Nieśmiertelnik należał do katolika urodzonego w 1915 roku. Nie wiadomo, czy mężczyzna poległ pod Izbicą, czy też może tylko zgubił tam blaszkę ze swoim imieniem i nazwiskiem. Gdy wybuchła wojna w 1939 roku, miał 24 lata.
- Miejmy nadzieję, że odnajdziemy rodzinę tego żołnierza, żeby nieśmiertelnik trafił w ręce bliskich. To ciekawa pamiątka po dziadku lub pradziadku. Może ktoś z jego bliskich zdecyduje się do nas odezwać - mówi Wojciech Werus, członek Stowarzyszenia Historyczno-Poszukiwawczego "Wolica". Ostatnio z ekipą był w lasach w okolicach Izbicy. Dokładnej lokalizacji nie podaje, by nie skusić tzw. dzikich poszukiwaczy skarbów. Mogliby zatrzeć wiele ważnych śladów historycznych.
- Mamy nadzieję, że natrafimy tam na jeszcze inne przedmioty z okresu drugiej wojny światowej. Wiemy, że w tamtym czasie, gdy wojska sowieckie zaatakowały Polskę od wschodu, wojska polskie musiały jak najszybciej wycofywać się w głąb kraju. Po śladach wnioskujemy, że to miejsce było bardzo mocno doświadczone działaniami wojennymi - relacjonuje Werus.
Po opublikowaniu w internecie informacji o znalezisku, do stowarzyszenia napisał wnuk żołnierza Czesława Kamińskiego, służącego w okresie II wojny światowej w oddziale wołyńskim. Jednak z uwagi na to, że to nazwisko jest bardzo powszechne, poszukiwania rodziny Czesława Kamińskiego nie zostały jeszcze odwołane. Nieśmiertelnik nie zawiera informacji, z jakiego okręgu ten żołnierz był powołany.
Nie jest to pierwszy taki przedmiot odnaleziony przez członków stowarzyszenia "Wolica". Wcześniej trafił w ich ręce nieśmiertelnik z okresu pierwszej wojny światowej. Należał do żołnierza pruskiego. Został już przekazany konserwatorowi zabytków.
Poszukiwacze artefaktów zapowiadają, że jeszcze będą kontynuowali swoje badania w Izbicy. Być może uda się ustalić więcej szczegółów. Dysponują rocznym pozwoleniem na poszukiwania z użyciem wykrywacza metali, udzielonym w październiku ubiegłego roku przez wojewódzkiego konserwatora zabytków. Jest nadzieja, że kolejne odkrycia pozwolą na zdobycie dokładniejszych informacji o działaniach wojskowych w tym rejonie i losie polskich bohaterów. Być może uda się ustalić, czy pod Izbicą miały miejsce jakieś potyczki, czy też żołnierze się tylko przegrupowywali. Badania terenowe są żmudne i trwają stosunkowo długo. Na wyjazd z ekipą trzeba sobie zarezerwować cały dzień.
- To nie jest tylko spacer z wykrywaczem metali, znaleziska nie wystarczy tylko wydobyć. Trzeba je zabezpieczyć w woreczkach strunowych, dokładnie opisać i nanieść na mapy wraz z danymi GPS - dodaje Werus.
Napisz komentarz
Komentarze