Najczęściej bywa tak, że dobre idee rodzą się zupełnie nieoczekiwanie. Przychodzą w przy okazji, zaczynają się od drobnego detalu, spotkania, przedmiotu, jakiegoś „błysku” w głowie. Tak było właśnie z pomysłem utworzenia w Rejowcu izby pamięci lokalnej jednostki OSP. Ryszard Starko, prezes jednostki wyjaśnia, że druhowie wpadli na to, by zbierać pamiątki przy okazji remontu starej, tradycyjnej „sikawki” - sprzętu dziś już archaicznego, ale który był niegdyś podstawą funkcjonowania każdej szanującej się jednostki.
- Warto chyba przypomnieć tę starą, niepisaną zasadę, że strażacy ochotnicy poza wypełnianiem swoich standardowych obowiązków związanych z ratowaniem życia i mienia, są również zobowiązani do „ratowania” pamięci o swoich poprzednikach. Do zachowania pamięci i tradycji. To bardzo ważne. Kultywowanie pamięci ma szczególny wymiar symboliczny. Pozwala dostrzec pewną ciągłość, dziedzictwo pokoleń – mówi prezes Starko.
A dziedzictwo związane ze strażą w Rejowcu jest naprawdę imponujące. Ochotnicy działają tutaj od 1909 roku, w szczytowym okresie na terenie gminy działało aż siedem jednostek. Dziś pozostała tylko jedna.
- Nasza przygoda związana z organizowaniem izby zaczęła się faktycznie od wspomnianej już „sikawki” oraz historycznego sztandaru jednostki, który uszyto w 1926 roku. Pompę udało się wyremontować dzięki dużemu wsparciu lokalnego przedsiębiorcy. Wspólnie z zarządem podjęliśmy wówczas decyzję, że dobrze byłoby stworzyć takie miejsce, w którym ta historia mogłaby być bardziej dostępna dla lokalnego społeczeństwa, gdzie tradycji pożarniczych można byłoby po prostu dotknąć, obejrzeć to, co związane z zamierzchłą historią – wyjaśnia Starko.
Pół żartem, pół serio można byłoby powiedzieć, że strażacy-ochotnicy, podobnie jak partyzanci, nie utrzymają się bez pomocy lokalnej ludności. Ta sama reguła dotyczy podjętej właśnie inicjatywy związanej z tworzeniem izby pamięci. By takie miejsce mogło się rozwijać, potrzebne jest zaangażowanie mieszkańców gminy, pasjonatów, regionalistów – słowem wszystkich, którzy mogą do izby wnieść coś cennego – rzadki artefakt, swoją wiedzę czy po prostu zamiłowanie do straży i jej działalności.
- Taka pomoc w organizowaniu naszego małego muzeum jest nam bardzo potrzebna. W swoich zasobach mamy jeszcze kilka starych sprzętów, które chcielibyśmy wyremontować i przeznaczyć na ekspozycję, ale liczymy też na społeczny zapał. Będziemy wdzięczni za przekazanie lub udostępnienie przedmiotów związanych ze strażą, historią gminy, dokumentów itp. Będziemy bardzo wdzięczni. Przedmioty można przekazywać za pośrednictwem lokalnego Gminnego Ośrodka Kultury – zaprasza do współpracy prezes jednostki.
Na pomocną dłoń jednostka może liczyć zawsze, jeśli chodzi o lokalne władze samorządowe na czele z burmistrzem Tadeuszem Górskim. Prezes Starko zdradza, że zarówno burmistrz, jak i radni uważają, że dbałość o jednostkę i wszystko, co z nią związane, należy do ich obowiązków. I istotnie - strażacy nigdy się na nich nie zawiedli.
-To bardzo miłe. Czujemy to wsparcie. Dla nas jest ono bardzo ważne. Dzięki niemu utwierdzamy się w przekonaniu, że jesteśmy potrzebni, ważni, cenni – nie kryje dumy szef strażaków-ochotników.
Projekt izby dopiero „raczkuje”, ale w głowie działaczy już pojawił się pewien obraz całości. Wizja tego, jak ta izba powinna wyglądać za kilka, kilkanaście lat.
- Dodatkowym walorem naszego małego muzeum byłaby z pewnością ekspozycja poświęcona pojazdom, różnego rodzaju sprzętom, jakich używano dawniej. Jeśli znalazłyby się np. stare samochody pożarnicze, wozy konne, to bardzo chętnie zaopiekujemy się nimi w ramach naszego muzeum. Oczywiście, na wszystkie działania będziemy potrzebowali odpowiednich środków. Zdajemy sobie z tego sprawę. Czasy nie są łatwe, ale jesteśmy dobrej myśli. Mieszkańcy okazali się niezawodni i już udało się pozyskać pierwsze drobne przedmioty. Serdecznie dziękujemy i liczymy na więcej! – podsumowuje z uśmiechem Ryszard Starko.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze