W sprawie dziurawej jak szwajcarski ser drogi właściciele okolicznych posesji napisali do urzędu miasta na początku stycznia tego roku. Ich zdaniem jej stan woła o pomstę do nieba. Jest tak źle, że ulica staje się powoli nieprzejezdna.
- Dziury, głębokie na około 10-15 centymetrów, występują na całej szerokości jezdni. Ich ilość zwiększa się po każdym opadzie deszczu czy śniegu - tłumaczą mieszkańcy ul. Granicznej w piśmie, które trafiło na biurko burmistrza Włodawy oraz przewodniczącej rady miasta. Pod apelem, z imienia i nazwiska, podpisało się jedenaście osób.
Asfalt jest tak zdewastowany i zapadnięty, że deszczówka i woda z roztopów nie chce z ulicy spływać. Nawierzchnię coraz bardziej rozjeżdża też ciężki sprzęt należący do firm, które w okolicy ul. Granicznej mają swoje siedziby.
- Nasze ciągłe monity i apele o generalny remont trafiają w próżnię - twierdzi pan Andrzej.
- Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca w mieście, które aspiruje do miast o wysokim standardzie swojej infrastruktury, także drogowej - dodaje.
Burmistrz Włodawy zapewnia, że o ul. Granicznej pamięta i droga na pewno doczeka się remontu.
- Problem polega na tym, że obecnie w budżecie miasta nie ma pieniędzy na tak dużą inwestycję. Sfinansowanie jej w całości z miejskich pieniędzy byłoby ogromnym wydatkiem. Dlatego będziemy szukać możliwości zewnętrznego dofinansowanie. Większość generalnych remontów miejskich dróg doszła do skutku dzięki takim dotacjom - tłumaczy Wiesław Muszyński.
Dziury z ulicy mają jednak zniknąć. - Zajmiemy się tym, jak tylko pogoda na to pozwoli, w ramach bieżącego utrzymania miejskich ulic - informuje burmistrz.
Właścicieli i mieszkańców posesji takie rozwiązanie jednak nie satysfakcjonuje. - Dziury, które zostały załatane wiosną ubiegłego roku, wytrzymały jakieś trzy miesiące. Takie bieżące remonty to wyrzucanie miejskich pieniędzy w błoto - uważają.
Sytuację będziemy monitorować.
Napisz komentarz
Komentarze