Starcie zapowiadało się na mocne i szybkie, co potwierdziło się, kiedy obaj fighterzy weszli do oktagonu. Rafał Kijańczuk i Bogdan Gnidko zaczęli od wymiany ciosów, a drugi z nich ewidentnie zmierzał do obalenia rywala. Podczas tej próby sfaulował chełmianina, uderzając go w parterze kolanem w zabroniony sposób i walka została przerwana. Kijana potrzebował chwili na dojście do siebie i podjął decyzję, że kontynuuje pojedynek. Po kolejnej mocnej wymianie to Kijańczuk obalił przeciwnika, jednak Gnidko założył mu dźwignię na staw łokciowy i po niecałych dwóch minutach pierwszej rundy nasz zawodnik odklepał poddanie. Tym samym Ukrainiec sięgnął po dziesiątą wygrana w zawodowej karierze.
- Czasu nie cofnę i nie naprawię ogromnego błędu, który popełniłem już po udanym obaleniu rywala, a którego nie potrafię sensownie wyjaśnić - napisał po walce Rafał Kijańczuk na swoim profilu na Facebooku. - Rywal wykorzystał prezent dwukrotnie, również gdy zdecydowałem się kontynuować walkę po nielegalnym kolanie na głowę w parterze. Nie pamiętam dokładnie sam do końca tej sytuacji, ale być może to był błąd kontynuować walkę w tym stanie. Jest to nieważne w tym momencie, bo najbardziej mi szkoda zmarnowania mega formy, którą przygotowałem. Bardzo trudno będzie zmotywować się ponownie na innego rywala i osiągnąć podobny poziom. Do czasu poddania walki czułem przewagę nad rywalem, zarówno siłową w klinczu, jak i w sile ciosów, które przyjmował, o czym świadczy jego twarz po walce. Mam nadzieję, że będzie mi dane wymazać kiedyś z nawiązką te błędy, które popełniłem…
Teraz czytane: Grzegorz Bonin nowym trenerem Chełmianki
Napisz komentarz
Komentarze