Podczas sobotniego spotkania zorganizowanego przez Chełmski Klub Podróżników opowiadali o swojej pieszej podróży przez Ameryki, podczas której Arek pokonał prawie 12 tys. kilometrów, a Ola ponad 7 tys. Zajęło im to 21 miesięcy (Arkowi, a Oli, która dołączyła do niego później - 11).
Podróż "zużyła" im prawie 20 par butów
- I nieważne, czy były to najtańsze buty z marketu, czy markowe, średnia żywotność każdej z tych par kończyła się po ok. 1000 km - potwierdzają zgodnie oboje. Arek wcześniej podróżował po Ameryce Południowej autostopem, jednak stwierdził, że to zdecydowanie "za szybko". Od Panamy postanowił już iść pieszo. Tak podróżował przez Kostarykę, Nikaraguę, Honduras, Salwador i Gwatemalę, na piechotę i jedynie w "towarzystwie" dziecięcego wózka - Boba - na którym przewoził cały swój dobytek. I tak aż do Meksyku, gdzie poznał Olę, która mieszkała tam już od kilku lat, pracując zdalnie jako dziennikarka i pisząc o tym kraju do prasy oraz na swoim blogu Mexico Magico Blog.
Z Meksyku - już zakochani - ruszyli dalej razem
- Arek zapytał mnie, czy będę z nim chodzić. I wyszło to bardzo dosłownie - śmieje się Ola. Z Meksyku szli już razem aż do Kanady, wspólnie dzieląc zachwyty i trudy dalszej podróży. Całą ich historię oraz przede wszystkim ciekawe opowieści o ludziach i miejscach, jakich spotkali i jakie odwiedzili na swojej drodze, można poznać w książce, która powstała na podstawie tej wyprawy: "Na poboczu Ameryk. Pieszo z Panamy do Kanady".
Czytaj także: Włodawianin dba o porzucone groby polskich bohaterów w Wielkiej Brytanii
Książka to nie jest jedyny "ślad" po tej wyprawie - były także nagrody: tytuł podróży roku National Geographic Traveler 2020, nagroda im. Tony’ego Halika 2020, a także pierwsza nagroda i nagroda publiczności na Festiwalu Podróżniczym Śladami Marzeń 2021. Ale nie te wyróżnienia, lecz historie są dla podróżników najważniejsze i to nimi dzielili się podczas sobotniego spotkania w chełmskiej bibliotece. Można było zobaczyć zdjęcia z ich wojaży, posłuchać ciekawych anegdot, poznać "patenty" na podróżowanie w ekonomiczny sposób, ale też dowiedzieć się, dlaczego właśnie taki sposób podróży wybrali.
- Zanim ruszyłem pieszo, przez półtora roku przemierzałem drogi i bezdroża Ameryki Południowej autostopem. Poznałem wiele osób i ich historie, w końcu każdy, kto podróżował w ten sposób, wie, że autostop często bywa prawdziwym "konfesjonałem". Jednak w pewnym momencie poczułem, że wciąż poruszam się zbyt szybko. Że zwalniając, mogę tych ludzi i historii poznać jeszcze więcej – opowiada Arek i dodaje: – Chciałem też sprawdzić siebie i swoje możliwości fizyczne, zwłaszcza z moją minimalną masą mięśniową, której szukać można na moim ciele z równym powodzeniem jak wody na księżycu - śmieje się.
Ola już wcześniej bardzo dużo podróżowała, ale dopiero dzięki Arkowi zakochała się w pieszym sposobie przemieszczania się.
- Idąc, może nie widzimy więcej, ale widzimy głębiej - zapewnia. - Poza tym podróżowanie piesze uczy doceniania różnych rzeczy, których brakuje nam w niskobudżetowej podróży, a które w codziennym życiu są tak oczywiste: prąd, prysznic, bieżąca woda, ciepłe i suche łóżko czy herbata przed snem - dodaje.
Ola i Arek spędzili w Chełmie dwa dni
W tym czasie odwiedzili podziemia kredowe, aby zobaczyć się z Duchem Bieluchem, z którym spotkania "oko w oko" wyczekiwali od dawna. Dzięki Zbigniewowi Lubaszewskiemu, znanemu w naszym mieście regionaliście i historykowi, podczas oprowadzenia po starówce poznali nieco tajemnic i historii Chełma. Oprócz samego miasta Ola i Arek mieli też okazję odwiedzić jego okolice, np. zalew Żółtańce, gdzie trafili na imprezę historyczną "Zbroje Woje i Podboje".
Jakie są ich wrażenia po wizycie w naszym mieście? Czy dla tych, którzy zwiedzili już tak duży kawałek świata "cały świat to jeden wielki Chełm"?
Czytaj także: Znany podróżnik zakochał się w Wojsławicach. Opowiadał tam o projekcie Down the Road, który odmienił jego życie
- Im więcej podróżujemy, tym bardziej zdajemy sobie sprawę z tego, że tak naprawdę więcej nas wszystkich łączy, niż dzieli. A wiele miejsc, które wydają się egzotyczne i odległe, po bliższym poznaniu okazują się pod pewnymi względami bliskie temu, co dobrze znamy ze swojego "podwórka" - mówi Arek i dodaje: - Nam się Chełm bardzo spodobał i spotkaliśmy się tu z bardzo miłym przyjęciem, za co jesteśmy naprawdę wdzięczni. Jeszcze raz dziękujemy wszystkim, którzy przybyli na spotkanie z nami. Na pewno będziemy miło wspominać to miasto.
Aby obejść całą Polskę, zgodnie z wyznaczonym sobie do października terminem, w poniedziałek Ola i Arek musieli ruszyć dalej. Wyszli z rana, ale nie sami - kilka osób zdecydowało się dołączyć na chwilę do ich wędrówki i towarzyszyć im w drodze do Białopola. Następny ich przystanek to Horodło, a potem Hrubieszów...
Relację z ich pobytu w Chełmie oraz pieszej podróży wokół Polski można śledzić na facebookowym profilu ich bloga: facebook.com/StonesOnTravel.
Napisz komentarz
Komentarze