Dla pani Marianny koniec roku wiązał się zawsze nie tylko z czasem podsumowań minionego czasu, ale także refleksją na temat własnego, szybko mijającego życia. Można powiedzieć, że jest osobą samotną, ale nie osamotnioną. Dzięki gronu najbliższych sąsiadów i przyjaciół kolejne rocznice nie były powodem do smutku.
- Pani Marianna mieszkała tutaj, nieopodal nas, razem ze swoim bratem. Wspólnie prowadzili gospodarstwo. Brat pani Marianny dodatkowo pracował, ona zajmowała się domem. Kiedy najbliższy towarzysz jej życia zmarł, pozostała w zasadzie sama. Posiada jakąś dalszą rodzinę, ale praktycznie nikt się nią nie interesuje – mówi Halina Strzelecka, mama pani Moniki, która z jubilatką przebywa na co dzień.
We wspomnieniach pani Marianny często pojawiają się czasy z okresu wojny i okupacji. Zmuszona była uciekać z rodzinnego Sawina, następnie została wywieziona na roboty do Niemiec. Powróciła w rodzinne strony, bo nie wyobrażała sobie życia gdzie indziej. Dar życia, choć nie było usłane różami, ceni sobie najbardziej.
- Dla nas jej urodziny są zawsze radosne, bo to naprawdę bliska nam osoba. Była dla nas, dzieci, bardzo dobra, zawsze miała dla nas przygotowane jakieś smakołyki. Nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy ją teraz, kiedy sama potrzebuje pomocy, po prostu zostawić – mówi pani Monika.
Oficjalne obchody urodzin pani Marianny odbyły się 30 grudnia. Jej dom odwiedzili wójt Dariusz Ćwir oraz kierownik miejscowego Urzędu Stanu Cywilnego Artur Małysz. Były kwiaty, serdeczne życzenia, wspomnienia, a nawet odrobina szampana.
- Mogę powiedzieć, że dla pani Marianny był to wyjątkowo radosny dzień. Przeżyła go jakby odmieniona. Zazwyczaj jest dosyć cicha, małomówna, przygaszona, a ta wizyta była dla mniej miłym zaskoczeniem. Panowie odczytali jej specjalne, okazjonalne listy, bardzo je przeżyła – wspomina uroczystość pani Halina.
Nam nie pozostaje nic innego, jak życzyć pani Mariannie kolejnych lat w zdrowiu i otoczeniu życzliwych jej przyjaciół.
Napisz komentarz
Komentarze