszyć szczepienia i rozładować kolejki. Zapisy rozpoczęły się pod koniec kwietnia. Rejestrować można się przez Internet i telefonicznie pod numerem 508-767-074, codziennie między godziną 8 a 15. Miało w nim być szczepionych dziennie minimum 200 osób. Aż tylu chętnych nie ma, ale wynik i tak chyba nie jest zły. 4 maja, czyli pierwszego dnia funkcjonowania punktu, zaszczepiło się w nim 120 osób. Tyle samo szczepień wykonano dzień później. W czwartek, 6 maja zaszczepiono 150 osób i około 100 kolejnych w piątek. Wśród pacjentów byli mieszkańcy całego powiatu, ale też wiele osób z innych miast: z Warszawy, Łodzi a nawet z województwa pomorskiego. Niektórzy skorzystali ze szczepienia we Włodawie będąc na majówce u bliskich, ale byli tacy, którzy specjalnie przyjechali do Włodawy, aby przyjąć szczepionkę, bo tu po zarejestrowaniu się nie muszą czekać wielu dni na termin szczepienia, a co najważniejsze nie muszą stać godzinami przed punktem w kolejce po przyjęcie dawki. Mogą też sobie wybrać preparat firmy, który chcą przyjąć.
- Ludzie najchętniej szczepią się preparatem firmy Pfizer lub Moderna. Dużo osób pyta również o szczepionkę Johnson&Johnson dlatego, że jest ona jednodawkowa. Wystarczy jedna wizyta w punkcie szczepień, aby mieć szczepienie za sobą i spokojnie planować wakacyjny wyjazd. Niestety preparatu tej firmy nie otrzymujemy – mówi Agnieszka Kuryluk, ratownik medyczny z włodawskiego szpitala.
W czwartek pani Beata, pedagog z Włodawy przyjmowała już drugą dawkę. Pierwszą zaszczepiła się w lutym. Wystąpiły u niej objawy poszczepienne, ale wolała je przejść niż zachorować na COVID-19.
- Uważam, że trzeba się zaszczepić dla siebie i dla innych – tłumaczyła nam z kolei pani Anna ze Starego Brusa.
Pierwszą dawkę szczepionki dostał także pan Adam z Włodawy.
- Uważam, że wszyscy powinniśmy się zaszczepić, aby wreszcie zacząć normalnie żyć. Wkrótce nawet do lekarza możemy nie zostać przyjęci bez paszportu covidowego – przekonywał.
Niestety nie każdy kwalifikuje się do szczepienia.
- Zdarza się, że pacjenta musimy odesłać do domu, bo ze względu na samopoczucie nie kwalifikuje się danego dnia do zaszczepienia. Są również osoby, które muszą być szczepione pod nadzorem anestezjologa – mówi Krzysztof Czajka, lekarz, który został oddelegowany przez wojewodę do włodawskiego szpitala, aby pomóc w walce z pandemią.
Z rządowego raportu szczepień wynika, że w piątkowe przedpołudnie, 7 maja w powiecie włodawskim wykonano już 14 tys. 772 szczepienia. Dziennie dawkę przyjmuje średnio 487 osób, w tym 144 pacjentów szczepionych jest drugi raz. Łącznie dwie dawki przyjęło już 3 tys. 862 mieszkańców powiatu włodawskiego.
Być może to właśnie szczepienia, obok rządowych obostrzeń, mają wpływ na malejącą liczbę zachorowań. W ubiegłym tygodniu w powiecie notowano zaledwie po kilka przypadków dziennie. W szpitalu z dniem 1 maja zmniejszono nawet liczbę łóżek covidowych z 42 do 22, w tym respiratorowych z trzech do dwóch. Czy to oznacza, że we włodawskiej lecznicy przywrócona zostanie działalność Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Opieki Medycznej? Kilka tygodni temu informowaliśmy o tym, że z powodu przesunięcia lekarzy na oddział covidowy i dodatkowych dyżurów, jakie niektórzy włodawscy specjaliści mieli w szpitalu tymczasowym w Lublinie, OAiIOM we Włodawie został zawieszony.
- Na tym oddziale mieliśmy wtedy małe obłożenie, było czasem dwóch pacjentów. Lekarzy anestezjologów i tak mamy w szpitalu, więc nic złego się nie dzieje. Wojewoda zdecyduje, kiedy mamy przywrócić funkcjonowanie tego oddziału - tłumaczy dyrektor SP ZOZ we Włodawie Teresa Szpilewicz.
Napisz komentarz
Komentarze