Śmierć 107-latki wywołała smutek u wielu starszych mieszkańców gminy. Wciąż pamiętają Panią Janinę z czasów, gdy najpierw z mężem, a potem sama prowadziła pierwszą powojenną piekarnię w Izbicy.
– Pani Królikowska to osoba, którą znał każdy. Ja także. Tak jak smak jej chleba i gorących bułek. Dziś człowiek takich rarytasów nie uświadczy. Tak jak prostolinijnej dobroci innych. To są rzeczy, których nie da się wyprzeć z pamięci – komentuje jedna z mieszkanek gminy.
Pani Janina urodziła się 25 września 1915 roku w Gliniskach (obecnie gm. Łopiennik Górny), po ślubie przeniosła się do Izbicy, z którą związała się na całe swoje dorosłe życie. Burmistrzowi miasta i gminy Izbica Jerzemu Lewczukowi na myśl o Pani Janinie wracają wspomnienia hucznego jubileuszu stulecia jej urodzin, który odbył się w 2015 roku.
– Rodzina licznie zjechała do niej aż z czterech kontynentów. Specjalnie na tę okoliczność przybyli nawet z Japonii i Australii. To była piękna uroczystość. Tym bardziej, że praktycznie do końca Pani Królikowska była osobą aktywną i samodzielną – mówi burmistrz. – Nie lubiła się tym chwalić, ale była ostoją naszej społeczności. W trudnych, powojennych czasach dała się poznać jako osoba o złotym sercu, dzieląc się z potrzebującymi pieczywem swojego autorstwa. Stąd też przylgnął do niej pseudonim „Żywicielka”. Pozostała przy tym osobą niezwykle skromną i twardo stąpającą po ziemi – dodaje Jerzy Lewczuk.
Właśnie z powodu powyższych zasług Janinie Królikowskiej w 2017 roku nadało honorowy tytuł „Zasłużonej dla Gminy Izbica”.
Czytaj także:
- Gm. Fajsławice. Bez nich zima dla niektórych byłaby ciężka
- Nawet 50 tys. zł kary dla właścicieli nieruchomości w Krasnymstawie
- Pożar auta w Grabniaku, na ratunek bocianom w Łopienniku Górnym
- Krasnystaw. Kolejne odkrycie pasjonatów historii. Znalezisko może mieć 1000 lat!
- Kiermasz w rytm musicalu w Tarnogórze. Burmistrz szalał na parkiecie
Napisz komentarz
Komentarze