Zamiast stanu wyjątkowego rząd wprowadził od 1 grudnia 2021 r. trzymiesięczny zakaz przebywania przy granicy z Białorusią. Obejmuje on 115 miejscowości województwa podlaskiego i 68 miejscowości województwa lubelskiego. Czyli ten sam obszar, na którym wprowadzono wcześniej stan wyjątkowy.
Z zakazu przebywania przy granicy z Białorusią wyłączeni są m.in. mieszkańcy, czy osoby prowadzące tam działalność gospodarczą, załatwiające sprawy urzędowe lub biorące udział w kulcie religijnym. Zakaz nie dotyczy też załóg karetek pogotowia i innych służb interwencyjnych, a także funkcjonariuszy i żołnierzy na służbie. Komendant placówki Straży Granicznej może zezwolić na przebywanie tam również innych osób, w szczególności dziennikarzy. Nie oznacza to wcale, że dziennikarze mogą swobodnie wykonywać swoje obowiązki zawodowe. Funkcjonariusze zawiozą ich tylko tam, gdzie pozwoli im dowództwo Straży Granicznej. Zdjęcia też zrobią tylko we wskazanych miejscach. Z wolnością mediów w demokratycznym państwie nie ma to nic wspólnego.
- Miałem ogromną nadzieję, że przynajmniej część obowiązujących zakazów zostanie zniesiona. Bezpieczeństwo granicy to jest oczywiście priorytet i kierujemy ogromne podziękowania do służb mundurowych, ale wprowadzone przepisy to dla Włodawy duże obciążenie - komentuje burmistrz Wiesław Muszyński.
Burmistrz podkreśla, że ta sytuacja pogłębia kryzys w gospodarce i kulturze.
- To wyjątkowe miasto, bo na całym jego obszarze obowiązuje zakaz przebywania. Z reguły w gminach dwie lub trzy miejscowości są objęte strefą. Przedsiębiorcy odnotowują ogromne spadki obrotów. Mieszkańcy okolicznych gmin nie mogą przyjeżdżać do nas na zakupy, wybierają więc inne miejscowości. Nie chcą być kontrolowani, wolą swobodę. Bardzo ucierpiała też sfera sportowa i kulturalna. Mecze Włodawianki odbywają się poza miastem. Nie możemy organizować wydarzeń kulturalnych. Mamy podpisaną umowę z Teatrem im. Juliusza Osterwy i już wiemy, że te biletowane spektakle się nie odbędą. To jest strata w postaci wpływów budżetowych. Żyjemy w takiej stagnacji, jakby wciąż trwał ostry lockdown - informuje burmistrz Wiesław Muszyński.
Spacerując po Włodawie, nie da się nie zauważyć pustych pomieszczeń z kartką "lokal do wynajęcia". Mieszkańcy mówią, że do tej pory Włodawę trafnie określały trzy słowa: miasto trzech kultur. Teraz też trzy, ale inne: lokal do wynajęcia. Na ulicach też jest mniej ludzi. Mniejszy ruch dotkliwie odczuwają przede wszystkim lokalni przedsiębiorcy.
- Towar kupujemy w bardzo małych ilościach. Są dni, gdzie utarg jest bardzo słaby. Obroty spały o jakieś 30-35 proc. W perspektywie podwyżek prądu i gazu to tragiczny wynik. Pierwszym uderzeniem był dla nas stan wyjątkowy. Ludzie przestali przyjeżdżać do miasta i to było bardzo odczuwalne. Drugim, niszczącym czynnikiem, jest inflacja, która nie pozwala nam na konkurowanie z marketami. Na każdej kolejnej fakturze towar jest coraz droższy. Na ul. Żeromskiego piekarnia nawet do końca listopada nie wytrzymała, mięsny przy al. Jana Pawła jeszcze wcześniej zakończył działalność. Kiedyś skończy się wreszcie ta izolacja, ale czy nasze biznesy przetrwają? Wątpię - mówi zmartwiona pani Agnieszka, właścicielka sklepu osiedlowego.
- Może nie są to straszne uciążliwości, ale zmiana jest zauważalna. Na pewno spadły obroty i jest mniej klientów, bo nie są wpuszczani przez kontrole - komentuje Janusz Sławiński, właściciel sieci sklepów.
- Włodawa pustoszeje. Niebawem to będzie fala uchodźców, ale z tego miasta. Kto ma możliwość, żeby tutaj nie mieszkać, to wyjeżdża. Przed wprowadzeniem strefy zamkniętej borykaliśmy się z wieloma problemami, a teraz to już są istne "dożynki". Dookoła lokale do wynajęcia. W budkach z kwiatami i produktami spożywczymi żywego ducha nie ma. A wcześniej były kolejki. Proszę spojrzeć na ulicę i targ. To obraz nędzy i rozpaczy. Błąka się tu kilkanaście osób, jak duchy... - relacjonuje pan Patryk, mieszkaniec Włodawy.
- Liczyłem na to, że strefą będzie objęte 200-300 metrów od granicy, żeby mieszkańcy mogli wreszcie odetchnąć i normalnie żyć. Wszyscy wspieramy służby mundurowe i dziękujemy im za ochronę granic, ale te nieprzemyślane przepisy naprawdę w nas uderzają. Będę apelował do władz o odszkodowania dla wszystkich branż gospodarki. Były trzy miesiące na przygotowanie dobrej ustawy, a w zasadzie stan wyjątkowy jest nadal - komentuje burmistrz Muszyński.
- Przypominam, że przedsiębiorcy, którzy są spoza branż uprawnionych do rekompensaty, mogą ubiegać się o odszkodowanie z tytułu ustawy z 2002 roku. Istnieje jeszcze trzecia droga, którą można wybrać, czyli powództwo z kodeksu postępowania cywilnego. Na bieżąco staramy się przyjmować wnioski i z powiatu włodawskiego wpłynęło ich już 28. Łącznie do pierwszego grudnia wypłaciliśmy ponad 1 mln zł rekompensat - komentuje dla naszej gazety wojewoda lubelski Lech Sprawka.
Napisz komentarz
Komentarze