Jak żem jechał z Pierdziejowa,
w stronę Maciejowa, dyszel nam się złamał.
Żeśmy dyszel dratwą zszyli,
na zarobek tu przybyli!
Herody to ludowe przedstawienie bożonarodzeniowe odgrywane przez grupy kolędnicze. Trochę podobne do jasełek. Jego treść opiera się na fragmencie Ewangelii opisującym rzeź niewiniątek i historię króla Heroda Wielkiego. Śmierć zabiera jego ciało, a diabeł duszę. W każdym regionie to przedstawienie było odgrywane trochę inaczej. Jak się okazuje, także każda większa wieś miała nieco odmienny scenariusz.
- Udało mi się spisać scenariusz "Herodów kamienieckich". Są takie, jak były kiedyś odgrywane. Ci, co brali w tym udział, zapamiętali swoje role. Mam też "Herody pławanickie", które są podobne, ale mają trochę inne dialogi. Nieco inaczej się kończą - opowiada Piotr Czapka, miłośnik dawnych tradycji, znany i nagradzany wielokrotnie artysta ludowy, malarz i rzeźbiarz.
Anioł z Diabłem w sporze o duszę
- Mój dziadek był stąd, z Kamienia. Zawsze chodził z Herodami. Wśród przebierańców musiał być Żyd, który zbierał do worka dary. Żyd upominał się więc o chleb, słoninę, pierogi z kaszą, kiełbasę... - opowiada pan Piotr. - W późniejszych czasach "kawalerka" dostawała też pieniążki - wspomina.
Wiejskie domy były kiedyś otwarte na gości, wręcz ich wyczekiwano. W izbie ustawiano choinkę ze ściętego czubka wysokiego świerku, na którym wisiały szyszki. Przyozdabiano go jabłkami oraz papierowymi bombkami i łańcuszkami, słomą i watą. W sieni stawiano snopek zboża. A pod stołem kładziono przewiązane przewrósłem siano, mające przypominać żłóbek.
Występy chodzących po kolędzie z Herodami nastoletnich chłopaków były jedną z nielicznych rozrywek na wsi. Aktorzy długo się do swoich ról przygotowywali i szyli sobie stroje.
- Każdy zakładał to, co miał w domu. Kożuch odwracało się na lewą stronę. Żyd był byle jak ubrany, byleby biednie wyglądał. Miał worek i opierał się o laskę. Najpiękniejszy musiał być Król. Dostawał zamiast płaszcza najlepszą kapę, jaka była we wsi. Zakładał koronę z papieru, świecącą się od tłuczonego szkła z bombek choinkowych - opowiada Czapka.
Z Herodami wędrowali Anioł i Śmierć. Był też Diabeł na czarno wypastowany sadzą z paleniska. Jego zadaniem było coś nabroić w domu - przewrócić stołek, uszczypnąć gospodynię. Gdy było więcej aktorów, postaci się dublowały. Na przykład w przedstawieniu udział brało dwóch Aniołów. Był też Turek, któremu dawano króciutką rolę. Kolędnicy wędrowali od wsi do wsi, by jak najwięcej zarobić. Wolno im było to robić tylko przez dwa tygodnie, do 6 stycznia. Musieli się więc śpieszyć...
Historie z życia wzięte
We wspomnieniach ludzi starszych pozostały anegdoty. Jedna z nich opowiada, jak to Herody zabawili trochę za długo przy flaszce, a wracając z trasy w Kamieniu, musieli pokonać 1,5-metrowej szerokości rów z wodą. Wszyscy wrócili do domów cali mokrzy, bo żaden nie zdołał przeskoczyć na drugą stronę.
Zdarzały się też sytuacje, gdy grupy Herodów z różnych wsi spotkały się w drodze. Konkurencja próbowała się zwalczyć i omal nie doszło do rękoczynów. Na szczęście zwykle poprzestawano na utarczce słownej. Żyd mocno wtedy ściskał swój kostur i czuł się z nim wyjątkowo pewnie, a Żołnierze i Król próbowali odpasać drewniane miecze do obrony.
- Dziś już Herodów nie ma, bo nie ma na wsiach chętnych aktorów, którzy uczyliby się długiej roli. Nie wystarczy stanąć i coś zaśpiewać. Trzeba z przekonaniem odegrać swoją rolę. Nikt też do domu nie wpuści takiej dużej grupy ludzi - dodaje Czapka.
Kilka lat temu zespół śpiewaczy Koral z Kamienia, którym wówczas kierował Piotr Czapka, odtworzył "Herody kamienieckie". Przedstawienie to pokazywano w kościołach w Kamieniu i Kumowie Plebańskim. Herody wystawiano w miejscowych szkołach. Zespół pokazał je także w Będzinie na Śląsku na Międzynarodowym Festiwalu Kolęd i Pastorałek. Herody wystawiano w Dworku Pan Tadeusz w Żółtańcach podczas Świętych Wieczorów i w Lublinie na scenie ogólnopolskiej.
- Najbardziej mi pasowała rola Żyda. Pięknie zawsze kończył przedstawienie - wspomina Czapka.
Wieś w duszy gra
Herody to jedna ze scenek z dawnego życia wsi, którą Czapka zapamiętał i potem odtworzył na swoich obrazach. W tle widać wiejskie chałupy z dachami zasypanymi śniegiem. Gdzieś w dali stoi kościół. W twórczości Czapki pojawiają się też tradycyjne wykopki, darcie pierza, nazywane w Kamieniu "piórnikiem", odpusty, jakie zapamiętał i o jakich opowiadała mu mama. Na jednym z obrazów namalował aż 140 osób.
- Rysować zacząłem już w technikum. Potem spotkałem kolegę, który rzeźbił. Dał mi klocek drewna i swój nożyk. Odwzorowałem jego rzeźbę. Wyszła mi taka sama, a nigdy nie uczułem się rzeźbić! Jestem samoukiem, z wykształcenia stolarzem meblowym - wspomina Czapka.
Potem realizował zamówienia do kościołów, rzeźbiąc Drogę Krzyżową. Nie był jeszcze znany. Początkowo swoje obrazy pokazywał tylko na dożynkach w Kamieniu. Spotkał jednak na swej drodze Stanisława Koguciuka, który go zachęcił do udziału w przeglądach i konkursach artystycznych.
- Potrzebowałem dobrego zduna. Polecono mi Koguciuka - wspomina pierwsze swoje spotkanie z już nieżyjącym malarzem, nazywanym Nikiforem z Pławanic. Mistrza spotkał przy pracy, jak malował jednocześnie pięć obrazów, żeby było szybciej. Wtedy prace swoje Koguciuk sprzedawał na targu po 15 zł. Zdobywał jednak coraz większe uznanie w kraju. Wygrywał konkursy.
- Pociągnął mnie za sobą. Mówił: "Masz adres. Tu jest konkurs. Wysyłaj". I potem jeszcze mi o tym przypominał - dodaje Czapka.
Dziś prace malarza z Kamienia Piotra Czapki zdobywają uznanie na ogólnopolskich i międzynarodowych konkurach. Członkowie komisji mówią mu, by się nie zmieniał. Jego styl rozpoznają po jaskrawych kolorach. Wieś Czapki jest barwna, kwitną bzy, chałupy kryte są świeżą, jasną słomą, konie ciągną drewniane wozy, tłumy ludzi idą w procesjach.
Ostatnio Czapka zdobył I miejsce w kategorii malarstwo w XXV Przeglądzie Twórczości Ludowej, który organizowany jest przez Krasnostawski Dom Kultury. Wysłał tam swój obraz przedstawiający odpust. W tej samej kategorii Koguciukowi przyznano wyróżnienie. Natomiast w kategorii rzeźba Czapka dostał II miejsce. Wysłał na ten konkurs dwie swoje prace: Archanioła Gabriela i Pietę. Niedawno wyróżniono też jego obrazy w XIII Ogólnopolskim Konkursie Malarstwa im. Teofila Ociepki, organizowanym w Centrum Kultury w Bydgoszczy.
Napisz komentarz
Komentarze