Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
Reklama

Chełm. Liderzy opozycji opowiadali o Polsce XXI wieku. O co postulują? [ZDJĘCIA + WIDEO]

We wtorek, 28 marca, w Chełmskiej Bibliotece Publicznej im. Marii Pauliny Orsetti w Chełmie odbyło się spotkanie z Magdaleną Sroką i Michałem Kołodziejczakiem, czyli obecną prezes partii „Porozumienie” oraz liderem Agrounii. Mówili o Polsce ich marzeń, o oczekiwaniach wobec rządzących i problemach rolników, które wkrótce, jak przekonywali, mogą się przerodzić w problemy całego społeczeństwa.
Chełm. Liderzy opozycji opowiadali o Polsce XXI wieku. O co postulują? [ZDJĘCIA + WIDEO]

Autor: red

„Czas na Polskę XXI wieku” - z takim hasłem przedstawiciele partii opozycyjnych pojawili się na spotkaniu przedwyborczym, którego formuła, jak się wkrótce przekonali, trafiła na bardzo podatny chełmski grunt. Nie bez przyczyny. Michał Kołodziejczak odwiedzał Chełm zupełnie niedawno, w styczniu tego roku, kiedy to odbywał się masowy protest rolników sygnalizujących pogłębiające się problemy producentów żywności. 

Co prawda ministerstwo wciąż nie zdołało efektywnie odpowiedzieć na spadające ceny polskich zbóż, ale i Agrounia i Porozumienie okrzepły w przedwyborczych bojach i obecnie ruszają razem „w Polskę”, by przekonać do swoich postulatów jak największą grupę wyborców. 

Jeśli o przekonywaniu mowa, to warto zapytać, jakiego wyborcę mają na myśli w trakcie swoich wystąpień Sroka i Kołodziejczak. Ten portret potencjalnego stronnika obu ugrupowań wydaje się mieć dosyć proste, „oczywiste” rysy – to zawiedziony wyborca PIS, rolnik lub ogólnie rzecz ujmując – przedsiębiorca – który odczuł na własnej skórze zmiany legislacyjne, jakie zaszły w Polsce przez ostatnie 8 lat. To człowiek pogrążony w kryzysie, mający poczucie, że państwo, jego instytucje, nieustannie go oszukują, wyzyskują i sprawiają, że ubożeje praktycznie z „dnia na dzień”. To przeciwnik przerośniętej machiny fiskalnej i zwolennik uproszczenia przepisów określających funkcjonowanie firm. To w końcu ktoś, kto we własnym kraju chce poczuć się jak mający prawo do wyrażania własnych opinii gospodarz. Człowiek mający prawo do stanowienia o własnym majątku i dobrobycie, który buduje tak, jak chce – pracując na etacie, prowadząc firmę czy będąc właśnie rolnikiem.

Tymczasem obraz Polski, jaki wyłonił się z opowieści Sroki i Kołodziejczaka to obraz ponury, pełen niepokoju. Ufundowany na przekonaniu, że machina państwowa działa tylko po to, aby obywateli wycisnąć niczym przysłowiową cytrynę, pozostawić z poczuciem niepewności i wpoić mylne przekonanie, że wszystko, każdy obszar życia, jest kontrolowany właśnie przez państwo. Że jako obywatele od niego zależymy i nic, co dotyczy naszego życia, nie może się odbywać bez naszego udziału. Tak widzą Polskę pod rządami PIS liderzy Porozumienia i Agrounii.

- Nasze propozycje są bardzo proste. Chcemy, aby przedsiębiorcy mogli bez problemu prowadzić swoje firmy. Chcemy, aby rolnicy mogli prowadzić swoje gospodarstwa i produkować bez przeszkód żywność. Chcemy w końcu, aby samorządowcy mieli możliwość do tworzenia jak najlepszych warunków do życia w „małych Ojczyznach”. Takiej Polski chcemy – mówiła na wstępie Magdalena Sroka.

I zaznaczyła jednocześnie, że „Polska marzeń” czy też „Polska XXI wieku” nakreślona zgodnie z wizją Porozumienia i Agrounii, nie pokrywa się z obrazem Polski dziś. Według Sroki, Polska rządzona przez PIS to państwo bazujące na mechanizmie poddaństwa i lojalności. Tylko lojalni i poddani bowiem mogą liczyć na środki potrzebne do rozwoju powiatów i gmin. Tylko lojalni i poddani obecnej władzy mogą wierzyć, że partyjna machina nie wyrzuci ich poza margines i nie skarze na powolną wegetację.

-Ten mechanizm dotyczy oczywiście przede wszystkim samorządowców. Ci, którzy są przez władzę namaszczeni, otrzymują środki, by ich jednostki mogły się rozwijać. Tym samym samorząd w coraz większym stopniu uzależniany jest od władzy centralnej. Jego dobrobyt budowany jest w oparciu i środki, które może pozyskać o rządu – jeśli tej zdolności nie ma, wówczas nie jest w stanie funkcjonować – mówiła prezes „Porozumienia”.

„Polska XXI wieku” to według Porozumiena i Agrounii taka Polska, w której każdy może funkcjonować zgodnie ze swoim planem, wizją, oczekiwaniami. Gdzie każdy może być sobą. Gdzie nie dzieli się ludzi ze względu na miejsce zamieszkania, sposób, w jaki zarabiają na swoje utrzymanie. W tej wizji Polska to szczęśliwe miejsce, gdzie nie traktuje się przedsiębiorców jak potencjalnych złodziei, obwarowując ich działalność kolejnymi absurdalnymi przepisami.

Michał Kołodziejczak zaznaczył, że politykiem nie jest i być nie zamierza. Nie utożsamia się z tą klasą. Dlaczego jednak zdecydował się wejść na jej obszar? Ponieważ niepokoją go zjawiska, jakie dotykają polską wieś. Nie tylko od roku, ale od wielu, wielu lat.

- To państwo to pisowska fikcja. To państwo opiera się na złudnym przekonaniu, że coś nam daje, coś gwarantuje. Przede wszystkim zaś – że jest w stanie rozwiązywać nasze realne problemy. Każdy z nas tutaj obecnych musi sobie zadać pytanie: Po co jest mi potrzebne państwo? Dzisiaj widzimy, że PIS zrobił z pomocy socjalnej filozofię swoich rządów. Tą pomocą chce przekonywać wyborców – mówił z kolei lider Agrounii Michał Kołodziejczak.

Odnosząc się do sposobu, w jaki swoje rządy sprawuje PIS, Kołodziejczak stwierdził, że jest to państwo, które nieustannie kopie pod obywatelami dołki, obywatele w nie wpadają, a rząd pozwala jedynie na to, by nie umarli z głodu. By przeżyli. I że na ty w istocie polega mechanizm pewnej „socjalnej fikcji”. Jak pozycję państwa rozumie zatem Kołodziejczak?

- Państwo powinno obserwować rzeczywistość i ostrzegać obywateli przed niebezpieczeństwem, przed potencjalnymi problemami. Zanim jeszcze realnie wpłyną na nasze życie – wyjaśniał lider Agrounii.

Zapewnił, że czynnikiem, który go „pchnął” w życie polityczne, nieco wbrew jego własnym przekonaniom, to jego osobiste doświadczenia związane z prowadzeniem gospodarstwa.

-Po raz pierwszy odczułem, w jaki sposób państwo traktuje obywateli w 2014 roku. Po raz pierwszy zobaczyłem, jak bardzo to państwo jest bezduszne. Jak pozostawia swoich obywateli na pastwę losu, mówiąc” „Wszystko zależy od ciebie, radź sobie sam”.

Na spotkaniu z politykami pojawili się przedstawiciele lokalnych władz samorządowych. Były starosta krasnostawski, a obecnie radny rady powiatu krasnostawskiego Janusz Szpak pytał m.in. o to, co Kołodziejczak sądzi o pomyśle budowania CPK, który to projekt dla mieszkańców powiatu krasnostawskiego wydaje się szczególnie uciążliwy.

- Moje pierwsze pytanie brzmi – czy uczestniczył pan w proponowanym przez ministra „okrągłym stole” w sprawie sytuacji w rolnictwie i czy udało się coś w tej sprawie ustalić. Moje drugie pytanie dotyczy problemu, który nurtuje nas już od wielu miesięcy – CPK. W minionych miesiącach wychodziliśmy na ulice, postulowaliśmy o spotkanie w sprawie projektu, nikt nie chce z nami rozmawiać, nikt nie chce nas posłuchać. Proponujemy swoje rozwiązania. Rządowy plan uderza w życie wielu rodzin – mówił Szpak.

Poruszył także zagadnienie rosnącego bezrobocia, które wg przytoczonych wyliczeń ma wynosić w powiecie chełmskim ok. 18, w powiecie krasnostawskim blisko 16%. Poruszył to zagadnienie, ponieważ, jak stwierdził, z różnych stron napływają na ten temat sprzeczne ze sobą komunikaty.

- Co do spotkania, to odbędzie się jutro (29 marca – przyp. red.). Udało się nam wynegocjować dwa miejsca – pójdę na nie ja i Jarosław Miściur (przedstawiciel struktur Agrounii na Lubelszczyźnie – przyp. red.). Co ciekawe, nie można wziąć na to spotkanie telefonu, tabletu czy laptopa. Jakichkolwiek notatek. Idziemy jednak po to, aby powiedzieć jasno: Ukraińskie zboże nie może do nas przyjeżdżać. A to, które trafia do Polski, musi być transportowane od razu do miejsca docelowego. To chcemy powiedzieć na spotkaniu. Ta pomoc dla rolników to nie może być 600 mln złotych. W tej chwili straty obliczane są na ok. 10 mld złotych. Uważam, że na imporcie ukraińskiego zboża niektórzy bardzo dużo zarobili – odpowiedział Kołodziejczak.

Podczas spotkania poruszono również wciąż kontrowersyjny temat przejęcia przez samorząd miasta Chełm terenów należących uprzednio do gminy Chełm. Michał Kołodziejczak uczestniczył w akcji protestacyjnej i pomagał władzom gminy w utrzymaniu status quo. Nie omieszkał tego przypomnieć obecny na spotkaniu wójt Wiesław Kociuba.

- Chciałbym panu Michałowi bardzo podziękować za pomoc. Wówczas to było dla nas bardzo ważne. Chciałbym jednak podkreślić, że następstwa procesów, jakie dokonały się wówczas, trwają do tej pory. Zawłaszczono pewne przestrzenie należące do gminy, tereny rolne, które obecnie chce się przeznaczyć w planie zagospodarowania przestrzennego na inne cele. Chciałbym jednak powiedzieć o czymś jeszcze. Decyzje podjęte wówczas były nietrafione i nieprzemyślane. Potwierdzają to zgromadzone przez nas dokumenty instytucji państwowych i samorządowych. Powstał przy tym olbrzymi chaos legislacyjny. Chcemy walczyć o tę naszą ziemię, aby powróciła do gminy. Bardzo ważne jest jednak, aby panował w przepisach pewien porządek. Aby takie sprawy nie były realizowane w ciągu kilku godzin. Następuje zmiana granic administracyjnych, a uzasadnienie to kilka zdań. To państwo nie może tak działać – mówił podczas spotkania wójt Kociuba.

Czytaj także:

Powiązane galerie zdjęć:


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklamareklama Bon Ton
Reklamadotacje rpo
Reklama
Reklama