Premier Mateusz Morawiecki ogłosił nową tarczę, tym razem - solidarnościową. Ma pomóc "zamrozić" ceny prądu w Polsce. Tarcza wprowadza obowiązkowe oszczędzanie energii elektrycznej w administracji, także samorządowej. Od 1 października gminy będą musiały zmniejszyć zużycie prądu o 10 proc.
- W ramach oszczędzania, prawdopodobnie, będziemy wygaszać uliczne oświetlenie. Latarnie będą gasły po północy - powiedział nam burmistrz Włodawy Wiesław Muszyński. W ten sposób oszczędza już wiele samorządów, ze stolicą województwa lubelskiego włącznie. W Lublinie latarnie są później włączane i wcześniej wyłączane. Krótko mówiąc - świecą krócej.
Czy to wystarczy?
- Ceny prądu, z którego korzysta miasto jeszcze nie wzrosły, bo umowa, którą podpisaliśmy z dostawcą jest ważna do końca roku. Rozpisaliśmy już jednak nowy przetarg i nie ukrywam, że boimy się podwyżek, bo te będą naprawdę spore. Obecnie płacimy 0,50 zł za kilowatogodzinę, po nowym roku to może być pięć, a nawet sześć razy tyle - tłumaczy burmistrz. I dodaje: - To ogromne pieniądze, które będziemy musieli zabezpieczyć. Na szczęście na przestrzeni ostatnich lat udało nam się wymienić oświetlenie uliczne w mieście na ledowe, a więc energooszczędne. Dzięki temu nadchodzące podwyżki, choć bardzo duże, nie będą tak dotkliwe - mówi Wiesław Muszyński.
Przed wymianą latarni na ledowe, oświetlenie miejskich ulic kosztowało 800 tys. złotych rocznie, teraz to koszt 250 tys. złotych. Jeśli stawki wzrosną, rachunki znowu wrosną - do nawet ponad 1 mln złotych.
W ramach oszczędności wygaszać trzeba będzie jednak nie tylko latarnie. Pasa zaciska już Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, który skrócił godziny funkcjonowania miejskiego Orlika. Od 1 września boisko jest czynne do godz. 20, a od marca przyszłego roku bezpłatnie korzystać z niego będzie mogła jedynie młodzież szkolna i przedszkolaki.
- Szukamy oszczędności, gdzie to tylko możliwe. Już w czerwcu mieliśmy wykorzystany budżet na energię w 70 procentach. Miasto będzie zmuszone szukać jakichś rozwiązań - powiedziała nam niedawno Teresa Zaleńska-Sak, dyrektor włodawskiego MOSiR-u.
Burmistrz zapewnia, że będzie się starał uniknąć "radykalnych rozwiązań. - Nie chcemy zamykać basenu, to byłaby ostateczność, ale być może trzeba będzie ograniczyć godziny otwarcia. Będziemy też rozmawiać z dyrektorami miejskich placówek. Może będzie trzeba zmniejszać lub wyłączać ogrzewanie, kiedy w budynkach nikogo nie ma, po pracy. Zobaczymy - wyjaśnia Wiesław Muszyński.
Czytaj także:
- Kulinarne perły dla naszych gospodyń. Znają się na smakach regionu
- Umowa na budowę remizy podpisana. Będzie też świetlica z zapleczem
- Kolejne odkrycie poszukiwaczy historii. Szyna wróciła na swoje tory
- W Chełmie i Włodawie są nowe stacje wczesnego wykrywania skażeń promieniotwórczych
Napisz komentarz
Komentarze