W ubiegłym tygodniu radni gminy, podczas spotkania w urzędzie, przyjrzeli się mapie, by znaleźć najlepsze rozwiązanie dla Buśna. Mieszkańcy wsi mieli zaproszenie na spotkanie, ale nikt nie przyszedł. Na wcześniejszym zebraniu wiejskim ustalili, że chcą utworzenia 25-metrowej strefy ochronnej. Kwestię wytyczenia nowego przebiegu drogi, która znajdzie się na obszarze górniczym, zostawili radnym.
Koncesja kością niezgody
- Gdyby ci sami mieszkańcy, którzy dziś protestują, nie sprzedali firmie działek, nie byłoby problemu - mówi wójt Henryk Maruszewski.
Jak podkreśla wójt, jeżeli chodzi o koncesję, najważniejsze będą decyzje Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska i sanepidu. Jednak również mieszkańcy mają prawo wyrazić swoją opinię.
- Niczego nie chcemy robić wbrew prawu - zapewniał radnych Wacław Semeryło współwłaściciel firmy Elektrostal, wydobywającej w Buśnie glinę . - Jeżeli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o ... - zasugerował.
Zobacz też: Podejrzany o śmierć policjantki przerywa milczenie
Firma Elektrostal prowadziła rozmowy z mieszkańcami Buśna, jednak do porozumienia daleka jeszcze droga. Gdy firmie zarzucano, że przez kopalnię pękają domy, sporządzona została ekspertyza, która temu zaprzecza. Ze względu jednak na dobrą współpracę z gminą, Elektrostal zgadza się na przesunięcie drogi i zamianę działek oraz posadzenie szpaleru drzew. Nie ma też problemu z utworzeniem strefy ochronnej przed zabudowaniami mieszkańców, którzy się tego domagają. Zamiana działek między gminą a firmą umożliwi utworzenie publicznego parkingu przy zalewie.
Co ciekawe, jeden z właścicieli nieruchomości nie zgadza się na odsunięcie terenu kopalni od domu, bo po wydobyciu gliny powstanie wyrobisko. Gdy napełni się wodą, będzie miał staw nieopodal budynków. W ten sam sposób powstał zalew w Buśnie, który dziś ma ok. 5 hektarów.
- Poszła fama, że mam jakieś układy z Elektrostalem. Ja, jako wójt, mam jeden najważniejszy cel, interes gminy - zapewnia Maruszewski.
Nie robią nic złego
Firma Elektroastal jest jednym z głównych płatników podatku w gminie. Wyrobiska po glinie są zagospodarowane i raczej nikt nie może zarzucić, że stanowią dzikie wysypiska śmieci. W zaniżeniu po kopalni powstał zalew, którego budowa nie kosztowała gminę właściwie nic. W lasach wokół są grzyby i chociaż to teren prywatny, wszyscy korzystają. Nawet stadion w Białopolu jest w miejscu, gdzie wydobywano wcześniej glinę.
- Są tablice wywieszone z informacją, że to teren prywatny. A to dlatego, że jeżeli ktoś wpadnie do wody, żeby pan prokurator nie miał pretensji, że właściciel nie ostrzegał o istniejącym zagrożeniu - wyjaśnia Semeryło. Teren kopalni nie jest ogrodzony ani strzeżony. - Są grzyby, grzyby są dobre, korzystajcie państwo. Ale mam prośbę: nie śmiećcie, nie bałagańcie - dodaje.
Napisz komentarz
Komentarze