Do zdarzenia doszło wczoraj (6 marca) w gminie Kraśniczyn. Do naszej redakcji dotarły sygnały o rzekomej obławie, dronie i robocie saperskim, przeszukującym okolicę.
- Proszę zbadać temat - napisała do nas osoba, która podpisała się jako Halina.
Sprawdziliśmy to i ustaliliśmy, że na miejscu rzeczywiście pojawili się policyjni pirotechnicy, strażacy, pogotowie ratunkowe, a nawet funkcjonariusze urzędu celno-skarbowego. Co tam robili?
Otóż okazuje się, że służby otrzymały „wiarygodnie brzmiącą informację” o tym, że na posesji byłego mundurowego może znajdować się coś, co miało grozić wybuchem. Dlatego konieczna była, zgodnie z procedurami, asysta strażaków w razie pożaru i ratowników, gdyby ktoś został poszkodowany i potrzebował pomocy medycznej. Żadnej obławy i drona jednak nie było.
- Działania polegały na prewencyjnym sprawdzeniu tej informacji, co należy do naszych zadań, aby zapobiegać ewentualnym zagrożeniom. Pirotechnicy nie znaleźli jednak żadnych materiałów niebezpiecznych - informuje nadkom. Marzena Siemieniuk z Izby Administracji Skarbowej w Lublinie.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze