- Od pierwszej inicjatywy w 2011 roku do finalizacji było wiele perturbacji. Przede wszystkim z powodu wyboru godnego miejsca i konieczności pozyskania odpowiednich funduszy. W międzyczasie wybuchła pandemia koronawirusa i wzrosła inflacja. Nasze przedsięwzięcie przez to opóźniło się, a koszty okazały się dużo większe, niż początkowo zakładaliśmy. Cieszę się, że wszystkie problemy zostały już pokonane i możemy podziwić efekt naszych wieloletnich starań - mówi Andrzej Wac-Włodarczyk, przewodniczący społecznego komitetu budowy pomnika.
Monument wraz zagospodarowaniem terenu kosztował około pół miliona złotych. Było to możliwe głównie dzięki dotacji wysokości 384 tys. zł, którą komitetowi we współpracy z gminą Żółkiewka udało się pozyskać z Ministerstwa Obrony Narodowej. Wsparcia udzielił również lokalny samorząd, a także różne firmy i instytucje. Społeczny komitet gromadził też środki poprzez zbiórkę internetową i sprzedaż cegiełek. Dzięki temu postać hetmana na koniu można podziwiać w miejscu nieodłącznie związanym z jego rodem.
Stanisław Żółkiewski (1547-1620) zapisał się złotymi zgłoskami w historii kraju. W lipcu 1610 roku odniósł spektakularne zwycięstwo w bitwie pod Kłuszynem nad wielokrotnie liczniejszą armią rosyjską. Następnie na dwa lata zajął Moskwę. Wziął też do niewoli zdetronizowanego cara Wasyla Szujskiego i jego dwóch braci. Rok później zmusił ich do złożenia Zygmuntowi III Wazie hołdu. Jan Matejko namalował na ten temat słynny obraz "Carowie Szujscy na Sejmie Warszawskim”.
- Do tej pory Stanisław Żółkiewski nie był wystarczająco godnie upamiętniony we własnym kraju. Popiersie w krakowskim Parku Jordana oraz pomnik pod mołdawską Cecory, w okolicach której hetman zginął podczas bitwy, to zdecydowanie za mało, jak na tak wybitnego Polaka - dodaje.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze