Wprowadzenie stanu wyjątkowego podzieliło mieszkańców przygranicznych miejscowości. Jedni psioczą, że od tego momentu ich życie stało się bardziej uciążliwe, z kolei inni cieszą się z większej obecności służb mundurowych, uważają, że dzięki temu w regionie jest bezpieczniej.
- A co, jeśli niektórym uchodźcom uda się przedrzeć do naszych miejscowości? Nie wiadomo, jak się zachowają i do czego będą zdolni. Niektóre wsie zamieszkują głównie starsze osoby, często samotne. One są najbardziej narażone. Powody do obaw zawsze są, tym bardziej, że co chwilę słychać kolejne nowe plotki o uchodźcach. Kilku trafiło ponoć do naszego szpitala – mówi jeden z mieszkańców Włodawy.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, we wtorek na szpitalny oddział ratunkowy włodawskiej lecznicy trafił jeden uchodźca, który był mocno wyczerpany. Wzmocniono go kroplówką. Kiedy cudzoziemiec poczuł się lepiej, podobno funkcjonariusze Straży Granicznej odwieźli go do jednego z ośrodków dla cudzoziemców. W ubiegłym tygodniu do szpitala przewieziono jeszcze trzy kolejne osoby z granicy.
- Jeśli tych uchodźców będzie coraz więcej, szpital będzie miał spory problem, bo pomocy trzeba udzielić, a jak to później rozliczyć? W naszym regionie przybywa chorych na Covid-19. Skąd wiadomo, czy ci uchodźcy są zdrowi i nie roznoszą zarazy? - zastanawia się nasz rozmówca.
Służby mundurowe nie informują o tym, co dzieje się na granicy polsko-białoruskiej. Nikt nie chciał również potwierdzić informacji o uchodźcach, którzy trafili do włodawskiego szpitala.
Czytaj również: 12 milionów w spadku to oszustwo
Napisz komentarz
Komentarze