- Ten mały brązowy kundelek wałęsał się w okolicy supermarketu przy wyjeździe z miasta. Nie miał obroży. Wyglądał, jakby na kogoś czekał. Widziałam go dwa dni z rzędu. Potem zniknął. Kilka dni później zobaczyłam go ze starszą panią. Okazało się, że przygarnęła psa, bo jest samotna, psiak najwidoczniej też nie miał właściciela. Spotykam ich czasami, kiedy idę po zakupy - opowiada pani Katarzyna, nasza Czytelniczka.
Nie wszystkie takie historie mają jednak szczęśliwie zakończenie. Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt zapewnienie opieki bezdomnym psom należy do obowiązków urzędu gminy. I tam należy się zgłosić, jeśli zauważmy błąkającego się po ulicach czworonoga. Do kogo dokładnie, zależy od struktury urzędu. W przypadku Włodawy to obowiązek Straży Miejskiej.
Od początku tego roku strażnicy miejscy z Włodawy przeprowadzili 23 interwencje w sprawie bezpańskich czworonogów.
- W okresie jesienno-zimowym, od września, mięliśmy sześć takich przypadków - informuje p.o. komendanta włodawskiej Straży Miejskiej Agnieszka Trzebunia.
Często odławiane zwierzęta są ranne i wymagają pomocy weterynarza. Jeśli pies jest zaczipowany, łatwo namierzyć jego właściciela. Wiele psów chipów jednak nie posiada. Co wtedy?
- Jeśli właściciel nie zgłosi się po swojego psa, wtedy trafia on do schroniska dla bezdomnych zwierząt, w naszym przypadku do Chełma. W tym roku przewieźliśmy tam trzy odłowione na terenie miasta psy - wyjaśnia Trzebunia.
Taki los spotkał kudłatego kundelka, którego Straż Miejska odłowiła na początku grudnia. "Jeżeli ktoś jest zainteresowany adopcją psa lub zna właściciela, bardzo prosimy o kontakt z chełmskim schroniskiem" - zaapelowali strażnicy na swoim facebookowym profilu.
Takich przypadków może być więcej, bo jak informują organizacje zajmujące się prawami zwierząt, w okresie świąteczno-noworocznym do schronisk w całej Polsce trafia kilkaset czworonogów. Po świętach ich liczba zwiększa się nawet o 30 procent. Najwięcej porzuconych zwierząt do schronisk trafia zwykle na początku stycznia.
- Część to niechciane prezenty bożonarodzeniowe, inne zgubiły się w Sylwestra, przestraszyły się wystrzałów fajerwerków - mówi Katarzyna Kalita ze Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Chełmie. I przyznaje, że wśród podopiecznych placówki są psy z Włodawy i okolic miasta.
Każdy pies trafiający do schroniska najpierw przechodzi 14-dniową kwarantannę. Jest obserwowany, czipowany, szczepiony oraz odrobaczany. W tym czasie poszukiwany jest jego właściciel. Jeśli poszukiwania zakończą się fiaskiem, po dwóch tygodniach pies zostaje skierowany do adopcji.
- Adopcja jest najlepszą formą pomocy bezdomnym, porzuconym, wałęsającym się po ulicach zwierzętom. Żadne, nawet najlepsze schronisko nie zastąpi im prawdziwego, kochającego domu. Dla bezdomnych psów jest ona jedyną szansą na drugie, lepsze życie - przekonuje Katarzyna Kalita.
Napisz komentarz
Komentarze