Jak zgodnie podkreślają strażacy związani z jednostkami OSP w Dorohusku i Sawinie, druhowie wciąż chcą udowadniać, że ich praca, funkcjonowanie i służba ma głęboki sens. Jest wartością nie tylko samą w sobie, ale przekłada się również na szeroko pojęte bezpieczeństwo całego lokalnego społeczeństwa. To ludzie, którzy wywodzą się z lokalnych miasteczek i wiosek. Znający teren, jego uwarunkowania, infrastrukturę. Ich wiedza i doświadczenie w momencie wystąpienia konkretnego zagrożenia okazuje się często nie do przecenienia. Tak można rzecz opisać w sensie praktycznym, ale to za mało. To pasjonaci, ludzie oddani swoim zadaniom, łożący wiele wysiłku, by ich jednostka mogła się wciąż rozwijać.
- Niejednokrotnie chłopcy oddają własne pieniądze po to, aby dokupić jakiś sprzęt. W znacznym stopniu to my sami musimy zadbać o naszą bazę sprzętową. Z wielu programów już skorzystaliśmy, z wielu jeszcze zapewne skorzystamy, ale należy pamiętać o tym, że w wielu przypadkach musimy zabezpieczyć tzw. wkład własny. I to na ten wkład właśnie ochotnicy zrzucają się często sami – wyjaśnia Michał Gadzicki, naczelnik OSP w Dorohusku .
Koniec roku wiązał się dla jego jednostki z dużą radością. Otrzymali bowiem nowy wóz o właściwościach terenowych, który będzie mógł odciążyć w końcu wysłużonego Mercedesa. To dla jednej z najmłodszych jednostek w województwie lubelskim duże wyróżnienie i wsparcie.
- To wyjątkowy wóz. Renault D15 posiada prawie 300-konny silnik, napęd 4x4. Wyposażone jest w zbiornik na wodę o pojemności 2500 litrów wraz z 500 litrami środka pianotwórczego. Auto pozyskaliśmy w ramach „Programu przygotowania jednostek ochotniczych straży pożarnych do działań ratowniczo-gaśniczych”. Z tego programu naszej jednostce udało się zdobyć 400 tys. złotych, które otrzymaliśmy od komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej. Duże ukłony należą się również władzom gminy, ponieważ wyasygnowali dla nas w połowie roku potężną kwotę ok. 500 tys. złotych. W sumie wóz kosztował ok. 920 tys. złotych – wyjaśnia naczelnik Gadzicki.
Otrzymany niedawno wóz jest w stanie wjechać w trudy teren – tam, gdzie zwykle lekkie wozy mają spore problemy. Dzięki niemu możliwości jednostki zwiększają się. Jak jednak podkreśla naczelnik Gadzicki, „marzenia” ochotników wciąż są bardzo rozległe, lista zakupów pozostaje wciąż bardzo długa.
- Na pewno chcielibyśmy postarać się o sprzęt hydrauliczny, który moglibyśmy wykorzystywać zwłaszcza w kontekście wszelkiego rodzaju zdarzeń komunikacyjnych. Takie zestawy potrafią jednak kosztować jednak kilkadziesiąt tysięcy złotych. Wciąż brakuje nam również środków ochrony osobistej, np. odpowiednich aparatów do ochrony dróg oddechowych. Pamiętajmy, że strażak skuteczny, to strażak zdrowy i żywy – mówi Gadzicki.
Możliwość doposażenia swojego magazynu zyskali również druhowie z OSP w Sawinie. Ich zakupy będą możliwe do zrealizowania dzięki wsparciu, jakie otrzymali ze specjalnego programu PZU „Prewencja”. Przeznaczony jest przede wszystkim dla organizacji zaangażowanych w likwidowanie skutków różnych niebezpiecznych zdarzeń.
- Otrzymaliśmy blisko 48 500 złotych na zakup sprzętu ratowniczego i umundurowania. Za te pieniądze będziemy mogli kupić sprzęt ratownictwa technicznego (m.in: łańcuchy do rozpieracza, przewód przedłużający do narzędzi hydraulicznych, maty ochronne na sprzęt i dla osób poszkodowanych czy zestaw klinów i podkładów do stabilizacji pojazdów), a także pięć kompletów ubrań specjalnych wraz z hełmami. Zakupy zostaną zrealizowane w pierwszym kwartale 2023 roku – wyjaśnia Łukasz Dyczkowski, sekretarz jednostki OSP w Sawinie .
Pozyskanie finansowania na odpowiednim poziomie nie jest proste. Druhowie z Sawina złożyli w ubiegłym roku w sumie 14 różnego rodzaju wniosków. Z tej puli zaakceptowane zostały cztery. Pięć wciąż czeka na weryfikację.
- Jeśli uda się w pełni zrealizować planowane przez nas zakupy, będzie można powiedzieć, że jednostka będzie wyposażona w niemal 90%. Pozostanie jeszcze kilka mniejszych lub większych narzędzi. Niemniej sprzęt hydrauliczny jest kluczowy. By móc mówić o skuteczności sprawnym działaniu podczas jakichkolwiek wypadków, taki sprzęt musimy po prostu mieć. W przypadku jakiegokolwiek zdarzenia liczy się czas – mówi sekretarz Dyczkowski. I dodaje – Jako jednostka funkcjonująca w systemie ratowniczo-gaśniczym jesteśmy zobligowani do posiadania profesjonalnego sprzętu, ale realia są niestety takie, że w większości przypadków musimy o nasze wyposażenie zadbać sami.
Jak przyznaje Dyczkowski, pracą w strukturach ochotniczych zainteresowanych jest coraz więcej osób, a więc potrzeby związane z wyposażeniem również rosną.
- Należy pamiętać o tym, że ten sprzęt, zwłaszcza ubrania, szybko się zużywa. Potrzeba wciąż to nowych środków ochrony osobistej. Nie wspominając już o tym, że odpowiednich hełmów po prostu nam brakowało... - opisuje realia pracy ochotnik.
Druhom z Sawina przydałaby się również pompa elektryczna, ponieważ w wielu przypadkach, w głębokich piwnicach bez odpowiedniej wentylacji nie można używać pompy spalinowej. Można zatem powiedzieć, że to istny "worek bez dna", ale w nowy rok druhowie wkraczają z nowym optymizmem.
Napisz komentarz
Komentarze