Na początku był to dość spokojny deszcz. Burza rozpętała się około godziny 17. Szybko nadciągnęły gęste, czarne chmury. Zrobiło się ciemno, jakby zapadł zmierzch i zaczęło intensywnie padać. Obłoki kłębiły się, jakby miała z nich wytworzyć się trąba powietrzna.
W ciągu kilku chwil drogi i ulice zamieniły się w rwące potoki. Woda wdzierała się do położonych niżej piwnic i garaży. Zerwał się także silny wiatr, który powodował, że drzewa gięły się niemal do ziemi. Niektóre łamały się jak zapałki. Z innych gałęzie spadały na drogi, utrudniając przejazd. Wiele konarów spadając, zrywało linie energetyczne, a nawet łamało betonowe słupy. Zniszczenia były tak ogromne, że ludzie mieli problem z dodzwonieniem się do zakładu energetycznego, by zgłosić awarię sieci i brak prądu.
Energetycy pracowali bez wytchnienia od piątkowego wieczora, przez całą noc. Usuwanie awarii trwało aż do sobotniego popołudnia. W newralgicznym momencie bez prądu było prawdopodobnie aż kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców powiatów krasnostawskiego, chełmskiego i włodawskiego.
Krasnostawscy strażacy w piątkowy wieczór i sobotnie przedpołudnie wyjeżdżali 19 razy do usuwania drzew, które tarasowały przejazd na drogach, albo leżały na liniach energetycznych. Wypompowywali również wodę z dwóch piwnic i jednego garażu.
W powiecie włodawskim zniszczeń było najmniej. Ucierpiały tylko Wola Uhruska oraz Uhrusk. Z tych miejscowości strażacy odebrali siedem zgłoszeń o powalonych drzewach. Ucierpiało także kilka słupów.
Chełmscy strażacy pracowali tego dnia w terenie do godz. 3 w nocy. Zgłoszono do nich 25 zdarzeń. Najwięcej interwencji dotyczyło połamanych gałęzi i drzew. Burza zniszczyła zieleń na terenie miasta i powiatu chełmskiego. Silnego wiatru nie wytrzymały stare drzewa na chełmskiej Górce, gałęzie zaśmieciły niemal każdą ulicę w mieście. Strażacy usuwali zwalone konary z jezdni m.in. na trasie Chełm-Hrubieszów.
Burza była także przyczyną pożaru w gminie Białopole. - Piorun uderzył w stodołę w miejscowości Kicin. W akcji wspierała nas ochotnicza straż pożarna. Straty po pożarze wstępnie oszacowaliśmy na 2 tys. zł - informuje Sebastian Majewski z Państwowej Straży Pożarnej w Chełmie.
Dzięki szybkiej interwencji strażaków udało się ocalić sprzęt na kwotę 450 tys. zł.
- Niestety, potrzebna była również interwencja pogotowia. Właściciel stodoły sam próbował ją ugasić i poparzył sobie dłoń - dodaje Majewski.
Na naszym facebookowym profilu znajdziecie więcej zdjęć
Napisz komentarz
Komentarze